Remigiusz Okraska:

[ad_1]

Teraz przerwa w polityce i czas na coś ważniejszego. Napisałem na Literki Butelki Kilometry recenzję świetnej książki – wyboru tekstów legendy węgierskiej literatury Gyuli Krúdyego. Książka wyszła wiosną, nie miałem czasu napisać o niej wcześniej i myślałem, że to już nie ma sensu, że już powstało ze sto recenzji autorstwa profesjonalistów i amatorów. Nie powstało, powstała garstka, aż wstyd to porównywać z ilością tekstów produkowanych o jakichś bzdetach spod znaku opowieści, że komuś smutno lub pił tu i tam. A to jest książka trochę staroświecka, trochę niedzisiejsza, nostalgiczna, baśniowa, ale piękna i dająca w "węgierską duszę" o wiele lepszy wgląd niż współczesne polskie historie spod znaku pojechałem trzy razy na tydzień na Węgry, nie znam węgierskiego, pogadałem z węgierskimi KODersami i zaraz wam tu wszystko wyjaśnię ja znawca. W poniższym linku cały tekst i sporo moich zdjęć z Węgier, a na zachętę fragment: "Jest tu dużo wina i trochę palinki. Sporo pociągów i dróg. Knajp wielkomiejskich i pipidowskich, knajp dobrych i kiepskich. Niemało drzew, wiatru, szronu, mgły i deszczu. Całkiem wiele Budapesztu i okolic Kežmaroku. A najwięcej jest powabnych kobiet oraz mężczyzn pełnych rozmaitych słabości. To głównie proza drobiazgu, proza detali, proza nastroju, proza wrażenia, proza w zasadzie niczego istotnego. Ale, na miłość boską, jakie to nieistotne jest piękne". Kto chętny, niech czyta:

Awanturnik na wizytówce

Chętnie napisałbym, że czekaliśmy na tę książkę. Ale zabrzmiałoby to bardzo pretensjonalnie i całkiem nieprawdziwie. Bo jest nas garstka. I …
[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2019-11-06 23:02:18