Łukasz Kowalczuk:

[ad_1]

Dobry wywiad. Ciekawe rzeczy. Niestety boję się, że w scenariuszu upadku PiS i przetasowania obecna Lewica nie przetrwa. Poszczególne osoby zdobywają teraz kapitał polityczny, który później zainwestują ale ta forma polityczna nie pokazała w kluczowych momentach swojego znaczenia. Nie wiem czy i ile jeszcze będzie okazji, ale wewnętrzna niespójność i faktyczny rozkład każdego z trzech podmiotów sprawia wrażenie kakofonii jednostek. Organizacje, które tak się pchały do Sejmu za bardzo się zapatrzyły w politykę od tej formalnej strony. Jednocześnie jest wyraźna okazja i potrzeba dla tworzenia czegoś na korzeniu społecznym a nie formalnym odtwarzaniu skorup. Jak ktoś się długo ubierał w półpancerze polityki (te wszystkie wpadki i "konieczne kompromisy" ale też bardzo daleki od ludowego język i niezbyt wyglądające na autentyczne okrzyki) to się przestał do tego nadawać. Na razie jestem zawiedziony, czy jeśli słupki dla Lewicy poszybują wysoko to zmieni ona swoje formy – no przecież nie. Będzie więcej tego samego, a przekonanie, że robieniem ciągle tego samego zmieni się skutki to wiadomo. Jedno, co widzę pozytywnego, to można uwolnić nowy głos przez nadanie Lewicy nowej formy. Czasem doświadczenie jednostek potrzebuje nowej formy wspólnoty, nie chodzi o wymianę ludzi ale uwolnienie ich mocy od skostniałości rytuałów starej niereformowalnej organizacji – złej organizacji pracy po prostu.

<<Ale jak to przełożyć na politykę?
Chyba się nie da. One chcą wychowywać dzieci, dom jest dla nich bardzo ważny, a jednocześnie chcą mieć pracę, ale boją się podzielić obowiązkami z mężczyznami. Czy tu jest jakieś rozwiązanie polityczne? To raczej kwestia zmiany ról społecznych. Dopóki istnieje silna presja – o czym one w kółko mówią, że masz mieć męża, jedno dziecko, drugie dziecko, pracę i ma być też posprzątane – to nic z tego nie będzie. Zresztą równie silna presja wywierana jest na mężczyzn. "Musisz być filarem rodziny". "Ty jesteś jak ten dąb, pod którym wszyscy mieszkamy". To jest kwadratura koła. Bez spuszczenia powietrza z tych nadmiernych oczekiwań kobiety i mężczyźni będą iść z workiem kamieni przez życie.

I na to nałożyła się pandemia oraz aborcja. To jest ta fotografia chwili?
Fotografia chwili. Tak. Mamy sytuację nieszczęścia dziedziczonego z pokolenia na pokolenie, sytuację, do której jakoś się wszyscy przyzwyczaili, jakoś to przyschło, a teraz nagle świat się wali i trzeba na nowo to poukładać. Cały czas myślę też o mężczyznach. Pandemia jest dla nich ogromnym ciężarem, bo przez tę konserwatywną kulturę zostali ustawieni w roli: "No zrób coś!". A co on ma robić w czasie pandemii? Jak on ma domu bronić przed wirusem? To wszystko razem powoduje, że ludzie są strasznie sfrustrowani. Jeśli chcesz transmisji tego na politykę, to wydaje mi się, że to będzie powodować dalszy spadek zaufania do klasy politycznej jako całości. Jeżeli chaos pandemiczny będzie trwał dłużej niż do świąt Bożego Narodzenia, to władzę zmiecie. Oczywiście, być może oni będą trwać, ale zmiecie ich w sensie poparcia społecznego. W polskiej polityce mamy wielopoziomowy kryzys. Kryzys klasy politycznej, wszystkich jak leci. Mówiłem już, że to jest pandemiczny rollercoaster. Kolejka wjechała na szczyt, jedzie mocno w dół, żołądek podchodzi nam do gardeł. Spadamy z wielką prędkością. Na razie wciąż mamy sporo adrenaliny, ale później przyjdzie gigantyczna frustracja. A jak podpowiada psychologia, narastanie frustracji musi się w końcu wyładować w agresji."

https://next.gazeta.pl/…/7,151003,26511210,duma-szykujmy-si…

Duma: Szykujmy się na „PiS-bis”. Nadchodzi przebudowa polskiej sceny politycznej

W polskiej polityce mamy wielopoziomowy kryzys. Kryzys klasy politycznej, wszystkich jak leci. To jest pandemiczny rollercoaster. Kolejka wjechała na szczyt, jedzie mocno w dół, żołądek podchodzi nam do gardeł – z szefem IBRIS-u Marcinem Dumą rozmawia Grzegorz Sroczyński
[ad_2]

Źródło
Opublikowano: 2020-11-16 15:34:25