Sztuczne Chwasty:


Mata dostał mata, czyli usilnie promowany przez libmedia jako „głos pokolenia” raper zostaje zatrzymany z 1.5 grama suszu marihuany w kieszeni. Jak stwierdził znajomy znajomego, po współpracy z McDonaldem przyszedł czas na współpracę z policją. PiS może się cieszyć: Polski Internet ma swoją nową aferę, kolejną [n]gate, która będzie błogosławieństwem dla partii rządzącej, gdyż przykryje niewygodne pytania o pandemię.

Pamiętacie, jak to przy przekroczeniu progu średniej dziennej 27 – 29 tysięcy zakażeń w ciągu tygodnia miała nastąpić narodowa kwarantanna? Średnia z ostatnich siedmiu dni wynosi ponad 44 tysiące zakażeń dziennie, padają kolejne placówki opieki zdrowotnej (zakażony personel nie może pracować), każdego dnia umiera kilkaset osób, a rząd równie dobrze mógłby nie istnieć.

Aresztowanie bogatego chłopca, który dzięki swojemu bogatemu staremu miał zapewnioną promocję w libmediach, a do tego posiadającego ogromne koneksje, by go wyciągnąć z wszelkich tarapatów. Nie mamy wątpliwości, że Mata nie zobaczy wnętrza celi, a co dopiero sali sądowej: Żyjący prawem wilka raper okaże się co najwyżej żyjącym pod czułą opieką tatusia pudelkiem. Niestety, większość z dziesiątek tysięcy osób skazanych w ciągu ostatnich kilku lat nie ma bogatych starych, którzy na telefon zorganizują ci adwokata, redaktorów i hordę libków, którzy wezmą cię na sztandary jako bohatera klasy posiadającej, niesłusznie prześladowanego przez bezduszne państwo.

Nie, dziesiątki tysięcy Polaków skazanych za posiadanie narkotyków to nie Maty i ich taty, pospolici narkomani – ci sami, których horda libków broniąca Maty uzna za patologię, pińcset plusy, a jakaś polityczka Zielonych zacznie sugerować eksterminację.

Warto tutaj podkreślić, że przepis, z którego Mata podpadł, a który jakiś zaprzyjaźniony sędzia czy prokurator nagnie, by go zwolnić – oczywiście, jako przysługę dla kolegi po fachu – jest przepisem zwyczajnie złym i nieskutecznym.

W 2016 roku skazano prawie 20 tysięcy osób za przestępstwa związane z ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii. W 2017 roku było to już ponad 32 000, zgodnie z badaniami European Monitoring Centre for Drugs and Drug Addiction (raport z 2019). Wszystko dzięki przepisom pozwalającym karać za posiadanie dowolnej ilości substancji zaliczonej jako narkotyk. Pozwala to policji, prokuraturze i sądom nabijać statystyki (w końcu nielegalny jest nawet gram suszu), co ładnie wygląda w raporcie, ale nie przekłada się na zysk dla społeczeństwa.

Ba, jest wręcz odwrotnie. Represyjna polityka narkotykowa nie zmniejsza ilości narkotyków w obiegu, a generuje kolejne osoby z wyrokami skazującymi (chyba, że mają bogatego starego) – wszystko przez konserwatywne, wsteczne myślenie o problemie. Wszak dużo bardziej szkodliwy narkotyk, alkohol, pozostaje w pełni legalnym źródłem dochodów do budżetu. A statystyki są bezlitosne: W 2013 roku (ostatnie statystyki, jakie dało się nam znaleźć), na 229 365 podejrzanych dorosłych 185 175 – czyli 80.7% – było nietrzeźwych, a zaledwie 873 – 0.38% – znajdowało się pod wpływem narkotyków.

Jednocześnie rewizja prawa nie wchodzi w grę. Z jednej strony, konserwatywne libki w rządzie – w szczególności Zbigniew Ziobro – lubią wykorzystywać temat narkotyków, by grać rolę twardego szeryfa, a libkowi konserwatyści – jak Donald Tusk – od dawna odrzucają temat legalizacji np. marihuany.

A jedyna partia to postulująca nie ma siły przebicia.

Oczywiście, wątpimy, by nastąpiła jakaś zmiana pozycji. Politycy i redaktorzy będą bronić synalka kolegi, ale nie zmienią zdania – bo roją sobie, że oni to „eksperymentują”, a nie biorą dragi, jak „narkomani” z nizin.

W ogóle życie elit to życie w świecie własnych urojonych lęków i pragnień.

Najlepiej widać to właśnie na przykładzie starego Matczaka, narcyza zapatrzonego w siebie – kto inny, jak nie patologiczny narcyz prowadzi aukcję, na której sprzedaje przywilej pójścia z nim na godzinny spacer? – szczerze pragnącego prześladowań, które pozwolą mu ubrać się w koronę ciernistą i okazywać stygmaty wszystkim niezainteresowanym.

Zwykłe zatrzymanie kiepskiego „rapera” za posiadanie 1.5 g marihuany – co jest najzupełniej zgodne z obecnym stanem prawnym, niezależnie od tego, jak kretyński on jest – w libkosferze staje się spiskiem. I to nie byle jakim, otóż, jak chce stary Matczak, to na pewno Pegasus pozwolił służbom wykraść informacje o tym, jak to jego synalek będzie miał w kieszeni marihuanę tego dnia i o tej godzinie. A w ogóle to on tej marihuany nie miał, a mu podrzucono.

Wszystko po to, by zaatakować starego Matczaka, który jest największym opozycjonistą III RP, bo napisał parę krytycznych tekstów, które wrzuciła Wyborcza, bo trzeba było czymś wypełnić ramówkę.

Wtórują mu w tym adwokat-faszysta Roman G. i inne prominentne libki, dla których zapłacenie stówki więcej podatków to autentycznie największe prześladowanie, jakie ich małe rozumki są w stanie sobie wyobrazić. Bo to, że są klasą absolutnie uprzywilejowaną poprzez swoje bogactwo i koneksje absolutnie do nich nie dociera.

Prawdziwą opozycją w tym kraju są wszyscy ludzie, którzy z narażeniem mienia, zdrowia, czy życia działali na granicy białoruskiej, wbrew siepaczom polskim czy białoruskim.
Prawdziwą opozycją są strajkujący pracownicy Solarisa i związkowcy sprzeciwiający się kapitałowi.
Prawdziwą opozycją są działaczki zapewniające do aborcji w kraju faktycznego pełnego zakazu.

Opozycją nie jest bogaty prawnik, robiący wałki i obchodzący prawo pracy, którego rozpuszczony synalek daje się aresztować, bo uważa, że wszystko mu wolno. I tym bardziej nie będzie jego synuś, który zbija kasę na reklamowaniu McDonalda i któremu zwyczajnie pasuje życie w tej parszywej, neoliberalnej Polsce.

Ugh. Potrzebujemy się napić.

Herbaty z suszu.

Obraz: Prawdziwy wilk żyjący swym prawem, Jacques-Barthélemy Delamarreby, XVIII wiek


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty
Opublikowano: 2022-01-28 16:19:28