„Nieodpłatna praca kobiet ukrytym silnikiem gospodarki” – donosi Oxfam. Wiele badaczek i aktywistek podkreśla od dawna,

„Nieodpłatna ukrytym silnikiem gospodarki” – donosi Oxfam. Wiele badaczek i aktywistek podkreśla od dawna, że to jest brzydka tajemnica naszego systemu gospodarczego.

Katrine Marçal wydała kilka lat temu książkę „Who Cooked Adam Smith's Dinner?”, w której przypomniała, że gdy Adam Smith pisał słynne „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów”, to mieszkał z matką. To ona przyrządzała jego posiłki, robiła mu pranie, ścieliła łóżko i zajmowała się mnóstwem innych prac domowych. Jest w tym pewna ironia, że gdy Smith zachwalał „egoistycznych piekarzy” jako podstawę naszego dobrobytu, to sam polegał na nieegoistycznej, niewidzialnej i darmowej własnej matki.

Na tej ironii jest ufundowana cała nasza gospodarka. Żeby różni „geniusze biznesu” mogli opiewać pogoń za interesem własnym, ktoś inny musi wykonywać w cieniu pracę na rzecz dobra wspólnego: od wychowywania dzieci, po utrzymywanie domów. Tym kimś są zazwyczaj kobiety – w szczególności ubogie kobiety.

To naprawdę jest przypadek, że większość wolnorynkowych ortodoksów i głosicieli prawd w rodzaju „chciwość jest dobra” – od Hayeka, przez Friedmana, po Reagana i Thatcher – to byli konserwatyści. Bardziej lub mniej świadomie wiedzieli, że można oprzeć gospodarkę na egoizmie i interesie własnym tylko wtedy, gdy tradycyjne struktury patriarchalne i klasowe zapewnią odpowiednią ilość darmowej na rzecz interesu społecznego. Inaczej to wszystko rozsypie się jak domek z kart.

Dlatego próby walki z dyskryminacją, które pomijają ten aspekt ekonomiczny, kończą się zaleceniami, aby polskie kobiety emancypowały się przez zatrudnianie do prac domowych Ukrainek. Innymi słowy, kończą się elitarnym projektem, który jest rozwiązaniem dla zamożniejszej garstki. ma mowy o powszechnej emancypacji bez umieszczenia na rzecz dobra wspólnego w centrum naszej refleksji ekonomicznej.

Co to oznacza w praktyce? Na dobry początek mniej zachwytów nad „geniuszami” z Doliny Krzemowej czy Wall Street, którzy kultywują kulturę egoizmu i sprowadzili poglądy Smitha do kilku hasełek, a więcej inwestycji w dobra wspólne: od zdrowia, przez żłobki, po edukację. Praca na rzecz dobra wspólnego musi być traktowana jako wspólny obowiązek, który jest odpowiednio finansowany ze środków publicznych. Wtedy łatwiej będzie ją odpowiednio podzielić (także płciowo) i docenić (także płacowo).

Źródło
Opublikowano: 2020-01-27 10:17:33