Piotr Ikonowicz:


W związku z prowadzoną przeze mnie działalnością wielu niegodziwych ludzi, których piętnuję pozywa mnie do sądu w trybie art 212 kk o za naruszenie dóbr osobistych. I tak w ramach obostrzeń covidowych odbyła się w Sandomierzu rozprawa gdzie bez mojego udziału sąd uznał, że jestem winny i wymierzył mi grzywnę. Moją interwencję podjętą na prośbę spółdzielców opisuję w tym artykule:
Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej – Na ratunek spółdzielni
Kategoria: SERWIS INFORMACYJNY SPOŁEM NR I/2020 Opublikowano: środa, 29, styczeń 2020
Pojechaliśmy do Sandomierza. PSS „Społem” istnieje od 113 lat. Sala w sandomierskim ratuszu jest pełna. Zdaniem ludzi prezes „ukradł” spółdzielnię. Nie ma już spółdzielczej piekarni, w której pieczono doskonały chleb. Jego smak do dzisiaj pamiętają najstarsi mieszkańcy miasta. Zniknęły spółdzielcze restauracje, w których odbywały się uroczystości rodzinne i bale sylwestrowe. Jest czysta komercja, wydzierżawianie budynków prywatnym firmom i osobom, wyprzedaż majątku i zwalnianie ludzi.
Żeby dokonać zamachu, przyjęto stu nowych członków, podwajając w ten sposób liczbę spółdzielców. Nowi mogli wykupić udział za 100, a nie za 500 złotych, które wpłacali starsi członkowie. Ci nowi dotychczas nie mieli nic wspólnego ani ze spółdzielnią, ani ze spółdzielczością, ani z Sandomierzem. Ich zadaniem było głosowanie po myśli prezesa.
W ten sposób minęły czasy spółdzielczych sklepów i restauracji. Społecznicy związani przez całe swoje życie z PSS „Społem” podjęli kroki prawne. Sąd unieważnił wybór Rady Nadzorczej, a co za tym idzie-prezesa. Stwierdził, że zostało złamane. Sąd wydał też zabezpieczenie, w myśl którego nie wolno było sprzedawać majątku „Społem”. Wyroki te zostały jednak zlekceważone. O tym, że źle się dzieje, świadczy fakt, że lustrator, wysłany na wieść o nieprawidłowościach, nie został do spółdzielni wpuszczony.
Prezesa na zebraniu bronią dwaj mężczyźni z obecnych władz. Szefa określają mianem doskonałego menedżera. Twierdzą, że skoro miała długi, to trzeba było wyprzedawać nieruchomości. To, że wysokość długów nie uzasadniała likwidacji wszystkiego, zostaje przemilczane. Teraz spółdzielnia nie prowadzi już działalności spółdzielczej, nie zatrudnia kelnerek, kucharzy, sprzedawców, zaopatrzeniowców. 113 lat spółdzielczej tradycji nie ma dla menedżerów znaczenia. Liczy się kasa oraz wynik finansowy.
Byli pracownicy, spółdzielcy, mówią z żalem o tym, co minęło, i z nadzieją, że to wróci. Że bezprawne działania da się odwrócić.
W Sandomierzu toczy się nie tylko spór prawny o to, czy nowy prezes i nowe władze są legalne. Toczy się ważniejszy spór – o to, czy grupowa własność, praca wspólna dla dobra wspólnego się ostanie, czy też – tak jak chce prezes i jego dwaj przedstawiciele – wszystko ma być prywatne, a jedynym i wyłącznym kryterium gospodarczej działalności będzie zysk poszczególnych osób, nie kolektywów.
Tygodnik ANGORA, Autor: PIOTR IKONOWICZ
Takich kar i grzywien w ciągu tych lat nagromadziło się trochę. Na szczęście nie tyle ile u Janka Śpiewaka, ale dość by utrudnić mi życie i działalność. Kiedyś, w stanie wojennym ludzie zrzucali się, żeby zapłacić grzywny osób represjonowanych. O wtedy wprowadzono przepis zabraniający płacenie za kogoś tych kar. I ten przepis, ze stanu wojennego, obowiązuje do dziś.
Nie możecie, nawet gdybyście chcieli, pomóc mi w spłacie tych kar, ale nic nie stoi na przeszkodzie byście wspierali moją działalność na rzecz innych zostając moimi patronami .
https://patronite.pl/ikonowicz…
Poniżej zdjęcia ze spotkania ze spółdzielcami w Sandomierzu.



Źródło
Opublikowano: 2021-08-05 10:02:33