Robert Maślak


„Białoruś zaczyna się w Polsce: – przejmujące relacje osób ze strefy stanu wyjątkowego. Całość: https://oko.press/miejsce-gdzie-runal-swiat--swiadkow-ze-strefy-stanu-wyjatkowego/
„Kilka dni temu przybiegła do mnie sąsiadka. Znalazła rano w stodole pięcioosobową rodzinę Kurdów. Wśród nich była kobieta z maleńkim dzieckiem. Dotąd słyszałam od niej narrację TVP, że to nie są żadni uchodźcy, tylko nachodźcy. A kiedy przyszła prosić o pomoc, płakała, że to obraz nędzy i rozpaczy. »Jak można było ludzi do takiego stanu doprowadzić?«. Nie mogła się uspokoić”. (…)”

„Ciągłe pytania rodziny i znajomych, którzy są daleko: »dlaczego nie pójdą legalnie na granicę?«, »po co ciągnęli tutaj dzieci?«. Przyjedźcie tutaj. Pobądźcie. Popatrzcie tym ludziom w oczy. Posłuchajcie ich historii, a potem porozmawiamy albo raczej pomilczymy, bo tak to mniej więcej wygląda, jak już człowiek wie, co się tutaj dzieje”.

„Jechałam wczoraj rowerem do taty przez całe miasto, bulwarami wzdłuż Wisły, i nie mogłam uwierzyć, że ludzie tak po prostu śmieją się w knajpach, pływają motorówkami, grają w piłkę plażową, jak gdyby nigdy nic. Kiedyś nie mogłam uwierzyć, że koło płonącego getta zwykli, mili ludzie kręcili się nadal na karuzeli, a teraz sami się na niej kręcimy, kiedy tam, na granicy błąkają się i umierają przerażeni i wycieńczeni ludzie”.

„Ludzie zaczynają dostrzegać rozdźwięk między tym, co im się mówi o uchodźcach, a tym, co sami widzą. Straszyli ich terrorystami i zboczeńcami, a z lasu wychodzą bosy ludzie, rodziny z dziećmi. Zaczyna narastać gniew i spadek zaufania do służb. Nie sądzę jednak, aby to było zjawisko masowe. Są też oczywiście ludzie, którzy mają pełną świadomość i całkowity brak dobrej woli”.

„Mirosław Miniszewski, pisarz: „Z ostatnich badań wynika, że tylko 10 procent Polaków jest za niesieniem czynnej pomocy Uchodźcom, którzy utknęli w nieludzkich warunkach przy granicy. Ja osobiście innych ludzi nie znam. Naprawdę! Pokazuje to, w jakiej bańce ja żyję. To jest moja Polska – te 10 procent ludzi”.
„Mijam w ciemności na drodze kolejny patrol SG, gdzie na ziemi obok leżą skuci ludzie. Zatrzymuję się, otwieram okno i patrzę. Wrze we mnie. Gotuje się. Krew mi napływa do głowy. Nic nie mówię. Nie wolno mi. Nie mogę obrazić funkcjonariusza. Strażnik mówi: »Proszę jechać dalej, nic się nie stało«.

Nic się nie stało…

Nic się nie stało…

Nic się nie stało…”

„Chcą zniknąć z ludzkiego wzroku, stać się niewidzialni. Kukurydza nakłada im czarodziejską czapkę niewidkę. Niestety nie daje ochrony przed chłodem, nie daje wody ani jagód, ani miękkiego mchu, ani widoku żadnego nawet. Daje twarde, ciężkostrawne kolby, po których boli brzuch, ale co tam brzuch, najważniejsze, że jakąś nadzieję na przeżycie dają. Niektórzy tylko te kolby jedzą przez wiele dni i dzięki temu trwają.”

„Mirosław Miniszewski: „Wszystko się rozpada w naszym życiu. To, czego obecnie wszyscy doświadczamy, nie jest jednowymiarowe. Nigdy już nie wróci to, co było. Nie po tym wszystkim. Życie nas wszystkich, moich przyjaciół z sąsiedztwa ze strefy, wygląda podobnie. Nasze świadectwo będzie kwestionowane, wielu nam nie uwierzy. Wielu zaprzeczy. Będą próbowali to zdyskredytować. My jednak wiemy, co widzieliśmy i nigdy nie pozbędziemy się już tego z naszych głów”.

„Przez ostatnie kilka dni odkrywam ogromną przestrzeń, która funkcjonuje koło nas, równolegle do rzeczywistości push-backów, zdjęć drutu kolczastego i propagandowych obrazków w TVP. Potężna mobilizacja sieci samopomocy społecznej! Dziesiątki, setki, zupełnie oddolnych, obywatelskich inicjatyw, zbiórek, aktywności ludzi, których byś nawet o to nie podejrzewał. (…) I robi to już nie setki, ale chyba tysiące mieszkańców Podlasia i nie tylko.

To prawdziwa Polska Podziemna, Polska Walcząca, Polska i Podlasie, z których jestem dumna!”

„Napisało do mnie mnóstwo osób, odezwały się też osoby z Bliskiego Wschodu z błaganiem o pomoc dla ich rodzin, które utknęły na granicy polsko-białoruskiej i nie mogą się stamtąd wyrwać, zakleszczeni z obu stron przez uzbrojone wojsko. Wysyłają zdjęcia i filmiki. A ja? Cóż mogę im odpisać? Że w tej sytuacji czuję się – i rzeczywiście jestem – całkowicie bezsilna?”

„Dziś przyjęliśmy pacjenta z Senegalu. Opowiedział nam, że cofano go dwa razy i że na terytorium Białorusi zostały ciała jego dwóch braci. Nie jesteśmy pewni, czy to bracia rodzeni, czy współtowarzysze, w każdym razie byli razem i oni nie przeżyli. (…)

Pacjenci mówią nam, że zwłoki leżą po białoruskiej stronie. Zastanawia mnie, że tylko po białoruskiej. Przecież złe warunki są po obu stronach granicy. Miejscowi twierdzą, że dopiero wiosną, jak ludzie wyruszą zbierać rogi, okaże się ile szczątków leży w puszczy. Od 2 miesięcy pracujemy w szpitalu na najwyższych obrotach. Obciążenie jest wielkie, także psychiczne. Cały czas czuję wzrok przywożonych do nas dzieci, proszących o pomoc. Nie wiem, ile to jeszcze potrwa. Ale też im dłużej trwa, tym bardziej nas zmienia. Dziś już ludzie tutaj nie pozwalają sobie na takie komentarze jak na początku września. Stali się bardziej życzliwi, wyczuleni”.

„Byli tacy, którzy się skarżyli władzy, że „uchodźcy śmiecą w lasach”, bo zostawiają po sobie sterty mokrych ubrań, koców, pampersów i opakowań po jedzeniu. Teraz się tego wstydzą. Dotarło do nich, co się dzieje.

Ale są też tacy, którzy zabierają kogoś do domu chociaż na chwilę, żeby mógł się wykąpać, przebrać, zjeść talerz gorącej zupy i poczuć jak człowiek. Wśród takich ludzi są starsze osoby, które pamiętają wojnę.

To wszystko już było. Niczego się jako ludzie nie nauczyliśmy” – mówią. Ze swoich rent i emerytur po 1000 zł, gotują codziennie większy garnek zupy.

Nigdy nie zapomnę trójki młodych chłopaków, których spotkaliśmy w lesie. W życiu nie widziałem, żeby ktoś się tak trząsł z zimna. Daliśmy im koce i ciepłe ubrania. Podaliśmy gorącą zupę. Jeden z nich trząsł się tak bardzo, że nie był w stanie trafić łyżką do ust.”

„Jeden ze strażników każe czekać, ale kobieta zrywa się z krawężnika i podbiega do mnie płacząc, przytula się błagając „No Bielarus”. Przytulam i pytam, czy chcą jeść i wtedy dzieje się najgorsze. Jeden z mężczyzn otwiera stojącą przed nim torbę turystyczną, w której znajduje się niemowlę. Zaczynam płakać. (…).

Głaszczę malucha, odwracam głowę w stronę straży, a tam nadchodzi czwórka dzieci, mężczyzna i kobieta w ciąży. Wyć się chce. Proszą o mleko. Pokazują żółtą wodę, jaką dali im Białorusini i cały czas błagają, żeby ich nie przerzucać przez granicę. Mają euro, chcą wymienić, żeby kupić coś w pobliskim sklepie. Biegnę po mleko do sklepu, „na krechę”, ponieważ nie mam pieniędzy przy sobie. Wracam, sąsiad też ruszył z pomocą, niesie wodę i bułeczki maślane dla dzieci.

Uchodźcy chcą ochrony międzynarodowej, ale jeden ze strażników mówi im, że nie mają prawa o nią prosić i jej nie dostaną. Proszę, żeby nie oszukiwali tych ludzi. Patrzę w strażników, znajome oczy, wiedzą, że ich poznaję. I co? Miniemy się na ulicy po cywilu za jakiś czas.”

„Akurat ja się ujawniam, piszę i wypowiadam się wprost, bo chcę, żebyście wiedzieli – żeby obserwatorami tego wszystkiego nie były tylko drzewa i wilki. Na wszystko mam świadków. Wszystko można zweryfikować. Każdą relację można potwierdzić. Ja daję tutaj twarz, ale za mną niewidoczni stoją inni, wielu wspaniałych ludzi.

Przestańmy się bać. Niech oni, tamci, wiedzą, niech myślą. Niech się wstydzą. To oni, przyjdzie taki dzień, będą się bać konsekwencji prawnych. My prawa nie łamiemy. Takie przyjęliśmy zasady.

Nie jestem nikim wyjątkowym. Dla wszystkich osób które wbrew lękowi przed represjami ze strony państwa polskiego – SZACUNEK, że nie zawiedli. Wy nie zawiedliście”.

„Zwłaszcza po wczorajszej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który napisał, że »w czasie spotkania z premierem Morawieckim wystąpił z inicjatywą wysłania konwoju humanitarnego na granicę z Białorusią, żeby pomóc imigrantom koczującym po białoruskiej stronie. Apeluje do Białorusi o wpuszczenie pomocy. W ciężarówkach są namioty, łóżka i koce”.

„Niech przyjedzie na Podlasie. Pokażemy mu, że Białoruś zaczyna się w Polsce!” – mówi jedna z moich rozmówczyń. „Trzeba mówić prawdę o tym, co się tutaj dzieje. Gdzie się tylko da i komu się da!”.

Całość: https://oko.press/miejsce-gdzie-runal-swiat--swiadkow-ze-strefy-stanu-wyjatkowego/
Artykuły OKO.press są bezpłatne. wystarczy się zarejestrować i zalogować. Warto wesprzeć ten serwis.

Podpisz proszę petycję: https://amnesty.org.pl/akcje/zadamy-godnosci-na-granicach/

P.S. Na mojej tablicy nie ma miejsca na propagowanie nienawiści wobec ludzi w potrzebie. Komentarze w jakikolwiek sposób próbujące usprawiedliwić to, co dzieje się na polskiej granicy są usuwane, a osoby, które to robią, banuję na stałe. Nie ma tu miejsca na usprawiedliwianie przemocy i torturowania ludzi. Więcej: https://www.facebook.com/MaslakRobert/photos/a.300794120719465/1049955709136632


Źródło
Opublikowano: 2021-11-02 11:30:00