Fundacja Ocalenie:


Szymki, gm. Michałowo, 27 września.
Dowiedzieliśmy się, że w Szymkach pomocy potrzebuje kilka osób, w grupie są małe dzieci. Była już przy nich prawniczka. Ruszyliśmy ze wsparciem.

Czekali na nas pan Amanj i pani Avan, z czwórką małych synów i Abdullahem, 18-letnim bratem pani Avan.

Na miejscu byli już funkcjonariusze SG, czekali na transport. Zdążyliśmy podać wszystkim ciepłą herbatę i jedzenie, daliśmy karimaty, śpiwory, bluzy, czapki i kurtki. Zadzwonilśmy do tłumacza, żeby porozmawiać z rodziną. Opowiadali o przemocy i biedzie, przed którymi uciekają. Wytłumaczyliśmy im, do czego potrzebujemy od nich pełnomocnictw. Podpisali dokumenty, ustanowili pełnomocniczkę. Dwuletni Almand i czteroletni Alas trochę nas zaczepiali, bo chcieli się bawić.

Przyjechał transport. Funkcjonariusze SG odmówili pełnomocniczce odpowiedzi na pytanie, dokąd zabierają jej klientów. Bus odjechał w stronę granicy, choć placówka w Michałowie jest w przeciwnym kierunku. Ruszyliśmy za nimi.

Na wjeździe do strefy objętej stanem wyjątkowym zatrzymała nas policja. Sprawdzali nas przez pół godziny. W tym czasie ze strefy wyjechał bus SG. Prawdopodobnie pusty.

Amanj, 41 lat,
Avan, 37 lat,
Abdullah, 18 lat,
Aryas, 8 lat,
Arin, 6 lat,
Alas, 4,5 roku
Almand, 2,5 roku.

Nie wiemy, dokąd ich wywieziono.

Temperatura w nocy spadnie do 6 stopni.


Źródło
Opublikowano: 2021-09-27 21:31:55