Gdyby chcieć wierzyć opiniom liberałów, wielkomiejskich komcionautów, a nawet części nabzdyczonej lewiczki, to musiałbym

Remigiusz Okraska:

Gdyby chcieć wierzyć opiniom liberałów, wielkomiejskich komcionautów, a nawet części nabzdyczonej lewiczki, to musiałbym uznać, że głównie się zapija, czołobitnie przytakuje proboszczowi, jest ciemna, zacofana, prymitywna i poza głosowaniem na PiS w zamian za 500+ niewiele ją interesuje, no może zakąszanie wódki mięsem, a wszystko to przy nastawionej na cały regulator. I że jakikolwiek inny obraz tej grupy to ludomania. Tyle że całe moje doświadczenia życiowe są zupełnie odmienne, a z kilkudziesięciu lat przeżytych na polskiej prowincji mam wniosek taki, że w tejże klasie jest bardzo dużo ludzi ambitnych, ciekawych świata, rozwijających się itp.

Wśród rodziny, kumpli, znajomych, ludzi spotykanych przypadkowo przy okazji pracy, życia towarzyskiego itp. natrafiam na ogrom osób mających nic wspólnego z portretowaniem ich w sposób opisany wyżej. Mnóstwo ludzi w tych kręgach ma ciekawe hobby czy pasje, często wymagające sporych nakładów czasu, wysiłku poznawczego czy wydatków ze skromnej pensji. W klasie ludowej znam kolekcjonerów różnych rzeczy (i nie są to puszki po piwie), ludzi o pasjach podróżniczych czy krajoznawczych, interesujących się kulturą i sztuką, mających zaawansowane hobby, angażujących się społecznie (i to za darmo, nie za granty) w wielu sferach. Właściwie trudno mi w takich kręgach spotkać kogoś, kto byłby społecznie czy kulturalnie bierny, gnuśny, kto byłby tym stereotypowym ciemniakiem siedzącym z piwem po całych dniach przy najgłupszych programach telewizyjnych. Na przykład niedawno szczęka mi opadła, gdy przy okazji rozmowy z szeregową pracownicą MOPS z powiatowej mieściny dowiedziałem się, że od lat regularnie jeździ na spektakle teatralne do Bydgoszczy i Szczecina – z południa Polski, z pensją w okolicach 2000… I to nie jest odosobniony przypadek, nawet jeśli nie wszystkie takie pasje są równie "ambitne".

Jasne, takim ludziom często brakuje jakiejś solidnej podbudowy, nierzadko są to typowo amatorskie postawy i błądzenia poznawcze, niekoniecznie opowiadają oni o swoich zajęciach idealną literacko-akademicką polszczyzną. Ale stoi za tym ogrom chęci, wysiłku, wydatków, systematycznej pracy i zaangażowania itp. I to realizowanych po ciężkiej i niskopłatnej pracy.

No właśnie, po pracy. Gdy spotykam kogoś, kto odpowiada wspomnianemu stereotypowi ciemniaka i gnuśniaka, to zazwyczaj jest to po prostu ktoś, kto pracuje ponadprzeciętnie ciężko – intensywna i długa praca fizyczna, długie dojazdy i powroty z niej itp. Wtedy rzeczywiście takim osobom zostaje niekiedy tylko tyle energii, żeby wieczorem napić się piwa, obejrzeć coś prostego w telewizji i paść na łóżko. Wcale się dziwię, bo tylko ktoś, kto nawet przez chwilę nie pracował ciężko, nie wie, jak bardzo taka praca drenuje z energii i chęci robienia czegokolwiek "ambitnego". A drugim wyjątkiem są ludzie, którzy wyszli (lub nie wyszli) z samego dna. Z domów, gdzie pito, gdzie bito, gdzie biedowano, gdzie były kiepskie szkoły i kiepskie traktowanie w nich, gdzie liczono/liczą każdy grosz na przetrwanie, gdzie nikt nigdy nikomu nie pokazał, że można żyć inaczej, albo i pokazał, ale w praktyce było to dla tych ludzi tak samo łatwe do zrealizowania jak wspinaczka na Everest, gdzie zamiast mieszkania była/jest nora, gdzie alkohol czy narkotyki były/są jedynymi znanymi i łatwo dostępnymi sposobami znieczulenia się wobec realiów otaczającego piekła. Tak, tacy ludzie też nie mają "wzniosłych" zajęć i zainteresowań. Bo społeczeństwo, instytucje i realia dżungli nie sprzyjały temu ani trochę. Bo nikt do nich nie wyciągnął ręki.

Ale wśród ludzi, którzy są totalnie upodleni harówką czy wegetacją, którzy choć trochę mogli wyprostować kark, bardzo często pojawia się aktywność, a nie bierność, pasja zamiast lenistwa intelektualnego, rozwój zamiast stagnacji. Choć im jest o wiele trudniej niż ludziom zamożnym, wielkomiejskim, inteligenckim, mającym wszystko pod nosem i podane na tacy.

To ludomania. To życie, o którym ci, którzy mają lepiej i z górki, wolą nie wiedzieć, jak wygląda. Wolą zadzierać nos, pohukiwać, mieć pretensje, a swoje odmienne i postawy tłumaczyć tym, że tamte wybory i postawy są głupie i ciemne, a "nasze" – znakomite, mądre i rozsądne. Światłe, oświecone. Jedynie słuszne. I pełne ludofobii.

Źródło
Opublikowano: 2020-02-24 20:41:35