Bardzo wielu dziennikarzy uważa, że to interesujące, że jesteśmy rodzeństwem. In

Piotr Ikonowicz:


Bardzo wielu dziennikarzy uważa, że to interesujące, że jesteśmy rodzeństwem. Interesuje ich kontrast między nami. Szukają więc sporu. Nawet jeżeli taki spór nie istnieje. To prawda, rzadko się widujemy, ale nie mówimy o sobie nawzajem złych rzeczy. Żadne z nas nie ma nic przeciwko dobrej kuchni i działalności społecznej. I nie damy się napuszczać na siebie nawzajem.

Magda Gessler
Piotr Ikonowicz


Źródło
Opublikowano: 2013-10-22 21:50:56

Poniższy tekst ukazał się w kwietniu w lokalnej gazecie „Nowiny Nyskie”. Firma I

Piotr Ikonowicz:


Poniższy tekst ukazał się w kwietniu w lokalnej gazecie „Nowiny Nyskie”. Firma Intersnack Poland zaskarżyła pismo do sądu okręgowego w Opolu za naruszenie dóbr osobistych o odszkodowanie w wysokości 50 000 zł. To dla niewielkiej lokalnej gazety może się okazać śmiertelnym ciosem. Dlatego apeluję do redaktorów wszystkich gazet w Polsce o przedrukowanie artykułu na znak solidarności z dziennikarzami z Nysy. Nie damy sobie zamknąć ust. Dość zastraszania dziennikarzy!

Ludzkie sprawy: Do dzisiaj nie dowiedziałem się dlaczego nie przedłużyli mi umowy – mówi nysanin

Wyrzucili jak śmiecia!
Krzysztof Kubasiak z Nysy zamierza oddać fabrykę chipsów do sądu pracy. Nie rozumie, dlaczego nie przedłużono mu comiesięcznej umowy (podpisał z pracodawcą już cztery takie miesięczne umowy) skoro pracował z wielkim oddaniem, nie korzystał z chorobowego i każdą minutę w pracy przeznaczał na pracę. By oddać emocje, które targają załamanym człowiekiem zachowaliśmy język i sposób, w jaki się wypowiada.

– Najpierw byłem troszkę na paletowaniu, później przenieśli mnie, dali na snacki. Tam też było paletowanie, maszyny, wszystko. Ja dawałem na palety pudełka i odwoziłem to podnośnikiem na komputer. Potem to szło na wałki – opowiada z pasją mężczyzna.
Nysanin został przyjęty 3 października ubiegłego roku a został zwolniony – albo inaczej – nie przedłużono mu umowy na marzec br. – Bo ja się pytałem, za co mnie zwolniono. Nikt mi nie powiedział. Inni chorują, nie przychodzą do pracy, opieprzają się i pracują, a ja – że pracowałem uczciwie, ani jednego dnia chorobowego – to tak… Przyciągnęli taki ciężki lej na palecie na podnośnikach i leżały takie worki z okrągłymi prażynkami, żeby przez maszynę to szło i do paczek. Ja miałem to wsypać. Kolega w tym czasie poszedł wyrzucić śmieci. Ja nie mogłem zostawić swojej roboty, bo by mnie kobiety zawaliły pudełkami i później bym sobie z tym nie poradził. A oni mnie wołają, że tamto ważniejsze. Ja mówiłem, że jestem sam i że nie zostawię tego. Przyszła na to pani kierowniczka. Tylko się popatrzyła na mnie. Nie wiem czy to o to chodziło?… Zadzwonili – bo miałem potem drugą zmianę – „nie przedłużamy panu umowy”. Ze mną tak postępują. Ja nie chorowałem, mróz siarczysty mi nie przeszkadzał. Co miałem? Tysiąc złotych na rękę, ale mieć i nie mieć tysiąca to różnica! Oni mówili, że sobie rady nie dawałem. Ktoś chyba głupio nagadał. Do dzisiejszego dnia nie chcą mi powiedzieć, z jakiego powodu tak naprawdę mnie zwolnili. Tego nie podaruję! Oddam do sądu pracy! Jak można człowieka wyrzucić jak śmiecia!
– Żonę też zwolniono z tego zakładu. Już musiała wszystko oddać, już nie jest pracownikiem, chociaż jeszcze na chorobowym. Myli schody, a ona poślizgnęła się, poleciała z góry i cały bark pokiereszowany. Chodzi do lekarza, nie może tego wyleczyć. To jej się nie goi…
Mężczyzna jeszcze raz zapewnia, że odda sprawę do sądu pracy. Nie widzi też perspektyw na życie w tym mieście. – Z żoną myślimy, żeby stąd wyjechać. Zamknę mieszkanie, papiery pozabieram i tyle… – dodaje.
ag

Źródło
Opublikowano: 2013-10-18 23:19:37

Nie kochajcie naszych dzieci

Piotr Ikonowicz:

Nie kochajcie naszych dzieci

Arcybiskup Michalik oczywiście ma rację. Najłatwiej molestować sieroty. One szukają miłości, wyciągają ręce po pieszczoty, a są wykorzystywane. Pedofil rzeczywiście posługuje się deficytem emocjonalnym u dzieci by je zwabić i skrzywdzić. W ogóle granica między pieszczotą jako wyrazem uczuć, a zachowaniem seksualnym jest coraz trudniejsza do wyznaczenia, bo ma charakter subiektywny. W niektórych krajach dochodzi do istnej paranoi i rodzice w obawie przed oskarżeniami zaczynają wobec swych dzieci przybierać wręcz oschłą postawę. Trudno o większe szczęście niż przytulanie własnego dziecka. Tylko, że księża nie mają dzieci. A przynajmniej zobowiązują się nie mieć. To znaczy własnych, bo cudze są im przyprowadzane w ramach nauki religii, katechezy i niezliczonych innych okazji. Jak się coraz częściej okazuje część z nich jest prowadzona niczym niewinne owieczki na rzeź. Rzeź w postaci trwałego psychicznego i emocjonalnego okaleczenia. Księża i zakonnicy nie mają wprawdzie dzieci, ale zwyczaj każe się do nich zwracać per ojcze. I dlatego taki ojczulek, dyszący grzeszną żądzą może powiedzieć do ministranta czy ucznia: „Chodź no tu do mnie moje dziecko”. Język, który w sposób sztuczny tworzy rodzinne stosunki między matką przełożoną czy ojczulkiem księdzem proboszczem a młodocianymi parafianami ułatwia zbliżenie, łamie naturalne między obcymi sobie ludźmi bariery. A kiedy jeszcze naturalna, prawdziwa rodzina się rozpada ofiary stają się bardziej bezbronne. I o tym mówił Michalik. Mówił jednak podle, jak wilk o swej ofierze. Przecież była tak blisko, taka smakowita, wystarczył jeden sus i już mogłem w nią wbić zęby. Nie wińcie wilka, że owieczki tak smakowicie wyglądają. To ich wina, że budzą nasz wilczy apetyt. To wasza, bo nie pilnujecie swoich owieczek. Gdybyście mimo braku miłości, która gdzieś się zagubiła, trwali w związkach małżeńskich, dzieci byłyby szczęśliwe i nawet by nie spojrzały na zboczone sługi Boże. Komunikat ze strony dostojnika Kościoła brzmiał mniej więcej tak: „Jeżeli nie chcecie abyśmy w sposób wyuzdany folgowali naszym grzesznym żądzom i krzywdzili wasze dzieci, wy przestrzegajcie prawa Bożego nawet jeżeli miałoby was to na całe życie unieszczęśliwić”. Na końcu każdej porządnej bajki myśliwy zabija wilka. Ten wilk zabił się sam.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-18 12:05:00

Niech żyje Guział!

Piotr Ikonowicz:

Niech żyje Guział!
Gdy piszę te słowa nie znamy jeszcze ostatecznych wyników referendum mającego odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta Warszawy. Sondaże wskazują jednak, że frekwencja była odrobinę za niska. Tę odrobinę odjął Leszek Miller, który popiera Platformę przy każdej niemal nadarzającej się okazji.
Platforma wprowadza zmiany w prawie lokatorskim, które pozwolą eksmitować na bruk dzieci, kobiety ciężarne, inwalidów, biednych emerytów i osoby bezrobotne, czyli dokładnie takie rozwiązania jakie w 1994 roku wprowadziła Barbara Blida, a które zakwestionował Trybunał Konstytucyjny. Historia więc zatacza koło i antyspołeczna koalicja PO-SLD źle rokuje tym wszystkim, którzy z powodu prywatyzacji, reprywatyzacji, nie wypłacania w terminie wynagrodzeń, umów śmieciowych nie radzą sobie z płaceniem rachunków. Dla nich ani Miller, ani Tusk, ani Hanna Gronkiewicz-Waltz nie będą mieli litości. W zamian za stołek wicepremiera Leszek Miller poświęci dowolna liczbę samotnych matek, niedożywionych dzieci, eksmitowanych rodzin. A zaraz po wsparciu neoliberalnej i antyludzkiej HGW będzie dalej kłamał, że stoi po stronie słabych i wyzyskiwanych.
Po namowach premiera, prezydenta i popisach prezesa Kaczyńskiego duża część Warszawiaków, którzy do niedawna byli gotowi pójść i odwołać panią prezydent została w domu. Jednak dzięki akcji referendalnej wiele spraw, które wcześniej były niemożliwe do załatwienia ruszyło z miejsca. Nagle okazało się, że wywóz śmieci może być o połowę tańszy, że można zrezygnować z kolejnej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej i ze budżecie są pieniądze na budowę południowej obwodnicy miasta. W czasie kampanii referendalnej Hanna Gronkiewicz-Waltz złożyła wiele ważkich obietnic, byle tylko utrzymać się u władzy. Jeżeli je spełni wygra zapewne kolejne wybory i zostanie na trzecia kadencję. I wtedy sam pójdę na nią głosować. Sęk w tym, że podobnie jak większość komentatorów nie wierzę w tę nagłą przemianę nieczułej urzędniczki w troskliwego, życzliwego mieszkańcom gospodarza. Mamy więc rok nieustającej kampanii samorządowej, która sprawi, że nadchodzące wybory samorządowe będą się odbywać przy olbrzymiej frekwencji i zaangażowaniu mieszkańców. A przecież o to chodzi w samorządności. Żeby wszystkim zaczęło zależeć, żeby mówić o sprawach istotnych, a nie na tematy zastępcze. I to wszystko jest zasługa Piotra Guziała, który swoją energią i optymizmem zaraża coraz więcej ludzi pochodzących z najrozmaitszych parafii politycznych. Warszawska Wspólnota Samorządowa, to bezpartyjna, społeczna odpowiedź na osławiony „Układ warszawski”, który pozwalał dzisiejszemu PO a wczorajszej Unii Wolności i SLD zawłaszczać miasto i kręcić lody kosztem warszawiaków.
Budowa obywatelskiej, oddolnej alternatywy dla partyjnej hucpy, arogancji i samowoli, to zadanie trudne w kraju gdzie pojęcie społeczeństwa obywatelskiego jest na razie fikcja literacką, a ludzi nie maja gdzie i kiedy spotykać się i rozmawiać. W Warszawie, stolicy dużego europejskiego kraju nie ma tanich knajp i kafejek osiedlowych na rogu, gdzie ludzie po pracy mogliby wymieniać poglądy. 99% obywateli nie należy do żadnej partii politycznej, ledwie kiełkują jakieś stowarzyszenia, a związki zawodowe na co dzień praktycznie nie robią zebrań i dyskusji z udziałem swoich członków i działają wyłącznie w oparciu o etatowy aparat. Na tym tle stowarzyszenie „Nasz Ursynów”, które potrafiło odsunąć od władzy PO w stosunkowo najzamożniejszej dzielnicy miasta jest absolutnym fenomenem. Fenomenem, który będziemy się starali zaszczepić i w pozostałych dzielnicach. Wymaga to animowania nie tylko kampanii politycznych, wyborczych, ale i organizacji życia kulturalnego, a nawet towarzyskiego, które odwróci wygodną dla rządzących liberałów tendencję do atomizacji społeczeństwa.
Najważniejszą różnicą między burmistrzem Ursynowa, Piotrem Guziałem, który referendum zorganizował, prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim, który ogłosił powstanie i je położył, jest mina. Guział jest pełnym życia, radosnym facetem, a Jarosław Kaczyński to smutas. Dlatego wolę z Guziałem imprezować aż do zwycięstwa, niż z prezesem walczyć i bohatersko przegrywać.
Dziś w sondażach burmistrz Ursynowa ma małe poparcie w wyborach na prezydenta Warszawy. Dlatego, ze działa w pojedynkę wsparty przez grono przyjaciół z warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Ale mają c kilkuprocentowe notowania potrafił już dla warszawiaków bardzo wiele wywalczyć. Jeżeli WWS się rozwinie to będzie miał konieczne zaplecze, które na co dzień będzie walczyć o każde drzewo, stołówkę szkolną, czy złotówkę wyciąganą z kieszeni mieszkańców przez ratusz. Zmęczeni ciągłą wojną PiS-u z PO, ludzie mogą się zdecydować oddać władzę w ręce kogoś komu na nich zależy. Dla kogo Warszawa nie jest tylko kartą w walce o największą stawkę, władzę w całym kraju.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-18 09:00:47

Oto dowody mojej niewinności. Dzisiejsze „NIE”

Piotr Ikonowicz:


Oto dowody mojej niewinności. Dzisiejsze „NIE”

Ikonowicz bandzior

Poszkodowany wskazał sprawcę, bo ten jest znany z telewizji. Sąd bezmyślnie przyklepał.

Piotr Ikonowicz, lewicowy polityk i publicysta, pójdzie siedzieć. Za pobicie właściciela kamienicy podczas blokady eksmisji. Błąd. Pójdzie siedzieć za niewinność, bo to nie on pobił właściciela budynku. Dotarliśmy do świadków rzekomej bijatyki

***

W 2000 r. podczas blokady eksmitowanych dwojga schorowanych staruszków z mieszkania na ul. Olimpijskiej w Warszawie, doszło do przepychanek. Blokada polegała na stworzeniu żywej przegrody z ludzi, którzy biernie uniemożliwiali dotarcie do eksmitowanych. Eksmisja zaś została orzeczona przez sąd, który nie patrzył na społeczne racje lecz uwzględnił żądania właściciela kamienicy, Piotra Gajnego
Sąd skazał Ikonowicza na 6 miesięcy ograniczenia wolności, podczas których miał wykonywać prace społeczne. Ikonowicz, który konsekwentnie nie przyznawał się do winy, odmówił wykonania wyroku. Sąd nie zgodził się, by do prac społecznych zaliczyć jego działalność w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, w której codziennie pomaga dziesiątkom ludzi zagrożonych wykluczeniem. Wyrok zapadł mimo licznych wątpliwości podczas ustalania stanu faktycznego. Wobec odmowy Ikonowicza wykonywania innych prac społecznych, zamieniono mu tę karę na 90 dni aresztu. Teraz przyszedł dzień rozliczeń.

***
Nasi rozmówcy w 2000 r. brali udział w blokadzie.

Piotr Ciara
– Nie doszło do rękoczynów. Pan Gajny generalnie uznał, że ktoś go napadł. Był bardzo podenerwowany. Chodził i wykrzykiwał do nas.
– A może doszło do bijatyki, tylko nie widziałeś jej?
– Gdyby Ikonowicz uderzył Gajnego, to wszyscy uczestnicy blokady by o tym wiedzieli. Nie było takiej szansy, by to ukryć.

Mariusz Denisiuk
– Nie byłem świadkiem szarpaniny. Wyszedłem na zewnatrz w tym momencie. Gajny usiłował wypchnąć blokujących z klatki, a oni nie dali się wyrzucić, ale na tym polegają blokady eksmisji. On był bardzo agresywny.
– Kto? Ikonowicz?
– Nie. Gajny. Piotrek razem z resztą zapierał się w drzwiach, by nie wpuścić kamienicznika. Policja była po naszej stronie. Nie używali siły.

Bojan Stanisławski
– To było 13 lat temu… To co najbardziej mi wpadło w pamięć, to małe powstanie dzielnicowe. Wszyscy sąsiedzi nas popierali, piekli ciasteczka, robili herbaty. Do żadnej przemocy nie doszło, a byłem trzeźwy jak pień. Eksmisja w końcu doszła do skutku, bo Gajny zawołał firmę ochroniarską z psami.
– A kiedy doszło do bójki, za którą Ikonowicz teraz ma siedzieć?
– Nie było bójki. Podczas blokad stosowaliśmy bierny opór. Trzymaliśmy się za ramiona. Ktoś zahaczył się o barierkę, o poręcz, ktoś trzymał futryny. Gajny próbował nas staranować. Było jakieś popychanie, ale gdyby Piotrek go uderzył, to przecież każdy z nas by o tym usłyszał.

Uczestnik blokady (ze względów zawodowych, prosi o zachowanie anonimowości)
– To była ciekawa eksmisja. Warszawscy komornicy odmówili wzięcia tej sprawy i przyjechał taki gbur z Olsztyna. Komornik, który słynął z tego, że zabierał ludziom nawet pościel. Policja była bardzo przyjazna. Ten pan, który miał być eksmitowany zajmował się opieką nad ogródkami sąsiadów, tak zarabiał. Wszyscy wiedzieli, że wyrzucenie ich z domu oznaczać będzie śmierć przełożoną w czasie, bo odetnie się go od źródła dochodu. Gajny szalał, biegał po schodach i ja – zresztą tak zeznałem też w sądzie – rozumiem go, bo pewnie miał jakieś plany finansowe względem tej kamienicy. Policja wezwała pogotowie do niego, bo on odchodził od zmysłów, to też zeznałem. I na tej wściekłości wpadł w tłum blokujących i zaczął nas przepychać.
– I wtedy ktoś go uderzył?
– Ikonowicz go nie uderzył. Można mieć różne obiekcje względem Piotrka i ja je mam. Myślę, ze zaniedbał tę sprawę sądową. Że mógł walczyć, uratować się procedurami. To nie zmienia faktu, że w tym wypadku pójdzie siedzieć za niewinność.
– To znaczy, że nikt nie uderzył Gajnego?
– Uderzył, ale nie Ikonowicz. Po przepychance jeden chłopak, on był na tej blokadzie gościnnie, przyszedł ze mną, nie był stałym współpracownikiem PPS, przyznał, że odepchnął Gajnego. Gajny potem miał problem ze wskazaniem sprawcy i początkowo wskazał Piotra Figla. Powiedział: ten z okularami jak denka, a Figiel był niedowidzącym, więc od razu go spisali.
– I to on go strzelił w pysk? Gubimy się?
– Nie. Gajnego popchnął chłopak imieniem Łukasz, ale nie wiem co się teraz z nim dzieje. On miał przerąbane z życiu. Siedział potem w szpitalu psychiatrycznym. Myślał, że robaki jedzą go, zabarykadował się i wydłubywał je sobie spod skóry.

Piotr Figiel
– To Ciebie Gajny początkowo wskazał jako oprawcę?
– Dostałem wezwanie do prokuratury. Myślałem, że jako świadek. A tam okazało się, że na okazanie. Prokurator przez cały proces był strasznie opryskliwy. To miało znamiona jakiegoś ukarania nas za pomysł walki z eksmisjami. Na okazaniu był Ikonowicz, ja i jeszcze jeden facet, który był z nami na blokadzie, kiedyś sam miał być eksmitowany i z wdzięczności za wybronienie go, chodził z nami na blokady. Gajny podczas tego okazania wskazał na niego. Za to ten człowiek dostał dozór policyjny. Potem, podczas procesu, umarł. W międzyczasie Gajny zmienił stanowisko i wskazał Ikonowicza.
– Dlaczego byłeś oskarżony?
– Dlatego, że niedowidzę. Gdy policja zaczęła nas spisywać, mnie poproszono o podanie legitymacji związku niewidomych. Stąd mieli moje dane. Chyba z sześciu nas było na ławie oskarżonych. Część ludzi nie miała siły, pieniędzy i nie chciała się sądzić nie wiadomo ile, wiec poddała się dobrowolnie karze. Ja nie, ale nie poszedłem na jedną rozprawę, bo akurat dostałem pracę i dwa dni potem okazało się, że zapadł na niej wyrok. Ikonowicza też na niej nie było. Dostałem zawiasy i przyznam, że cały proces, który się bardzo długo, ciągnął spełnił swoje zadanie. Przestałem chodzić na blokady eksmisyjne.

Karol Kretkowski
– Podczas tej blokady odpowiadałem za negocjacje z policją. Ikonowicz nikogo nie uderzył.
– Widziałeś to zajście? Kto uderzył Gajnego?
– Nie widziałem akurat tego, ale wiem kto go uderzył.
– Kto?
– Nie powiem. Cały proces odbył się dlatego, że jakiś gagatek wysypał się z danymi osobowymi uczestników blokady. Nie chcę by ten człowiek po latach był targany, tak jak nas targali.
– Ale to się już przedawniło.
– Co z tego…
– Jak nie widziałeś szarpaniny, to dlaczego mamy ci wierzyć, że Ikonowicz został bezpodstawnie skazany?
– Ikonowicz byłby pierwszym do wyrzucania kogoś, kto podniósłby rękę na kamienicznika. Nasza siła polegała na pokojowej nasiadówie i on to wiedział. Nie wpuszczał na blokady ludzi pijanych, czy jakiś bojówkarzy. Nie wyobrażasz sobie chyba, że Ikonowicz komuś zajebał i wszyscy świadkowie tego zajścia wspólnie zaczęli to ukrywać. Nikt ci nie potwierdzi tego, że Ikonowicz uderzył Gajnego, nawet teraz, gdy jest skazany, bo tak się nie stało.

Maciej Stańczykowski
– Widziałem to.
– Czyli była bójka? Część świadków twierdzi, że nie doszło do żadnej bójki.
– Bo trudno to tak nazwać. Nikt nikogo pięściami nie okładał.
– Co się stało?
– Blokowaliśmy wejście do budynku. To była bardzo spokojna blokada. Sąsiedzi nas wspierali, piekli pączki, przynosili grochówkę. Gajny za to latał z wiadrami wody po schodach, chciał nas oblewać. Gdy zaczął popychać blokujących, jeden z chłopaków go odepchnął.
– Kto to był?
– Możesz podać moje nazwisko i napisać, że byłem przy tym jak uderzono Gajnego i widziałem, że nie był to Ikonowicz, ale nie wymagaj ode mnie, bym wsypał człowieka.
– Powiedziałeś to w sądzie?
– Nikt mnie nie wezwał na świadka.

***
Liczni politycy skierowali do prezydenta Komorowskiego prośbę o ułaskawienie Ikonowicza. Piszą, że to dobry człowiek. Niepotrzebnie. Wystarczyło zrobić to, co my, żeby wskazać, że wyrok nie jest wart funta kłaków.
Udowodniliśmy, że są więcej niż uzasadnione wątpliwości co do winy Ikonowicza. W parę dni wykonaliśmy pracę, którą wykonać powinna policja, prokuratura albo sąd, gdyby zechciało mu się dochodzić prawdy. Zamiast tego wolał wydać wyrok skazujący na więzienie faceta, który swoimi działaniami niemal codziennie udowadnia państwu, że swoich najbiedniejszych obywateli ma w dupie. Może Komorowski go ułaskawi, może nie. Niech Ikonowicz idzie do pierdla. Będzie pierwszym, którego komuna i III RP sadzała niesprawiedliwie za to samo – upominanie się o prawa obywateli. Na więziennych kratach rozwinęła się niejedna piękna kariera polityczna, która rozsadzała panujący porządek.
Malina Błańska
Maciej Wiśniowski

Źródło
Opublikowano: 2013-10-11 05:33:20

Miłować, nie krzywdzić

Piotr Ikonowicz:

Miłować, nie krzywdzić

Ostatnio przez pomyłkę zaprowadziłem moją córeczkę Karolinkę (lat 7) do klasy gdzie zamiast nauczyciela bądź nauczycielki zobaczyłem zakonnicę w habicie. Przeżyłem szok, jakbym się cofnął w mroki Średniowiecza. Karolinka opowiadała mi potem, że śpiewano i mówiono pacierze. Zapytana przez „siostrę” się do nich nie przyłączy, odpowiedziała grzecznie: nie dziękuję. Mój stosunek do Kościoła nie jest agresywny tylko obojętny. O jego dekadencji świadczy nie tylko upadek moralności w postaci mnożących się afer pedofilskich z udziałem, kapłanów, ale Świątynia Opatrzności Bożej, która wskazuje na załamanie wszelkich kanionów estetycznych w architekturze. Jak można „chwalić Pana” w miejscach tak pozbawionych wszelkiego smaku? Droga od fresków w Kaplicy Sykstyńskiej do współczesnej polskiej architektury sakralnej to droga w dół. Równia pochyła. Podobnie jest niestety z moralnością. Życie ponad stan pośród postępującego zubożenia parafian, które tak szczerze piętnuje papież Franciszek, grzech pychy wyrażający się w dążeniu do wpływania na bieg spraw publicznych. Wreszcie nadużywanie otaczającej kapłanów aury świętości celem zaspakajania grzesznych chuci kosztem dzieci. Wszystko to w atmosferze bezkarności, pod osłoną kościelnych i klasztornych murów i wymijających, pokrętnych oświadczeń kościelnej władzy, która sąd karny nazywa „cywilnym”, bo nie jest to sąd kościelny. Kolejne wyroki pozbawienia wolności w zawieszeniu, od których odwołuje się obrona, a nie śmie się odwołać bogobojna prokuratura, wróżą jak najgorzej papieskiej krucjacie przeciw wykorzystywaniu nieletnich. Nic nie mam do faceta sukience, który ślubował czystość, a po cichu dupczy gosposię. To sprawa między nim, jego wyimaginowanym Bogiem i jego konkubiną. Gdy jednak sprzeczny z ludzką naturą nakaz powstrzymania się od seksu powoduje krzywdzenie dzieci, powstaje pytanie czy celibatu nie zdelegalizować. Czy zamiast uderzać w skutki nie lepiej usunąć przyczyny grzesznych uciech świątobliwych mężów? Ludzie, których podniecają dzieci są chorzy i potrzebują pomocy. Tu nie wystarczy wyrok karny czy wieczne potępienie. Aby jednak do problemu można było podejść racjonalnie potrzebne nam jest świeckie państwo. Państwo, w którym policjant zdejmujący krzyż na posterunku, nie naraża się na nieprzyjemności.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-04 19:03:00

Polska nie dla starych ludzi

Piotr Ikonowicz:

Polska nie dla starych ludzi

Polska znalazła się na 62 miejscu. Szwecja jest najlepszym krajem na świecie dla ludzi w starszym wieku a Afganistan najgorszym – wynika z opublikowanego we wtorek opracowania Global AgeWatch Index wykonanego na zlecenie ONZ.Organizacja dokonała porównania jakości życia ludzi starych w 91 krajach. Pod uwagę wzięto 13 kryteriów, takich jak dochody, zatrudnienie, ochrona zdrowia i środowisko naturalne.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-02 08:03:51

Pracodawca nie płaci, a miasto eksmituje parę schorowanych ludzi

Piotr Ikonowicz:


Pracodawca nie płaci, a miasto eksmituje parę schorowanych ludzi

DZWOŃCIE I PROŚCIE O ODSTĄPIENIE OD EKSMISJI!!!

Jutro o godzinie 9:30 pani Dorota Kossut wraz z mężem mają być eksmitowani z mieszkania przy ulicy Grochowskiej 227 m 11. Jest to eksmisja na bruk za dług czynszowy. Mąż pani Kossut przeszedł w zeszłym roku zawał. Pracuje w firmie ochroniarskiej Impuls i od sześciu miesięcy nie otrzymuje wynagrodzenia. Ma kłopoty z krążeniem i wychodzi do pracy godzinę wcześniej, bo ma kłopoty z chodzeniem. Pani Dorota była w zeszłym roku hospitalizowana z przyczyn neurologicznych. Oboje starają się o rentę. Oboje, jezeli trafia na bruk będą narażeni na dalsze pogorszenie stanu zdrowia. Nie można się zgodzić z sytuacją, w której pracownik przez pół roku pracuje za darmo i spotyka go za to kara w postaci eksmisji na bruk!

Proszę dzwońcie do burmistrza Roberta Kempy odpowiedzialnego za sprawy mieszkaniowe w dzielnicy Praga Południe i proście go o odstąpienie od tej eksmisji pod numer telefonu 22 338 08 03.


Źródło
Opublikowano: 2013-10-01 10:01:42

Pomóżcie!

Piotr Ikonowicz:


Pomóżcie!

Znowu jestem zmuszony po raz kolejny zwrócić się do Was z prośbą o wsparcie Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. Mamy wyłączone telefony komórkowe i zaległe rachunki, nieczynne ksero itp. Teraz kiedy zbliża się 1 listopada kiedy zaczyna się okres ochronny, w którym niedozwolone są eksmisje na bruk akcja eksmisyjna nasiliła się i mamy potwornie dużo roboty. Pomóżcie nam pomagać skutecznie. Nieraz już Wasza ofiarność ratowała KSS przed katastrofą. Sądzę też, że czas już usystematyzować te Wasze składki. Dlatego proszę o zgłaszanie stałych wpłat. Im więcej będzie tych zgłoszeń tym mniejsze kwoty załatwią sprawę. Sadzę, że gdyby każdy zadeklarował regularnie jakieś 10-20 złotych a problem będzie rozwiązany i nie będą potrzebne żadne dramatyczne apele.

Piotr Ikonowicz

Podaje numer konta:

Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej

14 1020 1156 0000 7202 0083 2899


Źródło
Opublikowano: 2013-09-22 11:27:04

Proces Ikonowicza 2- WWW.LBC.Z.PL

Piotr Ikonowicz:



Przed chwilą otrzymałem wezwanie do stawienia się w areszcie celem odbycia zastępczej kary 90 dni pozbawienia wolności. Chodzi o blokadę eksmisji pary staruszków na ulicy Olimpijskiej w 200o roku kiedy jeszcze byłem posłem. Właściciel kamienicy pan Gajny kłamliwie oskarżył mnie o pobicie go. Sąd przyznał mu racje, chodź poza nim nikt włącznie z policja na rozprawie nie poparł jego wersji wydarzeń. Skazano mnie w 2008 roku na 6 miesięcy ograniczenia wolności (prac społecznie użytecznych),. Poniewaz nie zgadzałem się z wyrokiem, nie wykonałem kary. Teraz za pomaganie ludziom mam iść do więzienia. To jest cena, na której w tym systemie trzeba byc przygotowanym kiedy sie pomaga słabszym. Dołączam film z procesu:


Źródło
Opublikowano: 2013-09-18 21:54:49

„Warchoły” znów podnoszą głowy

Piotr Ikonowicz:

„Warchoły” znów podnoszą głowy

Już nie pamiętam ile razy ktoś się dziwił, że ludzie u nas ludzie nie wychodzą na ulice, bo poziom życia się obniża a ludzie pracy są traktowani jak niewolnicy. Teraz kiedy związki zawodowe zaczęły się ruszać i doszło do pierwszych manifestacji i prób strajkowych media są pełne zdumienia elit. Mówi się, ze to są metody z XIX wieku, że tak nie można i że nie wypada. A przecież przez całą Europę wciąż przetaczają się fale demonstracji i strajki generalne przeciwko dokładnie takiej samej neoliberalnej polityce jaką prowadzi polski rząd. Jest to więc powszechna i przyjęta forma rozwiązywania konfliktów społecznych w Europie, najwięcej strajków ma miejsce w najprężniej rozwijającym się gospodarczo kraju świata, w Chinach. Również formułowanie przez demonstrujących na ulicy obywateli hasło obalenia rządu nie jest czymś wykraczającym poza przyjęte normy, jeżeli tylko nie idzie za tym próba wcielenia tego hasła w życie siłą. Przedstawiciele elit broniący istniejącego porządku, którego wyrazem są łamanie prawa pracowniczych i zwalnianie pracownicy marketu za zjedzenie przeznaczonego do utylizacji nadgniłego banana oraz obniżenie do 35% udziału płac w PKB argumentują, że postulaty polityczne takie jak pozbawienie władzy rządu to sprawa do rozstrzygnięcia wyłącznie przy urnach wyborczych. Współczesna demokracja ma jednak to do siebie, że często przestaje działać, zacina się do tego stopnia, że ludzie masowo protestują powodując kryzys, który zażegnać mogą tylko przyspieszone wybory. Czy mamy do czynienia z takim przypadkiem tu i teraz jeszcze się okaże. Będzie to zależało od tego czy na apele związkowców odpowie nie zrzeszona nigdzie większość zwykłych ludzi. Na razie widać gołym okiem, że elity histeryzują choć nic nadzwyczajnego się jeszcze nie wydarzyło. Tusk i jego sojusznicy będą upatrywali w proteście społecznym skutków kryzysu i wrażych knowań PiS-u. Ale to już retoryka znana z epoki słusznie minionej. I nie wystarczy jak kiedyś „wyłapać prowodyrów i warchołów”.


Źródło
Opublikowano: 2013-09-16 09:35:53

Uwaga hejterzy kontratakują!

Piotr Ikonowicz:

Uwaga hejterzy kontratakują!

Zadaję sobie od wczoraj pytanie: Dlaczego ci młodzi ludzie mają w sobie tyle złości czy wręcz nienawiści? A przede wszystkim pogardy dla ludzi pracy? Po wczorajszym programie TAK lub NIE w Polsacie News zalała mnie wprost lawina inwektyw i gróźb. Zwolennicy Janusza Korwina-Mikke posunęli się do podjudzania do zabicia mnie. Oto cytat z komentarzy na Youtube: " Ikonowicz jest pierwszy do odstrzału. Robimy ściepę na snajpera, kto jest za?" Ich wielkim pragnieniem jest też wykluczenie mnie z debaty publicznej. Nie maja pretensji do JKM, ze przegrał debatę bo obrażał zwykłych ludzi, ale do telewizji Polsat, że mnie w ogóle zaprosiła. Pisali o tym tak: "Skąd się wziął Ikonowicz w programie? Został zaproszony przez realizatorów TAK czy NIE! Hejtujmy ten rynsztokowy program i ludzi za niego odpowiedzialnych!!!" Myślę, że na moje pytanie odpowiedział jeden z hejterów: ""Tylko młodzi zrobić mogą z tym porządek, aby tacy socjaliści jak Ikonowicz nie mieli prawa głosu w debacie politycznej. Ten bełkot działa jak narkotyk na ludzi prostych i przeżartych systemem PRL." Po każdej przegranej bitwie (tak bitwie bo ci młodzi ludzie zachowują się jakby toczyli świętą wojnę") telewizyjnej swego idola rozpętują i przynajmniej ilościowo wygrywają bitwę w internecie. Głosy przeciwne likwidują (głosując). Jest to typowy przykład mowy nienawiści, z którego z pewnym niepokojem dowiaduje się co mi zrobią jak mnie dorwą. Jest też rozpacz i nienawiść do ludzi pracy,bo ci odrzucają z oburzeniem libertariańskie pomysły JKM. Chęć wykluczenia mnie z debaty, inwazja hejterów-korwinowców na mój profil na FB to wyraz poczucia dojmującej klęski i wyobcowania grupki fanatyków. Pomysł z wykluczeniem z debaty przypomina Indian z plemienia Zuni, którzy ubóstwiali się ścigać, ale kiedy ktoś za szybko biegał i za często wygrywał był wykluczany z udziału w zawodach. Jeżeli Janusz Korwin-Mikke chce uniknąć takich upokorzeń jak wczorajsze powinien zrezygnować z pojawiania się w miejscach gdzie gromadzą się ludzie pracy. Za bardzo daje im odczuć, że nimi gardzi, a oni odpłacają mu pięknym za nadobne.


Źródło
Opublikowano: 2013-09-13 08:26:52