Bartosz Migas:


Ostatnimi czasy coraz trudniej mi oglądać internet. W twarzach dzieci wywożonych do lasu widzę własne dzieci. Nie wiem co mam zrobić z oczami, czy komentować czy nie, wkurzać się czy przejść do porządku dziennego. Nie mam już siły codziennie się wściekać, płakać z bezsilności i zastanawiać się co dziś w nocy dzieje się w przygranicznym lesie. przekazywane na fundacje i zbiórki wydają mi się błahe i niewystarczające, ale nie wiem co realnie mogę zrobić więcej.

W takich chwilach myślę bardzo źle o ludzkości, że zasłużyliśmy sobie na katastrofę która nas pochłonie.

A potem dostaję wiadomość, że udało się uratować z lasu rodzinę irackich Kurdów z małymi dziećmi. Patrzę na twarze tych dzieci, na zdjęciu uśmiechniętych. Są już (chyba) bezpieczne. A potem czytam o kokejnych zbiórkach, kolejnych znajomych, którzy gdzieś zbierają pieniądze, gdzieś odzież, gdzieś jadą pomagać. Oddolne inicjatywy, zbiórki, wzajemne pocieszanie się, informowanie gdzie i jak można pomóc, co można zrobić, o czym trzeba mówić, co nagłaśniać.

I wtedy myślę sobie, że są jeszcze ludzie w Polsce. Ludzie przez duże L. Obrończynie i obrońcy honoru, rozumu i godności człowieka.

I serce rośnie kiedy naprzeciw bezdusznej, zinstytucjonalizowanej państwowej przemocy staje oddolny, znacznie skromniejszy ale z dnia na dzień rosnący ruch ciepłych, kochających i współczujących ludzi.

Z dumą więc staję po stronie Ludzi, pośród przyjaciółek i przyjaciół, koleżanek i kolegów, towarzyszek i towarzyszy.

Nie możemy się poddać.

Bo jak nie my, to kto? Jak nie teraz, to kiedy?

Przed demonstracją w Warszawie. Jak pomóc na granicy? [LISTA DZIAŁAŃ]

Źródło
Opublikowano: 2021-10-17 18:48:27