Nie jest to informacja szczególnie ważna dla świata, ale nie zamierzam głosować w korespondencyjnych/zaocznych wyborach

Remigiusz Okraska:

Nie jest to informacja szczególnie ważna dla świata, ale nie zamierzam głosować w korespondencyjnych/zaocznych wyborach majowych. Nie dlatego, że obawiam się fałszerstw, bo jestem KODziarskim histerykiem. Nie dlatego, że boję się inwigilacji i utraty prywatności, choć nie lekceważyłbym ostrzeżeń tego typu, obojętnie kto rządzi i kontroluje instytucje. Nawet nie dlatego, że nikt z kandydatów nie podbił mojego serca na tyle, abym swój mało znaczący werdykt wydał na jego/jej korzyść. Dlatego, że nie tak wyobrażam sobie demokrację.

Demokracja to nie tylko gest wyborczy w postaci wrzucenia głosu do urny takiej czy siakiej, wysłania mejlem czy zalogowania się gdzieś tam – to są kwestie wtórne. Demokracja to publiczny spór, debata, ścieranie się interesów, "interwencja" różnych obozów politycznych w przestrzeni publicznej, wymiana poglądów i opinii z sąsiadami, znajomymi z pracy czy kimkolwiek innym. Nie ma demokracji na serio bez takich rzeczy, a dzisiaj do takich rzeczy nie ma odpowiednich warunków. Jesteśmy pozamykani w domach, przemykamy w przestrzeni chyłkiem, unikamy ludzi, boimy się, nasze życie skurczyło się do czterech ścian, które opuszczamy strachliwie, niechętnie i z konieczności, nie wpuszczamy też do nich nikogo bez wyraźnej konieczności.

I nie, internet tego nie zastępuje. Po pierwsze, część obywateli i obywatelek z niego nie korzysta i nie są to ludzie mniej ważni – tak robi wielu seniorów, których obecna sytuacja jest szczególnie trudna i niebezpieczna, więc w wyborach ich głos powinien wybrzmieć tym bardziej. Po drugie, wiele innych osób korzysta z internetu rzadziej i inaczej niż ludzie młodzi czy zawodowa/nałogowa klasa paplająca. Po trzecie, być może jestem już starym pierdzielem nie rozumiejącym nowych czasów, ale uważam, że demokracja internetowa nie jest dobra i sensowna, że miał rację McLuhan, gdy mówił, że the medium is the message, że inaczej myślą i postrzegają świat i przekazy ludzie głównie bombardowani i skrollujący ogromną ilość komunikatów, a inaczej ci, którzy tego nie robią.

Zatem pierwszy raz w ciągu 26 lat pełnoletniości pozwolę sobie nie brać udziału w procesie wyborczym. Nikogo nie zachęcam do naśladowania, macie swoje rozumy, facet z internetu nie powie wam lepiej i mądrzej niż wy sami i same sobie o tym, co i jak robić.

PS. Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie dodał, że najbardziej bawią mnie opinie o niedoskonałości Poczty Polskiej w obliczu wyborów ze strony ludzi ze środowisk, które przed kilkoma laty jako człowieka wychwalały szefa InPostu, firmy, której nowatorskie metody polegały na zmuszaniu adresatów do odbioru przesyłek z sądów np. w sklepie rybnym.

Źródło
Opublikowano: 2020-04-28 20:25:07