Maja Staśko:


Niedawno skończyła mi się izolacja. Przez całe dwa tygodnie siedziałam zupełnie sama w malutkiej kawalerce. Nie wychodziłam nawet wyrzucić śmieci (to była pierwsza rzecz po końcu izolacji!). Gdy wyszłam, chciałam uściskać każdego człowieka. Patrzyłam na ludzi i myślałam: żyją! Ekscytacja trzymała mnie cały dzień. Po powrocie do domu padłam i spałam 10 godzin – aż do początku pracy. Czyli aż do teraz.

Dziś czuję, że wszystko pędzi i jest nierealne. Od nadmiaru bodźców kręci mi się w głowie. Każdemu kontaktowi z człowiekiem wciąż towarzyszy ekscytacja, ale jednocześnie odczucie, że to się nie dzieje. Jak za mgłą.

Obserwuję swoje emocje i reakcje, jakbym badała przedmiot eksperymentu. Z dystansem, z zewnątrz. Ale jeśli cokolwiek wzbudzi mój niepokój, zwrócę się do specjalisty – bo psychiczne jest równie ważne jak to fizyczne. I owszem, węch i smak mi wrócił, katar i minęły, fizycznie jest dobrze – ale organizm czuje tę zmianę. I jeśli nie poradzi sobie z tym sam, wiem, że może mi pomóc lekarz. Czuję się z tym bezpiecznie.

Ale moje reakcje mnie zaskoczyły. Byłam ciekawa, czy inni mają podobnie.

Zapytałam ludzi, jak oni przeżywali koniec izolacji.

„Zakup płynu do naczyń sprawiał mi radość i frajdę”. Jak przeżywamy koniec kwarantanny?

Źródło
Opublikowano: 2022-01-08 12:50:42