Remigiusz Okraska:


Nigdy nie zwierzałem się, że jestem człowiekiem z męczącą przypadłością.

Zaczynam układać płyty. Przy piątej przypomina mi się, że miałem wstawić pranie. Przerywam układanie, idę do pralki. drodze znajduję kartkę w przedpokoju, że sąsiadka prosi o telefon. Dzwonię od razu, bo kartka leży już 3 dni. Słyszę, że mam zajrzeć do piwnicy, bo jest tam coś, co chyba zostawiłem. Mam zaraz zejść, ale uświadamiam sobie, że sąsiadce z 1 piętra obiecałem książkę – dam jej przy okazji. A skoro biorę tę książkę, to od razu wybiorę te 10, które chcę położyć na półpiętrze dla sąsiadów. Układam do rozdania na półpiętrze, ale dzwoni mama, że chleba im zabrakło. Wracam po pieniądze i torbę na chleb. W domu dzwonią z radia, czy mogę wypowiedzieć się za pięć minut o jednolitej cenie książek. Mogę… Po wypowiedzi przypomina mi się, że miałem wlać lekarstwo do akwarium. Szukam lekarstwa i czuję: muszę zjeść. Idę do kuchni. Jak zjem, muszę się położyć i zdrzemnąć. Za dwie godziny budzi mnie mama telefonem, gdzie ten chleb? Po niej sąsiadka: czy w piwnicy to moje rzeczy? Uświadamiam sobie, że ze wszystkich czynności dokończyłem JEDNĄ: ustawiłem książki nad kaloryferem dla sąsiadów. No i zjadłem pierogi na obiad. Tak mam każdego dnia.

Dlatego też zatrudniam asystentkę domową, która dba o porządek, bo potrafię koszulę nieść z sypialni do pralki – 10 dni! Nie umiem nad tym zapanować. ?

Największe przerażenie budzi we mnie prośba o to, żebym coś przysłał (autograf, zdjęcie, książkę). Potrafię nosić list do wysłania 11 miesięcy! Zabraniam ludziom przysyłania mi książek do podpisu, które miałbym im odesłać, bo nigdy tego nie zrobię.

(Najlepiej książkę zamówić na dowody.com i tam w uwagach poprosić o dedykację. Wtedy nasz księgarz mnie dopadnie, zażąda podpisu i on ją wyśle??).

Bardzo więc przepraszam pana Bartosza Cirockiego?, któremu miałem dawno (!) wysłać ważną przesyłkę. Najpierw 4 razy przez miesiąc usiłowałem sobie przypomnieć: gdzie on do mnie pisał i podał adres: na messengerze prywatnym? Na Instagramie? Na whatsupie? Tutaj na fanpejdżu? Przysłał maila do Instytutu Reportażu czy prywatnego? Znaleźć nazwisku nie mogłem, bo nazwiska nie zapamiętałem. Dzięki Bogu odezwał się, że czeka. Cztery dni temu złożyłem mu przysiegę, że już za chwilę wysyłam…

Dziś trzy razy sobie o tej przesyłce przypominałem i trzy razy zapominałem!

Chciał ją mieć na jutro… O 1:45 znów błysk: koperta! Mam ją wciąż w torbie! Jutro czyli dziś jadę do Chrzanowa, może wrzucę ją na Centralnym, jeśli nie zapomnę o znaczku i uda mi się go gdzieś na dworcu kupić…

Fot. Damian Maliszewski


Źródło
Opublikowano: 2021-05-14 02:11:50