Daria Gosek-Popiołek:


Od rana oglądamy filmy i zdjęcia prezentujące grupy ludzi gromadzących się po białoruskiej stronie granicy, w okolicach przejścia w Kuźnicy.

Wygląda na to, że Łukaszenko chce jeszcze większej eskalacji kryzysu humanitarnego. Boję się, co może się wydarzyć – zwłaszcza, że na granicę nie mają wstępu media, organizacje humanitarne, obserwatorzy.

Ale warto byśmy pamiętali, że osoby, które oglądamy na tych filmach (dostarczanych nam przede wszystkim przez białoruskie i rosyjskie media) od momentu lądowania ich samolotu w Mińsku są traktowane bardzo źle. To służby decydują gdzie i kiedy mają iść. Przemocą, krzykiem, groźbą kierowani są w określone miejsca.

Uchodźcy skarżą się, że są bici i terroryzowani. Pokazują ślady po ugryzieniach psów, którymi szczują ich białoruscy pogranicznicy. Wielu z nich chce wrócić do swoich krajów, bo doświadczyli piekła – ale na to nie pozwalają im białoruskie służby. A polskie wypychają ich na stronę białoruską.

Naszym przeciwnikiem nie są te osoby, a reżim Łukaszenki. Trzeba ustabilizować sytuację na granicy, dopuścić organizacje pozarządowe i niezależne media. Udzielić osobom pomocy medycznej, umieścić ich w strzeżonym i bezpiecznym miejscu. Rozpatrywać wnioski o azyl, umożliwić bezpieczny powrót do krajów pochodzenia tym, którzy mogą to zrobić. Nie dać sprowokować się białoruskim służbom.

Odpowiedzią na działania, nieludzkie działania reżimu Łukaszenki nie może być to samo.



Źródło
Opublikowano: 2021-11-08 11:32:21