Tomasz Markiewka:

W dawnych czasach, gdy koronawirus był tylko ciekawostką z odległych Chin – jakiś miesiąc temu – w polskich mediach pojawiły się spekulacje, czy nasza gospodarka może zyskać na całym tym wirusowym zamieszaniu. W „Pulsie Biznesu” mogliśmy przeczytać o potencjalnych korzyściach dla polskiej branży turystycznej, a także opłacalnych dla naszego kraju zmianach w globalnym systemie dostaw.

Dziś łatwo byłoby się znęcać nad niefortunnością tych spekulacji, ale nie o to chodzi. Natrafiamy tu na głębszy problem, jakim są ograniczenia języka ekonomicznego. Ekonomiści są przyzwyczajeni do rozmawiania w kategoriach PKB, popytu, podaży itp. To naturalne, wszak tak wygląda słownik ich dyscypliny. Problem pojawia się wtedy, gdy zapominamy, że nie da się opowiedzieć świata tylko za pomocą kategorii ekonomicznych – gdy zaczynamy sobie wyobrażać, że oto odkryliśmy w ekonomii uniwersalny język do opisu całej rzeczywistości.

Takie skrajne sytuacje jak pandemia obnażają naiwność tego uniwersalizującego podejścia. Nagle się okazuje, że koronawirus zmienia coś więcej niż relacje popytu i podaży w światowej branży turystycznej. Zmieniają się zainteresowania mediów, zmieniają się lęki społeczne, zmieniają się regulacje państwowe i ludzkie zwyczaje – słowem, zmienia się cały kontekst, w którym funkcjonuje gospodarka.

O tym wszystkim powinniśmy pamiętać także w kontekście kryzysu klimatycznego. Niektórym ekonomistom wydaje się bowiem, że mogą sięgnąć język swojej dyscypliny i opowiedzieć nam, czego powinniśmy się obawiać, a czego nie w związku z globalnym ociepleniem. Na przykład choć eksperci od klimatu ostrzegają, że już wzrost temperatury o półtora stopnia Celsjusza jest niebezpieczny, trafiają się ekonomiści, którzy uważają, że i trzy stopnie, ba, nawet cztery mogą nie być takie złe – a do swoich spekulacji używają pomiarów PKB. (…)

Problem z takim podejściem do globalnego ocieplenia jest podobny jak ze spekulowaniem, że koronawirus pomoże polskiej branży turystycznej. Przede wszystkim musimy pamiętać o efekcie domina, który wywołuje dramatyczne zmiany w naszym środowisku naturalnym i społecznym.

Lekcje z pandemii / Ziemia / dwutygodnik.com

Jeśli chcemy sobie poradzić z kryzysem klimatycznym, to musimy osadzić nasze społeczności na mocnych fundamentach. Pandemia koronawirusa pokazuje, że nie tworzą ich maklerzy i celebryci

Źródło
Opublikowano: 2020-03-27 16:45:15