Maciej Konieczny:

W Indiach od ponad tygodnia trwa największy strajk w historii świata. Trudno się dowiedzieć o tym z polskich mediów. 26 listopada podczas strajku generalnego, protestowało 250 milionów osób.

Indie bardzo ciężko przechodzą kryzys gospodarczy wywołany pandemią COVID-19. PKB spadło o ponad 23%, jednocześnie gwałtownie wzrosło bezrobocie. Obecnie bez pracy pozostaje około 25%dorosłych mieszkańców kraju. Pod pretekstem walki z kryzysem rząd Indyjskiej Partii Ludowej (Bharatiya Janata Party) rozpoczął bezpardonowy atak na prawa pracownicze i radykalnie zmniejszył ochronę gospodarstw rolnych. Przerzucanie kosztów kryzysu na najbiedniejszych, wykorzystywanie kryzysu do ograniczania praw pracowników to stare neoliberalne recepty, które opisywała Naomi Klein w “Doktrynie szoku”.

Prawicowy rząd Nerandry Modiego spotkał się jednak ze zdecydowanym oporem społeczeństwa. Związki zawodowe i rolnicy zorganizowali wspólne protesty, których kulminacją były demonstracje w Delhi 26 i 27 listopada. Protesty trwają nadal, setki tysięcy rolników okupuje ulice stolicy. Brutalne próby rozpędzenia demonstracji przez policję nie przyniosły efektu. Do protestu dołączyło też wiele miast w całym kraju, strajk wsparli też górnicy, w Indiach od kilku dni praktycznie nie działają kopalnie. 26 listopada strajkowały w zasadzie wszystkie branże, a w niektórych stanach do strajku przyłączyli się wszyscy pracownicy. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z największym strajkiem w historii ludzkości.

Protestujący domagają się nie tylko cofnięcia reform uderzających w pracowników i rolników, ale również wsparcia finansowego dla wszystkich rodzin z dochodem niższym niż kwota wolna od podatku, darmowych racji żywnościowych dla najbiedniejszych, rozszerzenia programu robót publicznych na obszary najciężej dotknięte bezrobociem i wycofania się przez rząd z planów wysłania milionów urzędników państwowych na przymusowe wcześniejsze emerytury. W razie niespełnienia tych żądań związkowcy zapowiadają zaostrzenie protestów

Jak widać również podczas kryzysu wywołanego koronawirusem nie brakuje polityków, którzy próbują wykorzystać sytuację do dokręcenia śruby pracownikom i najbiedniejszym, byle tylko ratować zyski wielkiego biznesu. Trzymam kciuki za walkę indyjskiego społeczeństwa o bezpieczeństwo i sprawiedliwości. Polecam też śledzić, co dzieje się w Indiach. W zupełnie dosłownym sensie historia dzieje się na naszych oczach.


Źródło
Opublikowano: 2020-12-07 16:34:25