Razem Wrocław:


Przez 15 lat swoich rządów Rafał Dutkiewicz stawał po stronie biznesu, a zaniedbywał potrzeby mieszkańców. Wielkie inwestycje i galerie handlowe miały pierwszeństwo przed budową mieszkań, żłobków, rozwiązaniem problemów komunikacyjnych czy ochroną środowiska.

Mimo wszystko na dzisiejszej radzie SLD udzieliło prezydentowi poparcia, twierdząc, że „leży to w interesie wrocławianek i wrocławian”. Można mieć wątpliwości, o czyj interes dokładnie tu chodzi.

SLD stawia się w roli partii, która jest niejako spoza układu. I z całą pewnością politycy Sojuszu nie są tak bliscy prezydentowi Dutkiewiczowi, jak działacze i działaczki PiS, PO czy Nowoczesnej. Ale to nie znaczy, że i oni nie stali się częścią układanki prezydenta.

Zacznijmy od radnego Kłosowskiego, który sam siebie w kontekście czwartkowego głosowania określa mianem języczka u wagi. Kłosowski na co dzień zatrudniony jest w Urzędzie Marszałkowskim, tym samym, któremu szefuje partner koalicyjny Rafała Dutkiewicza – marszałek Cezary Przybylski. Kłosowski zbywa sugestie o wątpliwą etyczną stronę w byciu jednocześnie radnym i pracownikiem Urzędu Marszałkowskiego. Tłumaczy się, że pracował tam jeszcze przed nastaniem swojego obecnego zwierzchnika. Niezręczności nie dostrzegał także, gdy reprezentował Urząd Marszałkowski w trakcie protestów w obronie Teatru Polskiego, stojąc w kontrze do protestujących działaczy SLD.

Przykładów powiązania SLD z prezydentem Dutkiewiczem jest jeszcze więcej, a najbardziej jaskrawym jest obsadzenie Marka Dyducha w radzie nadzorczej wrocławskiej spółki śmieciowej Ekosystem. Lider i pewnie wciąż najbardziej wpływowy polityk SLD na Dolnym Śląsku, zdaniem wrocławskiego magistratu ma wykazywać się odpowiednimi kompetencjami. Zdobyć je miał zasiadając w radach nadzorczych spółek grupy KGHM, w czasach gdy SLD rządziło w kraju. Poza Dyduchem zatrudnionym w miejskiej spółce, ludziom z SLD przypadły stanowiska w Ośrodku Kultury i Sztuki (Instytucji Kultury Samorządu Województwa Dolnośląskiego), znowu w Urzędzie Marszałkowskim (radny Kłosowski to nie jedyny działacz SLD tam zatrudniony) czy też w Muzeum Poczty i Telekomunikacji.

Rzecz jasna nie można wykluczyć, że wymienione powyżej osoby, mają potrzebne kompetencje do sprawowania urzędów, które powierzył im prezydent Dutkiewicz i jego polityczni poplecznicy. Nie sposób jednak nie ulec wrażeniu, że tworzenie tego typu powiązań i zależności, jest co najmniej nieetyczne. Nie można od polityka oczekiwać bezstronności i niezawisłości, kiedy jego politycznym przeciwnikiem ma być przełożony, czy też osoba w inny sposób (mniej lub bardziej oficjalny) decydująca o jego zatrudnieniu.


Źródło
Opublikowano: -04-27 17:20:32