Thomas Piketty w swojej nowej książce pisze, że świat stoi przed wyborem: prawicowy nacjonalizm vs lewicowy egalitaryzm.

Tomasz Markiewka:

Thomas w swojej nowej książce pisze, że świat stoi przed wyborem: prawicowy nacjonalizm vs lewicowy egalitaryzm. Oto jeden z powodów, dlaczego niestety na razie wygrywa prawica.

Paul Krugman zauważył ostatnio ciekawy schemat w amerykańskiej polityce. Gdy prezydentem zostanie ktoś z lewicowo-liberalnej Partii Demokratycznej i chce rozszerzyć politykę socjalną, to tamtejsza neoliberalna prawica krzyczy, że taki ruch zwiększy deficyt publiczny i zrujnuje gospodarkę. Ale gdy tylko prezydentem zostaje ktoś z Partii Republikańskiej, to natychmiast tnie podatki dla najbogatszych, zwiększa deficyt, a prawica nie piśnie słowa w proteście.

Problemem nie jest tylko oczywisty cynizm prawicowych mediów i polityków, ale to, że łapie się na ten chwyt, uwewnętrznia w sobie prawicowego (w sensie: neoliberalnego) strażnika i boi się podejmować działań, które mogłyby zwiększyć deficyt. Powtórkę mieliśmy kilka dni temu. Demokraci przygotowywali pakiet pomocowy dla gospodarki, ale ich reprezentantka Nancy Pelosi pilnowała, aby nie był zbyt „kosztowny”. Na co wyszedł Trump, obiecał wysłanie czeków wszystkim obywatelom, programy pomocowe, których koszty mogą sięgnąć dwóch bilionów dolarów, zawieszenie eksmisji itd. Nawet Krugman, który zajmuje się na co dzień krytykowaniem Trumpa i wychwalaniem Pelosi, pisze, że Demokraci dali się obejść Trumpowi z lewej strony i oddali inicjatywę.

Ale co ciekawe, na ten chwyt łapie się sam Krugman. Ostatnio w trakcie jednego z wywiadów zapytany, dlaczego jest sceptyczny wobec Medicare for All Sandersa, odparł, że sam plan jest bardzo dobry, ale obawia się, że Republikanie będą krzyczeli, że to komunizm. Sondaże w trakcie prawyborów pokazują, że wyborcy Partii Demokratycznej w każdym stanie są za planem Sandersa, a mimo to Demokraci boją się go zaproponować, a lewicowi eksperci stanąć za nim – bo wszyscy nasłuchują podszeptów neoliberalnego strażnika, który nie dość, że tkwi w ich głowach, to często przemawia wprost z mediów albo jest waszyngtońskim lobbystą.

I na tym polega problem. Prawica ma generalnie gdzieś, co powiedzą jej przeciwnicy. W zależności od potrzeby potrafi iść w full neoliberalizm lub zgrywać troskę socjalną. I dzięki temu jest sprawcza. Widzieliśmy to w Polsce na przykładzie 500 plus. Zaczęło się od krzyków liberałów „To pusta obietnica wyborcza”, potem było „Zrujnują gospodarkę”, a skończyło się „My mamy lepszą wersję 500 plus niż PiS”. się narzuca dyskurs, tak się robi politykę.

Neoliberalny strażnik nie potrafi powstrzymać pochodu nacjonalistycznej prawicy. Robi raczej to, co zawsze: sprzymierza się z nią w kluczowych kwestiach (to sprzymierzanie ma wiele wymiarów, w tym przyziemne, jak sponsorowanie kampanii Trumpa przez Wall Street). Nadal jest jednak na tyle silny, aby paraliżować lewicową, egalitarną politykę. W niektórych przypadkach dlatego, że lewica uwewnętrzniła go w sobie, w innych dlatego, że ma do dyspozycji całe media i partie, które potrafią dzień w dzień obrzydzać lewicowych polityków i ich rozwiązania.

Lewica ma wiele rzeczy do poprawy, jedną z nich jest pożegnanie się z neoliberalnym strażnikiem i pozbycie się złudzeń, że można zawrzeć z nim deal przeciw nacjonalistycznej prawicy.

Źródło
Opublikowano: 2020-03-19 11:57:31