Podrabianie dokumentów w Spółdzielni Bródno? | targowek.info

O sprawie zawiadomienia do prokuratury złożonego wczoraj przez Maciej Borowski-Monkiewicz z Razem w Warszawie napisał portal targowek.info.

"Wygląda na to, że nie są to słowa rzucane na wiatr. Działania partii Razem wspiera bowiem jeden z byłych zleceniobiorców spółdzielni Bródno, Artur Cibor, którego firma przez kilka lat realizowała kontrakty na sprzątanie bloków. Obecnie pan Cibor głośno poświadcza nieprawidłowości, o których wcześniej mówiono tylko szeptem."

Podrabianie dokumentów w Spółdzielni Bródno? | targowek.info

Domniemane podrabianie dokumentów oraz żądania korzyści majątkowej – to zarzuty jakie stawiają SM Bródno działacze partii Razem. Wczoraj złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 14:19:10

Jesteśmy o co najmniej 12 lat spóźnieni z wprowadzaniem transformacji energetycznej, która pozwoli nam przeżyć na ziemi.

Jesteśmy o co najmniej 12 lat spóźnieni z wprowadzaniem transformacji energetycznej, która pozwoli nam przeżyć na ziemi. Mówiłam o tym w czasie kampanii podczas licznych dyskusji oraz na konwencji w Warszawie.
Polska prawica, zarówno ta z PiS, jak i z PO nie widzi problemu. Jedni roztaczają przed nami wizję Wielkiej Polski Węglowej, a drudzy są po prostu tchórzami, którzy boją się podejmować trudnych tematów, bo wiadomo – trzeba pokonać PiS… I tak w kółko, aż w końcu spłoniemy…
Tylko odważne lewicowe polityczki i politycy są w stanie zatrzymać tę pożogę. Odwaga to najważniejsza rzecz, jakiej dzisiaj nam potrzeba.
Ja mam odwagę. A Ty?


Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 13:08:36

Gorąco? Jeżeli nic nie zrobimy, to będzie gorzej.

Gorąco? ? Jeżeli nic nie zrobimy, to będzie gorzej.

Za 10 lat będzie jeszcze goręcej. Stopnieją lodowce. Do Europy będą napływać fale uchodźców klimatycznych, bo w ich domach po prostu nie będzie dość wody pitnej.

Prawica albo łże, że kryzysu klimatycznego nie ma, albo udaje, że nic nie można zrobić. Ty i Twoje dzieci będziecie męczyć się w spiekocie. Oni i prezesi korporacji rozsiądą się w luksusowych bunkrach.

Jeżeli nie zaczniesz działać już dziś, to niedługo nie będzie odwrotu. Weźmy korporacje na krótką smycz. Odejdźmy od energetyki węglowej. Ratujmy się, póki jeszcze możemy! ?

#ŚwiatowyDzieńŚrodowiska ?

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W tle zdjęcie płonącej leśnej ściółki i runa. Napis głosi: "Gorąco? Za 10 lat będzie gorzej". W lewym dolnym rogu logo Lewicy Razem.]



ŚwiatowyDzieńŚrodowiska

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 13:08:36

Przypominam, że dzisiaj o godz. 18 spotkanie w Warszawie spotkanie promocyjne najnowszego numeru "Nowego Obywatela&

Remigiusz Okraska:

Przypominam, że dzisiaj o godz. 18 spotkanie w Warszawie spotkanie promocyjne najnowszego numeru "Nowego Obywatela", poświęconego sytuacji pracowników i pracownic w Polsce. Udział w debacie wezmą prof. Elżbieta Mączyńska (szefowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego), Małgorzata Aulejtner (pielęgniarka, działaczka Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych), Rafał Woś, Marek Szymaniak (autor książki „Urobieni” – zbioru reportaży o wyzysku w Polsce), Zbigniew Derdziuk (były szef ZUS) i Grzegorz Sikora (Forum Związków Zawodowych). Właśnie wyjeżdżamy, zapraszam, mam nadzieję, że zobaczę wielu znajomków stąd na żywo. Wstęp wolny, a nawet będzie spora szansa dostać ciekawą książkę za darmo. Warszawa, 5 czerwca, godz. 18, Big Book Cafe, ul. Jarosława Dąbrowskiego 81.


Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 12:01:01

– BUNTUJ SIĘ!


– BUNTUJ SIĘ!

– okej. KONSTANCIN ZAPŁONIE!

– nie, głuptasku. źle. inaczej. bardziej odpowiedzialnie. powtarzaj – KONSTYTUCJA, TURBOKAPITALIZM, MILIONY DLA ZARZĄDU, KACZYŃSKI (x27), KONIECZNE CIĘCIA, ŚWIĘTO DEMOKRACJI, KRZYŚ PACEWICZ, ZWOLNIENIA GRUPOWE, WOLNOŚĆ KOCHAM I ROZUMIEM.

– dobra. zajefajne!




Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 11:58:44

Spółdzielnia Bródno w prokuraturze. Czy walne zgromadzenia były ustawione?

O wczorajszym złożeniu zawiadomienia do prokuratury przez Maciej Borowski-Monkiewicz, działacza Razem w Warszawie oraz Ruch dla Zmian w Spółdzielni „Bródno” pisze dziś w papierze i w sieci Wyborcza.pl Warszawa.
Polecamy lekturę ->

Spółdzielnia Bródno w prokuraturze. Czy walne zgromadzenia były ustawione?

Działacz Partii Razem i przedsiębiorca, który świadczył usługi dla jednej z największych spółdzielni mieszkaniowych Warszawy, oskarżają jej władze o ustawianie walnych zgromadzeń i 'żądanie korzyści majątkowej'

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 10:01:15

Kiedy myślę o 4 czerwca oraz wszystkich, którzy pouczają mnie z arogancją, przypominają mi się dwa cytaty z hołdowanego

Kiedy myślę o 4 czerwca oraz wszystkich, którzy pouczają mnie z arogancją, przypominają mi się dwa cytaty z hołdowanego przez tych samych ludzi Karola Modzelewskiego:

„Do dziś jestem pod wrażeniem łatwości, z jaką elity wyłonione przez pracowniczy ruch dokonały zwrotu o 180 stopni, porzucając wartości uznawane dotąd za naczelne kryterium polityki społeczno-gospodarczej (…) tak raptowna zmiana punktu widzenia, owo nadzwyczajnie łatwe przeistoczenie związkowców w liberałów, świadczy o braku lub raczej zaniku poczucia lojalności wobec bazy społecznej ruchu (…). Dlatego wywołuje ona we mnie wstyd.” (1993 rok)

„Za kapitalizm nie siedziałbym nie tylko 8,5 roku, ale nawet miesiąca, tygodnia. Nie warto.” (2010)

Kiedy mam wybór między Modzelewskim a przeładowanymi bufonadą pouczeniami „starszyzny”, zdecydowanie wybieram Modzelewskiego.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 10:00:12

P.S. To prawda!

Fundacja Ocalenie:

P.S. To prawda!
Dlatego wspierajcie organizacje, które działają na rzecz ważnych dla Was spraw. 🙂

Dlaczego hasłem, które łączy różnorodne organizacje społeczne i hasłem naszej wspólnej kampanii jest „to działa”? Poprosiliśmy Andrzej Rysuje, żeby to dla Was rozrysował 🙂
Co Wy na to? Przekażcie ten wpis dalej, pokażmy światu, że #ToDziała!



ToDziała

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 10:00:11

Program PPS-Rewolucja Demokratyczna

Program PPS-Rewolucja Demokratyczna

Sojusz zawarty przez elitę opozycji i nomenklaturę opiera się na zgodzie co do prorynkowego i prokapitalistycznego kierunku przemian w gospodarce. Jego bezpośrednim skutkiem jest uratowanie panowania nomenklatury za cenę dopuszczenia części opozycji do udziału we władzy. Nomenklatura, widz….

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 09:39:34

Co to jest „sprawiedliwość społeczna”

Co to jest „sprawiedliwość społeczna”

Wiele osób pyta co to jest właściwie „sprawiedliwość społeczna”. Odpowiadam: sprawiedliwość społeczna to zespół norm jakimi się kierują zwykli ludzie we wzajemnych stosunkach. Jest z pewnością wyższy standard moralny niż to co funduje nam ustawodawca i sądy.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 09:22:07

Wiele osób pyta co to jest właściwie „sprawiedliwość społeczna”. Odpowiadam: sprawiedliwość społeczna to zespół norm jak

Wiele osób pyta co to jest właściwie „sprawiedliwość społeczna”. Odpowiadam: sprawiedliwość społeczna to zespół norm jakimi się kierują zwykli ludzie we wzajemnych stosunkach. Jest z pewnością wyższy standard moralny niż to co funduje nam ustawodawca i sądy.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 09:19:48

Pedofilia w Kościele. Pocztówka z Lichenia: chłopcy w samych slipkach

Robert Maślak

Nie tylko molestował dzieci, ale też cała jego rodzina wzbogaciła się na datkach dawanych na sanktuarium w Licheniu. Jeden z kuzynów wybudował dom dla córki pod Warszawą za 2 mln, inni też stawiali domy, kupowali luksusowe auta. Wierni płacili. Dziś pomnik ks. Machulskiego z papieżem Janem Pawłem II zakryto i ogrodzono, ale hańby nie da się odgrodzić, ani zapomnieć. On sam ma 91 lat i ukrywa się "na rehabilitacji".

"Do Lichenia położonego koło Konina przyjechałem kilka dni po premierze filmu braci Sekielskich. Wieś przypomina miasteczko powiatowe. W ostatnich latach wybudowano tu kilka hoteli i gościńców, przy rondzie stanęły supermarket i kioski z pamiątkami. Są grille, smażalnie, lodziarnie i kebaby. Sami księża marianie opiekujący się sanktuarium postawili okazały dom pielgrzyma. Działają kawiarnie i restauracje. To już nie jest dziura, gdzie ponad 150 lat temu Matka Boża ukazała się miejscowym – kowalowi i pasterzowi.

Warto skandal oddzielić od wiary

– Nie narzekamy. W wakacje i odpusty możemy mówić o prawdziwym oblężeniu. Przyjeżdżają pielgrzymki z całego kraju, a nawet z Europy. Kto z właścicieli pensjonatów zna choć trochę niemiecki, może liczyć na gości zza Odry. Zwłaszcza wierni z Bawarii dają spore napiwki – mówi jeden ze sprzedawców licheńskich dewocjonaliów. Niepytany nawiązuje do filmu Sekielskich. – Nie nam oceniać czyny księdza Makulskiego. Ale to, że Licheń porównuje się z Częstochową, zawdzięczamy właśnie jemu. Półtora miliona ludzi co roku!
Sprzedawczyni w markecie Polo: – Mówiło się we wsi od dawna, że ksiądz miał wiele za uszami, że ministrantów na plebanię zapraszał i różne rzeczy się tam działy. Ale nikt nigdy tego oficjalnie nie potwierdził. Dzisiaj szkoda nawet gadać.

W dzień powszedni poza sezonem pielgrzymów jest niewielu. Na parkingu dwa autokary – jeden z Lubelszczyzny, drugi z Chorzowa. Podpytuję pątników.

– Kościół powinien się z tym wreszcie rozliczyć. Te opisane w filmie przykłady porażają. Ale ja do Lichenia nie przez księdza Makulskiego przyjeżdżam. I to kilka razy w roku. Dla Matki Bożej. Warto skandal oddzielić od wiary – mówi Włodzimierz z Chorzowa.

Duża część pielgrzymów księdza Makulskiego w ogóle nie kojarzy.

– To budował? No co pan powie? – dziwi się kobieta z Kraśnika. – Każdy człowiek popełnia grzechy, również ciężkie. Ważne, żeby za nie przeprosił.
Najgorsze było całowanie

Nie wiadomo, czy ksiądz Makulski przeprosił. Marianie napisali w oświadczeniu, że „zgłoszone przypadki zostały przekazane do Stolicy Apostolskiej w trybie określonym obowiązującym prawem kościelnym. Ksiądz Makulski podporządkował się postanowieniom Stolicy Apostolskiej, zaś decyzją przełożonych zakonnych został odsunięty od prowadzenia jakiejkolwiek działalności duszpasterskiej”. Zgromadzenie nie ujawnia, jakie konkretnie zarzuty postawiono Makulskiemu ani jaki był werdykt Rzymu. Nie podaje też, ile było ofiar i kto złożył zeznania oraz dlaczego duchowny nie został usunięty ze stanu kapłańskiego.

W filmie „Tylko nie mów nikomu” Tomasz Sekielski czyta list od człowieka, który na początku lat 80. został skrzywdzony, a dziś sam jest księdzem.

– Zostałem zaproszony na wieczór, nie był to jeden wieczór. Ile ich było, nie odtworzę tego w pamięci. Stał przy biurku i mówił o tym, że ma zdolności bioenergoterapeuty, rozkładał ręce i przyciskał [mnie] do siebie rozebrany. Potem kładł do łóżka. Jeśli coś jest koszmarem, to właśnie to. Jeśli jest piekło, to takie właśnie.

Wszystko zaczęło się tak, że jako wrażliwy chłopiec ofiarował pieniądze ze swojej skarbonki na budowę świątyni. Dostał osobisty list z podziękowaniem oraz zaproszenie do Lichenia, gdzie miał adresować koperty i naklejać znaczki.

Bohater filmu Sekielskiego to niejedyna ofiara ks. Makulskiego. Tydzień temu w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać” wyemitowano świadectwo kolejnego mężczyzny, który w wieku 17 lat był molestowany przez licheńskiego kustosza. Nie jest to osoba z filmu.

– Ks. Makulski perfidnie wykorzystał fakt, że mój ojciec był alkoholikiem. A jako dziecko alkoholika człowiek szukał jakiegoś oparcia. Ks. Makulski zaprosił mnie do Lichenia, mieszkał wtedy sam na plebanii. Od razu zaprowadził mnie do pokoju bez okien, tylko z łóżkiem. Trochę mnie to zdziwiło, ale stwierdziłem, że skoro to ksiądz, nic złego nie może mi się stać. Po dwóch dniach zaprosił mnie do siebie. Najgorsze było – i do tej pory mam odruchy wymiotne, gdy to wspominam – jego paskudne całowanie… Jakoś przetrwałem pobyt z nim w [jednym] łóżku. Po dwóch dniach przyszedł znowu i chyba miał ochotę na powtórkę z łóżkiem. Udałem, że śpię mocno, i mimo że próbował mnie obudzić, nie wstawałem. I to go chyba rozzłościło, bo powiedział, że muszę opuścić pokój, bo przyjeżdża [na moje miejsce] kleryk. Po tym czasie zbuntowałem się przeciwko Bogu, moje odejście trwało siedem lat. W tym czasie przeżyłem ciężką depresję, pałałem po prostu żądzą mordu.
Dalej mężczyzna z programu Pospieszalskiego opowiada, jak korzystał z pomocy psychologów. Według jego relacji część nie dawała mu wiary, a część radziła zaakceptować to, co się stało.

– Niektórzy podejrzewali mnie o skłonności homoseksualne. Na co ja powiedziałem, żeby spierdalali na drzewo.
Kierowca kustosza

Starzy mieszkańcy Lichenia przyznają dzisiaj, że skłonności ks. Eugeniusza były znane. Dlaczego nikt nie reagował?

– A kto miał reagować? Przecież to była postać wielce szanowana i zasłużona – mówi sprzedawca dewocjonaliów.

Ksiądz z diecezji włocławskiej, który w latach 90. i na początku XXI w. organizował piesze pielgrzymki do Lichenia, mówi tak: – Wiedziało się w naszym kapłańskim gronie, że on lubi spotykać się z młodymi chłopcami. Ale nie było żadnych twardych dowodów, więc uważaliśmy, że te plotki to nagonka na człowieka, który tyle dla Kościoła zrobił. Przecież gdyby miał coś na sumieniu, nie przyjmowałby w Licheniu Jana Pawła II. Ja sam pielgrzymki do Lichenia, te z uczniami i studentami, zamieniłem na wyjazdy na Lednicę i spotkania z ojcem Janem Górą. Chciałem spać spokojnie, dziś Bogu za to dziękuję.

W latach 90. generałem marianów był ks. Adam Boniecki, który po filmie Sekielskich napisał na łamach „Tygodnika Powszechnego”, że za jego kadencji „nie wpłynęła żadna informacja o nadużyciach księdza kustosza wobec nieletnich”. Pojawiło się natomiast oskarżenie ze strony dorosłego już mężczyzny – kierowcy Makulskiego. Kustosz zaprzeczył oskarżeniom i – jak pisze Boniecki – „żalił się, że był ofiarą oszczerstw”.

Według dziennikarzy Polsatu i „Wprost”, którzy badali sprawę, kierowca imieniem Bogdan był stałym kochankiem Makulskiego.

Jego relacja: – Jadąc do Lichenia, nie byłem zdeklarowanym gejem. Dopiero tam, z pomocą księdza Makulskiego, odkryłem to w sobie. Byłem bardzo blisko związany z księdzem Makulskim i zaliczany do najbardziej zaufanych pracowników. Z pieniędzy kościelnych kustosz sfinansował mi kupno domu i darował pierwszy samochód. Ten chevrolet kosztował ponad 40 tys. zł. Oczywiście woziłem księdza, ale to było moje i tylko na mnie zarejestrowane auto. Dostałem je jako prezent.

Niedawno dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego” oglądał ten dom, stoi w Ostrowie Wielkopolskim. Bogdan już się wyprowadził. Wyjechał do małego Raszkowa, gdzie był organistą. Gdy parafianie odkryli jego przeszłość, uciekł i słuch po nim zaginął.
Wszyscy się najedli

Pieniędzmi na budowę bazyliki zarządzali członkowie rodziny księdza kustosza: Zdzisław, Eugeniusz, Krystyna, Wiridiana – kuzyni i kuzynki. Miliony płynęły z Polski i z zagranicy. Najwięcej przysyłała Polonia. Wizja siódmej w Europie i jedenastej na świecie świątyni o rozmiarach bliskich Bazylice Świętego Piotra rozpalała serca i otwierała kieszenie. Wszyscy krewni się na niej wzbogacili. Jeden z kuzynów zbudował pod Warszawą willę dla córki (około 2 mln zł), inni rozbudowywali gospodarstwa, kupowali nowe samochody.

Miesiąc po publikacjach „Wprost” i programie Polsatu ks. Makulski został odwołany ze stanowiska. Dostał zakaz kontaktów z mediami. Oficjalnie tłumaczono, że 76-letni duchowny przeszedł na zasłużoną emeryturę. Dlatego nadal mógł liczyć na splendory. Medal Ad Perpetuam Rei Memoriam wręczył mu wojewoda wielkopolski Piotr Florek z PO.

Dziś przed bazyliką stoi pomnik Jana Pawła II, u stóp którego klęczy kustosz z makietą kościoła w ręku. Trzy dni po premierze filmu Sekielskich monument zasłonięto. Ponoć w nocy ktoś napisał na nim: „Solidarni z ofiarami”. Czy rzeźba zostanie usunięta? Nie wiadomo. Nie jest ona jedynym znakiem obecności ks. Makulskiego w Licheniu. Na jednym z witraży nad głównym wejściem do bazyliki dostrzec można postać duchownego w charakterystycznych okularach. Jest też tablica dziękczynna. Po Bogu i Kościele wymieniony jest ksiądz „kustosz magister Eugeniusz Makulski”. Kapłan ma też swój głaz w licheńskim ogrodzie.
Pracownicy sanktuarium pytani o upamiętnienie ks. Makulskiego milczą.

– Nie jestem upoważniona do rozmów – mówi sekretarka obecnego kustosza. Panie w punkcie rejestracji pielgrzymów i przyjmowania intencji mszalnych też nie są „upoważnione”.

– Czy ks. Eugeniusz mieszka nadal w Licheniu? – pytam o 91-letniego kapłana w recepcji domu zgromadzenia księży marianów. – Jest na rehabilitacji poza sanktuarium – odpowiada i odsyła do rzecznika prasowego. Ten od dwóch tygodni nie odpowiedział na moje pytanie, czy ks. Makulski nadal ma tytuł honorowego kustosza sanktuarium.

Fragmenty książki autorstwa ks. Makulskiego „Opowieść o Licheniu” (miała się ukazać nakładem wydawnictwa Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski Pani Świętokrzyskiej w Pawłowie k. Starachowic, ale marianie cofnęli zgodę na publikację). Pisownia oryginalna:

„Zapowiada się uroczy, świąteczny dzień. Kucharki szykują śniadanie na murawie. Jest cieplutko, dziewczynki w sukieneczkach. Nóżki odkryte do opalania. Chłopcy w koszulkach z krótkimi rękawami i krótkie spodenki. Niektórzy chłopcy tylko w slipkach, bo się szykują do kąpieli i do opalania. Stary dostojny las napełnił się radosnym gwarem młodości…”.

„Kochane kaliskie dzieci nie wiedziały, że ich tu przywieziono na pożarcie przez okrutnych krwiopijców, mieszkańców tego lasu, mokradeł i jeziora. Ci mordercy już się zbierają i szykują się na wielką, świąteczną ucztę. Dziś będzie młodziutka, słodziutka krew”.

„Sekretarka, osoba młoda, urodziwa i dość korpulentna ubrana była w sukienkę mini. Gdy wchodziła po ławeczce na stół, sukienka podnosiła się coraz wyżej, ale była tak stremowana, że tego nie zauważyła. Ludzie zamiast słuchać przemówienia, szturchali się i podśmiewywali na widok widocznych majteczek”.

Ksiądz budowniczy

Ks. Eugeniusz Makulski przyjechał do Lichenia w 1966 r. Nie dochodziła tam wówczas nawet asfaltowa droga, furmanki zapadały się w błocie. Szosę poprowadzono tu dopiero rok później, kiedy na koronację cudownego obrazu Maryi przyjechał kard. Stefan Wyszyński. Kustosz konsekwentnie rozbudowywał lokalne sanktuarium. Za samowole budowlane został w PRL skazany na siedem lat więzienia w zawieszeniu.

Po upadku komuny wpadł na pomysł wybudowania bazyliki-wotum Polski na trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Budowa rozpoczęła się w 1994 r. i zakończyła po 10 latach. Większej świątyni w Polsce nie ma. Mieści siedem tysięcy wiernych. Nigdy nikt nie zdradził, ile kosztowała.

– Panu Bogu nie wypada wypominać pieniędzy – powtarzał przy każdej okazji ks. Makulski.

Koszt warszawskiej Świątyni Opatrzności Bożej to ponad 190 mln zł. Licheń jest większy."

http://poznan.wyborcza.pl/…/7,36001,24841975,pedofilia-w-ko…

Pedofilia w Kościele. Pocztówka z Lichenia: chłopcy w samych slipkach

'Dzieci nie wiedziały, że je tu przywieziono na pożarcie…' – napisał we wspomnieniach marianin, ks. Eugeniusz Makulski. Zakon zablokował publikację. Budowniczy bazyliki w Licheniu mimo oskarżenia o pedofilię wciąż jest księdzem i honorowym kustoszem świątyni. Aktualnie zaszył się 'n…

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 09:05:00

Coraz więcej osób jest zainteresowanych planowanym przez nas wiecem pod Amiką we Wronkach. Oto jeden z wielu takich głos

Coraz więcej osób jest zainteresowanych planowanym przez nas wiecem pod Amiką we Wronkach. Oto jeden z wielu takich głosów: Witam. Jestem mieszkańcem Pniew, mam blisko do Wronek. Chciałbym wziąć udział w proteście po Amiką. Kiedy Państwo przewidujecie ten wiec we Wronkach? Pozdrawiam!

Źródło
Opublikowano: 2019-06-05 09:00:42

Kolejny polityk "opozycji" ugina się pod szantażem brunatnych bojówkarzy. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa,

Kolejny polityk "opozycji" ugina się pod szantażem brunatnych bojówkarzy. Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, zakazał dziś Marsz Równości w Rzeszowie. To uderzenie w dyskryminowaną w Polsce społeczność LGBT i wyrzucenie do kosza prawa do pokojowego wyrażania poglądów.

Nie można zakazać pokojowego zgromadzenia dlatego, że jego przeciwnicy grożą i obrażają demonstrujących. Zasłanianie się względami bezpieczeństwa to polityczne tchórzostwo. Władze publiczne są od tego, by zapewnić bezpieczeństwo pokojowo demonstrującym obywatelom.

Ścieżka prawna od zakazu do uchylenia zakazu to już w Polsce rutyna. Tak było w minionym roku w Lublinie i w tym roku w Gnieźnie. Za każdym razem sądy uchylały zakazy, a marsze się odbywały. Organizatorzy i organizatorki rzeszowskiego Marszu już zapowiedzieli odwołanie się od decyzji władz miasta do sądu.

Bez względu na opinie prezydenta Ferenca – widzimy się na marszu już 22 czerwca!

[Opis dla osób niewidomych i niedowidzących: W górnej części grafiki znajduje się zdjęcie Tadeusza Ferenca. Pod nim nagłówek: "Wolność zgromadzeń? Nie w Rzeszowie!", a niżej tekst: "Prezydent Ferenc zakazał Marszu Równości. Ta decyzja uderza w osoby LGBT i podważa konstytucyjną wolność zgromadzeń!".]


Źródło
Opublikowano: 2019-06-04 21:53:45

Chcielibyście i chciałybyście zapewne wiedzieć, jak wyglądają przebłyski piękna w brzydkim świecie? Już mówię: "Rob

Remigiusz Okraska:

Chcielibyście i chciałybyście zapewne wiedzieć, jak wyglądają przebłyski piękna w brzydkim świecie? Już mówię: "Robert Gwiazdowski zwija sztandar Polski Fair Play. Nie weźmie udziału w kolejnych wyborach".

Niewidzialna ręka wyborczego rynku zweryfikowała pana Roberta negatywnie. Pan Robert trajkotał od lat to samo: niskie podatki, zły socjal, dobra indywidualna racjonalność i przedsiębiorczość, wolny rynek jako ostateczna instancja wszystkiego. No to, panie Robercie, jest pan politycznym zerem i pozostaje cieszyć się, że rynek wyborczy szybko zweryfikował pańską na nim obecność. Zweryfikował negatywnie.

Będzie miał pan teraz więcej czasu na bycie przedsiębiorczym. Może nawet stworzy pan coś, co ktoś chciałby nabyć? Jakiś konkret, nie bajeczki dla Centrum Adama Smitha, nie "doradztwo podatkowe", nie zasiadanie w radach nadzorczych, nie etaty na publicznych uczelniach czy w publicznym ZUSie, tylko coś konkretnego, potrzebnego, chętnie nabywanego na wolnym rynku, nie fuszka w stołecznym kręgu podobnych panu znajomków. Trzymam kciuki, niechby to był choćby handel pietruszką, pietruszka to dobra i potrzebna rzecz. Powodzenia!

Pan Robert pożegnał się z nami złotą myślą: "Ludzie postępują rozsądnie dopiero wówczas, jak wszystkie inne możliwości zawiodą. Dopóki PiS-owi nie zabraknie pieniędzy na rozdawanie pieniędzy, dopóty rozwiązania wolnorynkowe są skazane na porażkę, ale kiedyś pieniędzy zabraknie".

Na razie w krajowej polityce zabraknie pana, panie Robercie. Nie jest pan ludziom w niej potrzebny.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-04 21:52:53

Jeśli ktoś chciałby o "30 latach wolności" przeczytać coś innego niż radosne banały z TVNu, a jeszcze tego nie

Remigiusz Okraska:

Jeśli ktoś chciałby o "30 latach wolności" przeczytać coś innego niż radosne banały z TVNu, a jeszcze tego nie czytał, to polecam książkę mojej żony. Książka jest o Zagłębiu – regionie bardzo mocno dotkniętym "transformacją", ale w pewnym sensie jest o całej Polsce, o tym, jak się w imię "wolności" wypięto na tysiące ludzi, ich losy i ich godność, na całe społeczności, zakłady pracy, infrastrukturę społeczną itp. To jedna z niewielu książek, które piszą o tym wprost, bez taryfy ulgowej, bez opowieści, że może i popełniono błędy, ale przecież nie przesadzajmy z krytyką w tym naszym warszawskim czy krakowskim saloniku. Książkę napisano bez "obiektywizmu", autorka wprost staje po stronie przegranych. Napisała to po wielu latach swojej prospołecznej aktywności i opisała miejsca, w których mieszka i bywa – nie jest to opowieść przyjezdnego, który przedwczoraj pisał o czymś tam, a dzisiaj dostał zlecenie na bidoków z prowincji, więc wsiadł w Pendolino i przyjechał opisać.

Książka do kupienia na przykład u nas: https://nowyobywatel.pl/…/ziemia-jalowa-opowiesc-o-zaglebiu/

A na zachętę fragment o zniszczonej fabryce – akurat o tej, w której poznali się moi rodzice:

Bo ta infrastruktura tutaj kiedyś była. Bo osiedle nie jest satelitą budowaną przez dewelopera, którego interesuje wyłącznie zysk z upchnięcia jak największej liczby budynków na – odpowiednio kosztownym – metrze kwadratowym.

Na Borowym Polu była praca, była fabryka.

I kino przyzakładowe „Zorza”.

W budynku, który zajmowało, mieściły się także świetlica, biblioteka zakładowa, sekcje sportowe dla młodzieży. Zakłady produkcyjne oferowały pracownikom wypełnienie czasu wolnego, a nie tylko pracę w systemie trzyzmianowym i powrót do domu po wyjściu za bramę. Były zatem zawody wędkarskie, potańcówki, pokazy filmów. Kino, początkowo objazdowe (w latach pięćdziesiątych przyjeżdżało raz lub dwa razy w miesiącu), okrzepło w średniej wielkości budyneczku naprzeciwko bramy fabrycznej. Puszczano w nim poranki filmowe dla dzieci i modny repertuar sensacyjny.

Fabryka haceli nie uniknęła jednak losu wszystkich okolicznych zakładów, którym z wybiciem magicznej daty (dla niektórych to był już rok 1990, dla innych 1993, 1995 czy nawet, jeśli miały szczęście, 1997) zaczęto przyglądać się przez lupę transformacji. Nagle, bez względu na to, jak funkcjonowały, okazywały się „nierentowne”, za duże, „mało konkurencyjne”, „mało innowacyjne”, „z przerostem zatrudnienia”. Wraz ze zmniejszeniem zatrudnienia i nieuchronną likwidacją niszczały przyzakładowe centra wolnego czasu.

Robotnik nie był już robotnikiem, był bezrobotnym albo „prywaciarzem”, jeśli na fali ustawy Wilczka postanowił wykazać się rzutkością i zainwestować oszczędności ze skarpety w handel wędzonymi rybami z paki tarpana, komis z ciuchami czy sklep spożywczy.

Każdy próbował skrobać rzepkę sam sobie. A że skrobanie rzepki okazało się czasochłonne, a termin „robotnik” przyjmowano wzruszeniem ramion, erozji uległy dzielnicowe więzi społeczne.

„Zorza” wydawała się zbędna.

Dziś nie ma śladu ani po kinie i klubie, ani po fabryce. Tętniąca kiedyś życiem ulica jest cicha i ponura. Pusty budynek szkoły podstawowej, byle jak ogrodzony teren zakładu. Nie ma już bramy, przez którą wchodziły kolejne pokolenia pracowników, nie ma budki strażnika, którego jeszcze wtedy nikt nie nazywał ochroniarzem. W głębi, wśród dzikiej omnipotentnej zieleni, która przejęła teren we władanie, widać resztki ruin hal fabrycznych z początku XX wieku, jeszcze z czasów inwestycji Szwedów.

Obok kilka mniejszych hal – wybudowanych i na chybcika otynkowanych w latach dziewięćdziesiątych, albo nawet i później – obecnie także zupełnie pustych, straszących pustymi oczodołami okien. Ktoś zamontował nową kutą bramę, ale siatka ogrodzeniowa jest na tyle dziurawa, że wystarczy kilka ostrożnych kroków i jesteśmy na zarośniętym placu, na wyciągnięcie ręki od zakładu.

Cisza, martwota. Bzyczą owady. Przyroda zagarnęła z powrotem z łatwością to, co przez chwilę było wypożyczone człowiekowi.


Źródło
Opublikowano: 2019-06-04 20:55:42

Chciałbym, by z rocznicy 4 czerwca mogli cieszyć się wszyscy: nie tylko Leszek Balcerowicz, ale i skazani na nędzę ludzi

Chciałbym, by z rocznicy 4 czerwca mogli cieszyć się wszyscy: nie tylko Leszek Balcerowicz, ale i skazani na nędzę ludzie z PGR-ów; nie tylko Lech Wałęsa, ale i włókniarki łódzkie; nie tylko Mateusz Morawiecki, ale i górnicy z Wałbrzycha; nie tylko Aleksander Kwaśniewski, ale i stoczniowcy z Wybrzeża. Wszyscy.

Demokracja, pluralizm, wolne wybory – to wszystko jest bardzo ważne. Ale los ludzi, których całkowicie niepotrzebnie skazano na biedę nie jest ani trochę mniej ważniejszy. Łatwo o tym zapomnieć, gdy samemu się w tym gronie nie znalazło. Ja urodziłem się w 1990 roku i mojej rodziny na ten los nie skazano. Tym bardziej więc dotyczy mnie obowiązek pamięci.

Chciałbym też, byśmy tego dnia nie kłócili się o to, kto więcej kiedyś zrobił, tylko porozmawiali o tym, czego chciała pierwsza „Solidarność”: dostępu do mieszkań czy samorządów pracowniczych. To byłby hołd moich marzeń.

Źródło
Opublikowano: 2019-06-04 20:48:09