Konrad Piasecki napisał, że z utęsknieniem czeka na partię, która będzie miała o

Tomasz Markiewka:


Konrad Piasecki napisał, że z utęsknieniem czeka na partię, która będzie miała odwagę wszcząć dyskusję o płatnych studiach. Otóż płatne studia to jeden z tych genialnych pomysłów, które za jednym zamachem mogą przyczynić się do pogłębienia trzech kryzysów.

Po pierwsze, kryzysu edukacyjnych. Z ankiet Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że wśród osób, które oceniają swoją sytuację materialną jako złą, 5% starało się o wyższe wykształcenie. Wśród ludzi oceniających swoją sytuację ekonomiczną dobrze było to 14%. Sam znam osoby, które musiały pracować na studiach, żeby stać ich było na utrzymanie. Dołożenie im opłat za naukę oznaczałoby, że musiałyby z tych studiów najzwyczajniej w świecie zrezygnować, bo miały szczęścia urodzić się w bogatszym domu.

Po drugie, kryzysu ekonomicznego wśród młodych. Od lat wiadomo, że młodzi ze względu na rozplenienie się umów śmieciowych mają niepewną sytuację ekonomiczną, a coraz wyższe ceny nieruchomości sprawiają, że stać ich na własne mieszkania (ba, często nie stać ich nawet na na te mieszkania). Płatne studia oznaczałyby dołożenie im kolejnego problemu – spłacania kredytów studenckich. To nie złe rozwiązanie z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej, ale także tworzenie politycznej mieszanki wybuchowej.

Po trzecie, kryzysu dóbr wspólnych. Kiedy wspomniałem o pomyśle Piaseckiego na Twitterze, ktoś skomentował, że płatne studia wprowadzają pożądaną formułę: „inwestycja/ryzyko/zysk/strata”. To jest właśnie myślenie, przed którym przestrzega wiele osób, także ekonomiści, na przykład Reich. Zamiast myśleć o pewnych rzeczach w kategoriach dobra wspólnego i praw człowieka (Każdy ma prawo do edukacji, a bezpłatna edukacja to dobro wspólne, na którym korzysta całe społeczeństwo) myślimy o nich w kategoriach prywatnej odpowiedzialności (Edukacja to rodzaj indywidualnej inwestycji, coś jak kupowanie akcji albo zakładanie własnego biznesu). Takie podejście pogłębia atomizację społeczeństwa. A potem są płacze, że za mało w Polsce solidarności i zaufania społecznego. Jak mamy tworzyć zgrane społeczeństwo, skoro na każdym kroku namawia się nas do myślenia o świecie jako walce wszystkich ze wszystkimi?

Skąd się w ogóle bierze popularność takich pomysłów jak płatne studia? Niemal zawsze w tej dyskusji pojawiają się odniesienia do USA. Bo tam studenci opłacają studia z kredytów i zobaczcie, jak wysoko w rankingach światowych plasują się ich uczelnie. To naiwny sposób myślenia. Skończyłoby się na stworzeniu polskiego Yale, ale na powieleniu jednego z największych problemów społecznych w Stanach Zjednoczonych: ogromnych długów studenckich, które urosły do takich rozmiarów (jakieś 1,7 biliona dolarów), że w trakcie ostatniej kampanii prezydenckiej były jednym z jej głównych tematów.

idźmy tą drogą.


Źródło
Opublikowano: 2021-02-08 12:50:39