Z dziejów etyki lewicy w Polsce tylko w ostatnich dwóch tygodniach:
a) pracownik naukowy UJ i działacz Razem, o nazwisku Marcin Galent, prowadzi na moim profilu fejsbukowym festiwal wyzwisk, gróźb karalnych, pogróżek o treści przemocowej (zrobiłbym mu krzywdę nie wyjmując prawej ręki z kieszeni, ale mógł trafić na kogoś bardziej strachliwego i po prostu wpędzić jakąś delikatniejszą osobę w poważny strach, bo był to wielogodzinny potok nasilonej agresji ze strony furiata) itp. pod adresem moim i innych osób, oraz produkuje wielogodzinny słowotok w obronie Barbary Blidy, znanej z przygotowania i forsowania jednej z najbardziej nieludzkich ustaw w III RP, pozwalającej wyrzucać ludzi na bruk z mieszkań. Kilka dni czekamy, żeby struktury partii w ogóle przeprosiły za takie zachowania. Kilka dni później Galent bryluje na krakowskim wieczorze wyborczym lewicy jak gdyby nigdy nic. Do dzisiaj jest członkiem partii, podobno toczy się postępowanie, bardzo długo się toczy jak na skalę, proceder i jego ewidentny wymiar. No cóż, gdybym był gejem, a atakujący homofobem, nie byłoby go w partii w ciągu 24 godzin. Sprawca do dzisiaj nie przeprasza ani słowem, za to podejmuje próby trollowania na profilu pisma, którego jestem redaktorem.
b) moja żona, po opublikowaniu na stronie Krytyki Politycznej tekstu o tym, że ze względu na reformy socjalne zagłosuje na PiS, pada ofiarą setek, jeśli nie tysięcy gróźb i wyzwisk, a życzenia śmierci, gwałtu (takie opowiastki pisały panie feministki…), urodzenia kalekiego dziecka itd. są tam na porządku dziennym i produkowane taśmowo. Moderatorzy profilu nic z tym nie robią, nie usuwają, nie blokują autorów nawet najgorszych obelg. Podobny proceder ma miejsce w wielu miejscach internetu, także takich, gdzie różni ludzie, w tym tzw. nasi znajomi, mający na buziach piękne opowieści o tolerancjach i antyprzemocowości, mogliby reagować, a nie kiwają w sprawie palcem wobec najdzikszych wywodów.
c) w fejsbukowych lewicowych grupach, grupeczkach i innych miejscach gromadzących tolerancyjną i postępową młodzież trwa już z dwa tygodnie festiwal wywodów na nasz temat. Lewicowa działaczka pisze pod pseudonimem (ale wiemy, kim jest i środowisko też wie) np. "Okraskom ch… do mordy", "Pier…. Okraskowa k…", "Okraskom zawsze ch… w d…" (hm, występuje tu pewna fiksacja narządowa), zbiera za to lajki, zero reakcji ze strony tzw. lewicowych znajomych aktywnych w tych samych miejscach, a gdy się to towarzystwo w jakimś miejscu internetu skonfrontuje z cytowanymi wywodami ich kolegów i koleżanek, zaczyna się relatywizowanie, bo przecież Okraska napisał o kimś per "panienka" (prawda, że to tak samo, jak "ch… do mordy"?). Działacz lewicowy (do niedawna w Razem), zaangażowany w niedawną kampanię wyborczą KW SLD, pisze, że mnie "przydałaby się lepa na ryj" (do dzieła, chłopcze, tylko później nie płakusiaj). Ten festiwal ma miejsce w wielu miejscach internetu. Nie tylko wobec nas, lecz wobec każdego, kto ma jakiekolwiek uwagi nie personalne, lecz polityczne pod adresem tego, czy strategia lewicy, jej priorytety, wybrane grupy docelowe klasośredniego elektoratu czy sojusze z liberałami mają sens. Regularnie młoda tolerancyjna lewica pisze np. o Rafale Wosiu per „naziol” itd. Bez cudzysłowu, po prostu facet, który ma zastrzeżenia wobec bieżącej strategii lewicy = zbrodniarze, którzy wymordowali miliony ludzi w imię obrzydliwych szajb i prześladowania całych nacji. Nikt nie protestuje przeciwko takim porównaniom, nikt.
To są właśnie takie klimaty, takie realia, takie standardy i tacy ludzie. To są ci sami, którzy na każdym kroku wymachują tolerancją, domagają się szacunku i delikatności, wszystko ich uraża i zraża, są to ludzie w deklaracjach arcylewicowi, niebywale postępowi i szlachetni.
No więc po pierwsze nic nam nie zrobicie, mamy twarde skóry. Po drugie, dołożę wszelkich starań, żeby tacy ludzie i ich wybryki nie zostali przeoczeni w ważnych momentach, np. podczas kampanii wyborczych czy kampanii pozowania na skrzywdzone sierotki. Po trzecie, gdy znowu będą łkali, że w Polsce nietolerancja, faszyzm i ktoś o nich powiedział brzydko czy spojrzał krzywo, to pamiętajcie, jacy to są ludzie i jaka jest ich tolerancja i standardy. Po czwarte, nigdy nie nadstawiam drugiego policzka i zawsze wyrównuję rachunki, choćby po długim czasie; nigdy i zawsze.
PS. dziękuję wszystkim znajomym i nieznajomym za głosy wsparcia w ostatnich dniach i tygodniach. Było was sporo, w znacznej części przypadków były to osoby, które ledwo znamy i które niczego nam nie zawdzięczają i nie mają z nami żadnej wspólnoty interesów itp.; w 90% przypadków są to zupełnie inne osoby niż spodziewałbym się, co też jest bardzo pouczające.
Źródło
Opublikowano: 2019-10-24 23:13:43