W związku z felietonem Sławomira Sierakowskiego w „Krytyce Politycznej”, który pisze, że nie ma co narzekać na kandydata

W związku z felietonem Sławomira Sierakowskiego w „Krytyce Politycznej”, który pisze, że ma co narzekać na kandydata na prezydenta Warszawy, „bo PiS”, chciałbym dać wyraz mojemu zmęczeniu. Jestem już naprawdę cholernie zmęczony tą opowieścią, że rolą odpowiedzialnej lewicy jest głoszenie lewicowych haseł w teorii (o nierównościach, o dyskryminacji, o demokracji), a w praktyce pójście na każdy kompromis z centro-prawicowymi liberałami, „bo PiS”. Ta opowieść jest do kitu. Nie tylko dlatego, że podważa w ogóle sens głoszenia lewicowych haseł i skłania do samomarginalizacji. Moim skromnym lewackim zdaniem jest jeszcze gorzej – ta opowieść prowadzi do niekończącego się odtwarzania duopolu -u i PO. Te partie napędzają się nawzajem nienawiścią do siebie. Dlatego zawsze przychodzą w pakiecie – PiS u władzy z jako liderem opozycji, a PO u władzy z PiS-em jako liderem opozycji. Wspieranie jednych to zarazem wspomaganie powrotu drugich w przyszłości. I mam już serdecznie dosyć czekania na ten moment, gdy w roku 2125 lewica dostanie łaskawie pozwolenie na realizowanie w praktyce lewicowej polityki i nie zadawanie się z ludźmi, którzy na każdym kroku jej zaprzeczają. A poza wszystkim, przecież i tak kiedy kolejny doskonały kandydat PO, Nowoczesnej czy innego -u przegra z PiS-em, to Lis z resztą ogłoszą, że to wina lewicy, bo za mało kochała liberałów i w ogóle śmiała brać udział w procesach demokratycznych

Źródło
Opublikowano: 2017-11-04 13:13:06