Rząd przegłosował antypracowniczą tarczę antykryzysową. Kilka dni temu ogłosił zakaz wychodzenia z domu. Na spacery można wychodzić tylko w dwie osoby – lub z rodziną. Tymczasem codziennie w magazynie Amazona w Sadach pod Poznaniem przez 10 godzin tysiące osób mija się między regałami, stoi obok siebie przy pakowaniu, gromadzi się w kolejce do kibla i je na kantynie.
Gdy kończą pracę, wszyscy idą do dwóch szatni – w każdej z tych szatni naraz znajduje się ponad 1000 osób – i mijają się z kolejnymi 2500 osób z drugiej zmiany, które idą do szatni. Szatnia ma mniej niż 400 m2. By wyjść, trzeba odbić się na bramce i przejść przez obrotowe drzwi – przed bramką robią się potężne kolejki.
Jak w ogóle to można uzasadnić w świetle rządowych zaleceń? A może te 7000 osób pracujących w podpoznańskim Amazonie osób to po prostu rodzina? Może tak się kończą slogany o „rodzinnej atmosferze” w firmie?
Amazon nie przesyła produktów pierwszej potrzeby – olbrzymia większość zbieranych i pakowanych przedmiotów to zabawki, książki, breloczki czy elektronika. Nie potrzebujemy tej kolejnej zabawki czy breloczka. Damy bez tego radę, zwłaszcza gdy zamiast kupowania kolejnych zabawek część z nas może teraz poświęcić czas na relację z dzieckiem. A pracownik nie da rady bez zdrowia. Po prostu nie. Breloczek nie jest ważniejszy niż zdrowie i życie ludzi.
To wielkie korporacje narażają nas na rozprzestrzenianie się wirusa, nie beztroscy studenci czy starsi ludzie robiący zakupy. Kilkoro beztroskich studentów to naprawdę nic w porównaniu z tysiącami ludzi codziennie wystawionych na zarażenie – siebie, swojej rodziny, sąsiadów, bliskich. To wielkie korporacje będą odpowiedzialne za chorobę i śmierć tysięcy ludzi na świecie. Tylko dlatego, że nie potrafią wstrzymać żądzy zysków na kilka tygodni. A rząd jest współodpowiedzialny.
Bezos to najbogatszy człowiek świata. Stać go, by zamknąć magazyny. A jednak tego nie robi – co więcej, domaga się od ludzi wsparcia finansowego dla swoich pracowników „w tych trudnych czasach”. W takim świecie żyjemy. Teraz te wszystkie obrzydliwe zasady wypływają jak szambo: najbogatszy człowiek świata woli narazić setki tysięcy pracowników na utratę zdrowia i życia, a wraz z nimi miliony ludzi, z którymi tamci mają styczność – tylko po to, by nie stracić zysków. I jeszcze domaga się od ludzi dobrowolnie oddawanych pieniędzy „dla pracowników”.
A rząd to wspiera – w rozporządzeniach nie pozwala wychodzić z domu, chyba że do pracy, to spoko, bo, jak wiadomo, w pracy życie ludzkie nie jest tak ważne jak na spacerze. Po czym głosuje antypracownicze zmiany w ramach tarczy antykryzysowej.
Jprdl, serio jest mi niedobrze. Ale przynajmniej wiemy już, że parlament nie pomoże najbardziej potrzebującym. Czas na rewolucję. Masowa odmowa pracy to rewolucja. Strajk to rewolucja. Pomoc wzajemna to rewolucja. Organizowanie się też. Bez nas ten świat nie istnieje. I my go możemy zmienić. Teraz albo nigdy.
Źródło
Opublikowano: 2020-03-28 18:06:57