Po tekście o „Napisie” pojawiły się kolejne absurdalne zarzuty. To już nawet nie jest śmieszne – to tylko dowodzi, jak p

Maja Staśko:

Po tekście o „Napisie” pojawiły się kolejne absurdalne zarzuty. To już nawet nie jest śmieszne – to tylko dowodzi, jak potwornie antypracownicze i antykobiece jest środowisko literackie.

Czytam, że jestem hipokrytką, bo krytykuję seksistów, a uczestniczyłam w rozmowie z seksistą. Za pieniądze! Otóż żyjemy w kraju, w którym to osoby, które zderzają się z seksistami, są winne, nie seksiści.

Niemal codziennie pracuję z seksistami. Bardzo spora część uznanych osób w kulturze nimi jest. Spora część redaktorów i wydawców. Nigdy nie zapomnę „listu ludzi kultury”, którzy stawali po stronie sprawców przemocy. Większość moich przełożonych zachowywała się w sposób mizoginiczny. I zwykle reaguję, a czasem krytykuję ich publicznie – mimo że to nie jest mój obowiązek, bo wina i obowiązki nie są po stronie osoby zderzającej się z seksizmem, lecz po stronie seksisty i środowiska, które to obserwuje. Za każdą swoją reakcję obrywam od ludzi kultury – bo to ich kolega, bo bez przesady, bo żart, bo co tam poczucie bezpieczeństwa kobiet, kiedy kolega może coś załatwić albo dać nagrodę. Za każdym spotykam się z falą hejtu, a czasem z konsekwencjami zawodowymi – gdy sprawca chce mi pokazać, kto tu ma władzę.

Dla ludzi kultury problemem naprawdę nie jest seksizm, nie ma co się łudzić. Problemem jest to, że tracą władzę. A swoją złość wyładowują na pracownicach i kobietach – bo tak robili przez lata.

To nie pracownice winne są nieetycznych zachowań ich przełożonych, choć od lat panowie z władzą próbują zrzucać odpowiedzialność za swoje decyzje na stażystki i pracownice. łączy się dyskryminacja płciowa z dyskryminacją w pracy.

Dobra rada: jeśli znacie kobietę, która na co dzień pracuje z seksistą, zapytajcie, czy nie potrzebuje pogadać. Nie atakujcie jej, że jest winna i co z niej za feministka, bo śmie zarabiać na życie i to jeszcze w warunkach dalekich od bezpiecznych i dobrych. Wesprzyjcie ją. Zdarza się, że praca z seksistami potrafi mocno wpływać nie tylko na wolność twórczą, ale i na psychikę i poczucie bezpieczeństwa.

Nie ma tu żadnej hipokryzji, serio. Wystarczy krytykować seksistów i ksenofobów, a nie pracownice, dla których oni są przełożonymi – to bardzo proste, wina jest po jednej stronie.

Dlaczego za seksizm mężczyzn zawsze mają odpowiadać kobiety? Dlaczego za złe warunki w pracy zawsze mają odpowiadać pracownice?

Źródło
Opublikowano: 2019-03-12 11:55:43