Maja Staśko:

Wielkie polskie korporacje połączyły siły na czas kryzysu i stworzyły Związek Polskich Pracodawców Handlu i Usług. Jak deklarują, „w poczuciu najwyższej odpowiedzialności” stworzyli kilka postulatów, które „przyczynią się do ratowania polskich firm, a co za tym idzie miejsc pracy setek tysięcy pracowników, a także całej rzeszy kooperantów współpracujących z nimi na co dzień”.

Jakie to są postulaty? Na przykład skrócenie czasu pracy i obniżenie wynagrodzenia pracowników. Albo możliwość przedłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy do 12 miesięcy. Lub wyłączenie ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników, które nakładały szereg ograniczeń na zwolnienia zbiorowe, np. konsultowanie ich ze związkami zawodowymi i ograniczenia w kwestii procenta zwalnianych pracowników.

Do związku nie należą niewielkie polskie przedsiębiorstwa, tylko milionowe korporacje.

Obok tego newsa pojawiła się akcja „Przedsiębiorcy zjednoczeni”. Zjednoczeni przedsiębiorcy planują ogłosić… strajk. Strajk miałby polegać na odroczeniu płatności pensji, VAT, ZUS, CIT i PIT (WTF).

Jedna i druga akcja – poza językiem i zakamuflowaniem – nie różnią się od siebie nadmiernie. Rozwiązanie dużych firm na epidemię jest takie jak zawsze: obniżyć wynagrodzenia, pozbawić pracowników zabezpieczeń i ułatwić zwolnienia. Wyjście z kryzysu ma się znów stać kosztem pracowników.

Bo co tam cierpienie ludzi, kiedy mogą ucierpieć zyski.

I tu już naprawdę nie ma wątpliwości. Nie, interesy bogatych właścicieli i pracowników nie są takie same, a konkurencja między firmami nagle znika, gdy zaczyna się walić. I okazuje się, że to nie „dobro firmy” jest najważniejsze, a każda firma to wielka rodzina. Właściciele wielkich korporacji zakopują konkurencję i łączą się przeciwko pracownikom. Między właścicielem a pracownikiem nigdy nie było porozumienia – bo co to za porozumienie, w którym jedna strona wykupuje czas i ciało drugiej na 8 godzin, by na nim zarabiać?

Szefowie, właściciele i CEO od lat powtarzają, że ich wysokie zarobki wynikają z odpowiedzialności, jaką mają – to czemu nie biorą tej odpowiedzialności teraz, gdy chodzi o życie i ludzi? Standardowo przenoszą odpowiedzialność i ciężar na barki pracowników.

Którzy harują. Bo w społeczeństwie są ci, którzy mogą czuć się bezpiecznie, i ci, którzy w pracy, autobusie pracowniczym czy na kantynie mogą być narażeni na zarażenie. Jedni mają dostęp do prywatnej ochrony zdrowia, inni nie. Na jednych nie można kaszleć, a na drugich do woli. i życie okazuje się przywilejem dla wybranych.

Cóż, przynajmniej mamy pewność, że właściciele wielkich korporacji w tej sytuacji nie mają zamiaru łaskawie płacić za pracę czy nie zwalniać ludzi wbrew prawu. My też nie róbmy im łaski i po prostu żądajmy wprost, czego chcemy. Chcemy całego życia. Na jednej szali mamy jacht milionera, na drugiej – życie milionów. Dla właścicieli wielkich korporacji wybór jest jasny. Ale dla nas przecież też.

[Grafika to przeróbka prawdziwej grafiki Przedsiębiorców Zjednoczonych]


Źródło
Opublikowano: 2020-03-19 20:52:38