Nowe Subnormality! Hey it’s new comic time again, read here: Thanks for wait

Sztuczne Chwasty:

Nowe Subnormality!

Hey it’s new comic time again, read here:

https://viruscomix.com/page597.html

Thanks for waiting… Hasn’t been a *great* year honestly, the times they are a changin’, but it’s been ok creatively at least– more work to follow, including a Mystery Project in a medium i have not previously explored that i will maybe periodically hint at on social media until it is complete. If you’ve been reading since my 'zine days then you might be a fan of it… Join on Patreon to be the first to know about that or anything else!

https://www.patreon.com/subnormality

Sorry there’s no peopleWatching news lately, long story– possibly the *longest* story… We looked at maybe doing a different webseries this year but we didn’t get the funding, so maybe next time. But every time a project falls through i try to do something i wouldn’t have done otherwise, hence the aforementioned Mystery Project, which i am now glad exists– let this be the true timeline!

Best wishes to all, hope you’re well, or at least in the vicinity of that.

-Wr




Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

W wiosce smerfów mieszkało ich – wiadomo – setka. Każdy smerf miał inne umiejętn

Sztuczne Chwasty:


W wiosce smerfów mieszkało ich – wiadomo – setka. Każdy smerf miał inne umiejętności, które codziennie mógł wykorzystywać dla wspólnego dobra. Wszystkie smerfy pracowały według możliwości, a dostawały według potrzeb, tak jak pan Marks powiedział.

Wszystkim oczywiście zarządzał Papa Smerf, jako smerf o najwyższej wiedzy i świadomości klasowej, ale nie miał władzy w sensie hierarchicznym, wioska była strukturą poziomą, tak jak pan Bakunin powiedział.

środki produkcji, takie jak krzaki smerfojagód były wspólne, natomiast przedmioty osobistego użytku były prywatne, jak w każdym szanującym się kibucu (tak, kibucu, myśleliście, że po co Papie taka broda w ciepłym klimacie?).

Wszystko utrudniał tylko kapitaluch Gargamel, mieszkający w zamku, co jednoznacznie wskazuje na obszarnicze pochodzenie społeczne i usiłujący uzyskac kamień filozoficzny, żeby zagarniac dla siebie więcej dóbr.

Na szczęście w każdym odcinku przewracał się i rozbijał sobie głupi ryj jak neoliberalna gospodarka w 2007. I 2008. I 2014. I 2020. I 2022. I gdy jeden stateczek utknął w kanale.

A Smerfetka używała feminatywów i nikt nie miał o to bólu dupy.

(kontekst: Randomowy post próbujący wyjaśnić inflację na podstawie smerfów, które dosłownie nigdy nie wprowadziłyby gospodarki opartej na pieniądzu, bo chciwość jest im obca, lol; dziękujemy tow. Radwańskiemu za poprawki)

Grafika: TOŻ TO PEYO NO

PS: Smerfy interpretowano swego czasu jako propagandę komunizmu; Peyo miał to w pompie i generalnie nie zajmował się polityką, a jeśli szczęśliwe społeczeństwo żyjące na zasadzie wzajemności i dawania każdemu według potrzeb to dla ciebie JEZU KOMUNIZM, to więcej świadczy o tobie, niż o nas, komuchach 🙂


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Prawie nie zauważyliśmy pewnej szczęśliwej zmiany w kazirodczym gronie polskich

Sztuczne Chwasty:


Prawie nie zauważyliśmy pewnej szczęśliwej zmiany w kazirodczym gronie polskich mediów, zmiany, która może oznaczać rozpoczęcie procesu detoksu. Otóż najjaśniejszy hrabia i pierwszy bojownik o wolność i demokrację, Tomasz Lis, wyleciał z pracy w Newsweeku. Teflonowy Lisek nie okazał się tak nieuchwytny, jak się można wydawać i właściwie z dnia na dzień pożegnał się ze stanowiskiem.

Co zadecydowało? W sumie nie wiadomo. Coraz bardziej kuriozalne okładki Newsweeka, rodem z tanich gazetek partyjnych, mogły odegrać rolę, a w szczególności okładka, na której Joe Biden prowadzi Andrzeja Dudę jak dziecko. Jest także felieton Lisa, w którym użala się, jak to w Polsce nie ma już wolnych mediów, bo dzienikarze są uwikłani w takie, czy inne układy zależności finansowo-obyczajowo-politycznych.

Prawda zapewne leży pośrodku: Podobno w Newsweeku działała komisja śledcza badająca Lisa i jego działania.

Ale wróćmy do kwestii wolnych mediów. Felieton możecie znaleźć bez problemu, ale zastanówmy się nad tym, czym właściwie jest wolność dla Lisa oraz czym była dla sterowanego przezeń czasopisma. Biorąc pod uwagę bezpardonowe, często osobiste ataki na polityków spoza ukochanej – z wzajemnością! – przez Lisa Platformy Obywatelskiej, oraz uporczywe promowanie idei opozycji podporządkowanej wyłącznie gensekowi Tuskowi, to wolność i demokracja nie są powiązane z wartościami demokratycznymi, a wyłącznie z tym, która partia aktualnie rządzi krajem.

W takim ujęciu w Polsce faktycznie może nie być wolnych mediów poza Newsweekiem, chociaż dyskutowalibyśmy tutaj. W końcu TVN równie dobrze mógłby się oznaczyć jako Tusk Vision Network (zanim libki się oburzą, przypomnimy, że Tusk jest transmitowany tam właściwie codziennie, w ramach kryptokampanii wyborczej), a Gazeta Wyborcza – choć ma okazyjne przebłyski – też mocno pompuje neoliberalny przekaz jedynie słusznej partii.

Ale jest druga kwestia: Powiązań między dziennikarzami a politykami. Brzmi to dość komicznie w ustach Lisa, który jest ściśle powiązany z neoliberalnymi koteriami i konsekwentnie promuje ich konkretny przekaz.

Z drugiej strony, brzmi jeszcze komiczniej, bo oto bogaty były już redaktor naczelny odkrywa, że dziennikarze żyją w społeczeństwie i są ludźmi. Może nie było to oczywiste dla bogacza na pasku amerykańsko-kanadyjsko-szwajcarskiej korporacji z udziałami w takim naTemat.pl, ale jest oczywiste dla każdego, kto pracuje na swoje utrzymanie w tym nieludzkim systemie.

Bo to wszystko sprowadza się do systemu kapitalistycznego, w którym pieniądze są determinantą właściwie wszystkiego – tym bardziej w kraju, w którym gwarancji socjalnych nie ma, a darwinizm społeczny wymusza optymalizację pod kątem jak największych zarobków na każdym – a w szczególności dziennikarzy, którzy pracują w sferze dotkniętej właściwie permanentnym już kryzysem.

Ale cóż. To nie bug, to ficzer, jak mawiają w IT. Kapitalizm w działaniu, który promuje nie to, co społecznie użyteczne, jak wolność prasy, a jej dochodowość. A jeśli wolność nie zgadza się z dochodowością… Może i wolność ma rację, ale dochodowość ma kasę.

I tyle.

Grafika: Stoned Fox, Adele Morse, 2012


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie dziennikarza i publicystę w III RP

Sztuczne Chwasty:


Nie matura, lecz chęć szczera zrobią z ciebie dziennikarza i publicystę w III RP. Myślicie, że kariera w telewizji czy radiu zależy od kompetencji i umiejętności?

Ha.

Jeśli nie przekonywał was casus pijaka-Durczoka, to może przekona was casus Roberta Mazurka, gwiazdy RMF FM (najpopularniejszej ze stacji radiowych w Polsce, konsekwentnie deklasującej konkurencję i której słucha ok. 30% radiofanów; następna jest Zetka z ok. 15%), który prowadząc wywiad z doktorem Maciejem Szindlerem (UAM i UEP) na temat bezwarunkowego dochodu podstawowego popisał się wiedzą na temat gospodarki.

A właściwie jej brakiem.

Pozwolimy sobie zacytować za Obserwatorem Gospodarczym:

Robert Mazurek: Ale Europa też nie ma pieniędzy znikąd jak tylko ze składek, także z moich.

Maciej Szlinder: Europa ma Europejski Bank Centralny, który wytwarza pieniądze z niczego.

RM: (śmiech) Co Pan mówi!?

MS: I po ostatnim kryzysie powinien Pan to wiedzieć.

RM: Czyli banki wytwarzają pieniądze z niczego.

Może się to wydawać mało intuicyjne, szczególnie w społeczeństwie, w którym edukacja finansowa opiera się głównie na czerstwych cytatach z Thatcher czy Balcerowicza, tudzież dubach smalonych, ale jest faktem: Banki nie pożyczają pieniędzy, które posiadają, tylko pieniądze, które same kreują. I tak to działa, aż po najwyższe szczeble bankowe, jak Federal Reserve w Stanach Zjednoczonych (które jest swoistym kotem Schrodingera, będące jednocześnie instytucją publiczną i prywatną korporacją, nie, nie będziemy udawać, że system USA ma jakikolwiek sens).

Pół biedy, że Mazurek popisał się ignorancją. Gorzej, że prowadząc rozmowę z ekspertem – a by przeżyć na uczelniach ekonomicznych w Polsce mając lewicowe poglądy trzeba popisać się nie lada umiejętnościami – zamiast uznać eksperta za, well, eksperta, szczególnie, gdy rozmawia się o koncepcji powszechnego, podstawowego dochodu (który będzie testowany w zakątku naszego pieknego kraju), to Mazurek zachował się jak burak i zwyczajnie ekonomistę obśmiał.

Że niby mysli na poziomie jego czteroletniego dziecka.

Pomijając przerażającą myśl, że Mazurek przekazał dalej swoje geny i dziecko padło ofiarą ojca o takim poziomie mentalnym, to cała sytuacja stanowi destylat wszystkich problemów związanych z mass mediami w Polsce: Buta i arogancja „dziennikarza”, przekonanie o własnej kompetencji w starciu z faktycznymi ekspertami i buractwo jako ostatnia deska ratunku.

Ciemnogród i obskurantyzm to nie wyborcy PiSu, ani nawet tępi propagandziści z TVPiS. Nie, prawdziwy ciemnogród i twierdza ignorancji, w której slogan „Ignorancja to siła” jest nieironicznym mottem, to właśnie szeregi polskich dziennikarzy – to wszystkie te Mazurki i Lisy, przekonane o własnej wszechwiedzy i oświeceniu.

I dlatego, kochani, ciemnogród w Polsce ma się zupełnie dobrze, a dzięki wysiłkom Mazurków i jemu podobnych zaufanie do nauki i twardych danych trwale spada.

Trzymajmy się. Może kiedyś do głosu dojdą ludzie, dla których dziennikarstwo będzie czymś więcej, niż tylko dumnym pustosłowiem.

Obraz: ?


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

JESTEŚMY POKOLENIEM, KTÓRE NIGDY NIE WRÓCI. Pokolenie, które poszło do szkoły

Sztuczne Chwasty:


JESTEŚMY POKOLENIEM, KTÓRE NIGDY NIE WRÓCI.

Pokolenie, które poszło do szkoły i stanęło na nogi.

Pokolenie, które samotnie odrobiło lekcje, żeby wyjść jak najszybciej, żeby bawić się na ulicy.

Pokolenie, które cały swój wolny czas spędzało na ulicy.

Pokolenie, które bawiło się w chowanego, gdy ciemno.

Pokolenie, które robiło ciasta błotne. Pokolenie, które zbierało jaja.

Pokolenie, które kochało lizaki.

Pokolenie, które robiło papierowe zabawki gołymi rękami.

Pokolenie, które zbierało zdjęcia i albumy wycinków.

Pokolenie, które miało rodziców, nie starszych.

Pokolenie, które śmiało się krótko przed snem, żeby rodzice nie wiedzieli, że jeszcze nie śpimy.

Pokolenie, które sprzedało ideały Solidarności za szansę na zbicie majątków.

Pokolenie, które zaczęło swoje rządy od odebrania kobietom prawa do decydowania o ciąży.

Pokolenie, które położyło łapę na mieszkaniach i teraz żąda pół bańki za kąt do życia.

Pokolenie, które zdewastowało transport publiczny i świadomie zdusiło koleje.

Pokolenie, które chce dowalić swoim dzieciom tak, jak to tylko możliwe.

Pokolenie, które blokowało i pałowało Marsze Równości ramię w ramię z faszystami.

Pokolenie, które zamiast demokracji woli oddawać hołdy wodzom i ich partiom.

Pokolenie, które od odpowiedzialności woli bezmyślny konsumpcjonizm.

Pokolenie, które zamiast przygotować się na katastrofę klimatyczną, woli wakacje w Tajlandii.

Pokolenie dobrych czasów, powstałych na popiołach i zgliszczach ludobójczej wojny, które znowu szykuje nam popioły i zgliszcza.

Pokolenie, które zamiast twardej prawdy woli ckliwe memiki na Fejsiku.

Pokolenie, które przemija i miejmy nadzieję nigdy nie wróci.

Obraz: Toż to Rubens, mości panie!


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Najbogatszy oligarcha Stanów Zjednoczonych obnażał się przed pracownicą SpaceX,

Sztuczne Chwasty:


Najbogatszy oligarcha Stanów Zjednoczonych obnażał się przed pracownicą SpaceX, a firma próbowała ją potem przekupić ćwierć milionem dolarów, by nie zgłaszała molestowania seksualnego przez najbogatszego człowieka świata?

Dla nas zero zaskoczenia. Miliardy rzucają się na mózg i gwałtownie potrzebujemy leczenia ofiar tego syndromu.

Swoją droga, to wyjaśnia dlaczego Musk nagle zaczął bić pianę, że będzie głosował na amerykańską partię faszystowską, pardon, GOP, i że zintensyfikują się na niego ataki „polityczne”.

Pamiętajcie, gdy obnaża się biedak, to zboczeniec i degenerat, gdy obnaża się miliarder, to ofiara prześladowań politycznych.

Życzymy losu Weinsteina. 🙂

Obraz: W sumie nie pamiętamy, ale piękne <3

Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Sztuczne Chwasty:



Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Znowu nadeszła pora roku, gdy rośliny pylą na potęgę, pogoda odpowiednia na rowe

Sztuczne Chwasty:


Znowu nadeszła pora roku, gdy rośliny pylą na potęgę, pogoda odpowiednia na rower cały czas, a Donald Tusk znowu zaczyna gadać o wspólnej liście opozycji, by odsunąć PiS od władzy i zainstalować siebie na miejscu premiera. Wiecie, jest to dla nas swoisty ewenement, że partia, która jeszcze dziesięć lat temu zdawała się rozdawać karty i mieć zagwarantowane rządzenie po wsze czasy okazuje się być partią mizerii intelektualnej i odklejenia od rzeczywistości – bardziej, niż PiS, co jest drugim ewenementem.

Platforma i jej Najjaśniejszy i Najwspanialszy Zbawca Narodu miała siedem lat by przeanalizować swoje błędy oraz wykombinować, jak wygrać kolejne wybory. Siedem lat zmian, do tego pandemiczny kryzys, inflację i systemową zapaść państwa.

I co nam oferuje Platforma po tych siedmiu latach przemyśleń i intensywnej pracy strategów politycznych i spin doctorów?

„J***ć PiS”.

I te same bzdury o wspólnej liście, które od lat PO próbuje wymusić na reszcie opozycji, z czego najbardziej tragikomicznym epizodem była Koalicja 276 Borysa Budki, gdy pozostałe partie opozycyjne dowiedziały się z dnia na dzień, że są jej częścią.

Siłą PiSu jest nie program, czy dokonania, a słabość tej największej opozycyjnej partii, którą można by nazwać już profesjonalną opozycją. By wygrać z PiSem potrzebny jest program, który faktycznie przemówi do Polaków – ta pozorna oczywistość ewidentnie nie jest tak oczywista dla libków z Platformy, którzy ewidentnie wierzą w to, że wystarczy, iż PiS utraci władze, a Polska niczym magiczna kraina rządzona przez wiedźmy zamieni się na powrót w krainę mlekiem i miodem płynącą, krainę pieczonych gołąbków, nieprzebranych bogactw i samych tymczasowo zubożałych bogaczy.

Rzeczywiste potrzeby Polaków, jak brak mieszkań, zapaść systemu opieki zdrowotnej, zanieczyszczenie powietrza, gigantyczny skok cen gazu, inflacja, czy nagminne łamanie praw pracowniczych, dla libków zwyczajnie nie istnieją. Oni żyją w swojej banieczce, w której największym złem nie jest zbrodnicze windowanie rat kredytów przez banki czy darwinizm medyczny, a to, że to nie ich partia jest u władzy.

I stąd biorą się te bzdury o wspólnej liście, bo najwazniejsze jest ponowne dorwanie się do koryta i objęcie Władzy. Drobiazgi jak program są nieistotne, bo najważniejsze jest rządzenie samo w sobie – oczywiście, rządzenie samodzielne, bo rolą opozycji nielibkowej jest wyniesienie PO do władzy.

A jak zrobi swoje, to może odejść. Tak samo, jak było w wyborach 2010 roku, gdy obiecano związki partnerskie, a zrobiono to, co zwykle.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Podsumowując ostatnie miesiące wojny: Rosja nie osiągnęła żadnego ze swoich celó

Sztuczne Chwasty:


Podsumowując ostatnie miesiące wojny: Rosja nie osiągnęła żadnego ze swoich celów strategicznych, straciła znaczną część sprzętu wojskowego i możliwość wytworzenia więcej, ze względu na poleganie na imporcie do właściwie wszystkiego, do tego tysiące żołnierzy, w tym podobno doborowe jednostki powietrznodesantowe, okręg flagowy Moskva, który ponoć miał być chroniony boską mocą relikwii Krzyża Świętego, a ostatnia próba forsowania rzeki w Ukrainie skończyła się masakrą jednostek forsujących rzekę.

W zamian Finlandia i Szwecja dołączają do NATO, dzięki czemu półwysep Kolski – ten cypel na wschód od Finlandii – przestanie być bezpieczną przystanią dla broni atomowej oraz przenoszącej ją bombowców strategicznych i okrętów podwodnych, a strzelnicą dla wojsk fińskich.

Słowem, majstersztyk polityki zagranicznej, jakiego nie powstydził by się Sasin.

Jednak jak zawsze, łyżka dziegciu: Wojna nie jest skończona i może ciągnąć się jeszcze miesiącami – a do tego Ukraina naprawdę będzie potrzebowała ogromnej pomocy ekonomicznej by podnieść się po najeździe putinowskich faszystów. Wraz z ucieczką prawie pięciu milionów uchodźców straciła także prawie pięć milionów miejsc pracy (30%), a PKB skurczy się nawet o 45% do końca 2022 roku. Dodajmy do tego gigantyczne zniszczenia przez wojsko rosyjskie, łącznie z celowym ostrzałem i wysadzaniem części miast w celu maksymalizowania efektu i mamy gotowy kryzys humanitarny.

Dlatego należy pamiętać o podstawowej solidarności, a także piętnować wszelką ksenofobię. Mieliśmy już przykład tego, jaką taktykę chcą obrać polscy faszyści – zabójstwo na Nowym Świecie, które putinowskie podnawki z miejsca przypisały Ukraińcom, łącznie z reprezentantem Kremla w Polsce Jerzym K., od bandy fundamentalistów fundowanych przez Putina. Tej samej, która inwigiluje teraz szpitale, by upewnić się, że Ukrainki, które padły ofiarą gwałtu przypadkiem nie próbują się pozbyć błogosławieństwa wujka Władymira.

Chcielibyśmy, żeby to był tylko ponury żart.

Ale to Polska właśnie. Ta sama, w której białych uchodźców przyjmuje się z otwartymi rękami, a nie-białych wywozi na śmierć do lasu. Co nadal trwa. I to wcale nie tak daleko od granicy polsko-ukraińskiej.

Obraz: Wasilij Wereszczagin, Apoteoza Wojny, 1867 r.

PS: Wereszczagin został persona non grata na Kremlu za swoje antywojenne płótna, dedykowane wszystkim amatorom podboju.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Opublikowany niedawno raport ILGA ocenia sytuację prawną osób LGBT+ w Europie i

Sztuczne Chwasty:


Opublikowany niedawno raport ILGA ocenia sytuację prawną osób LGBT+ w Europie i z przykrością musimy stwierdzić, że Polska jest obecnie liderem Unii Europejskiej w kwestii bycia krajem nieprzyjaznym dla jakiejkolwiek odmienności, a w szczególności odmienności w kwestii orientacji czy tożsamości płciowej. A za nami są już tylko tak znakomite i szanujące prawa człowieka kraje, jak Białoruś, Rosja, Armenia, Azerbejdżan, czy Turcja.

Podziękujmy konserwatystom za to wyróżnienie, gratulując PiSowi jego nagonki i kreowania nas na wrogów publicznych numer jeden, a PO mniej lub bardziej otwartego wspierania tej kampanii – od oszukania nas na związkach partnerskich, by tylko zdobyć głosy i utrzymać się u korytka, po bonzów Platformy twierdzących, że instytucje będące standardem w Unii Europejskiej (23/27 ma małżeństwa jednopłciowe lub związki partnerskie) to „rewolucja kulturowa”.

To bodajże ten sam koleś, co przegrał wybory z trzeciorzędnym, nieznanym aparatczykiem, bo wierzy, że wystarczy „zmienić pracę i wziąć kredyt”. Podobno nadal w to wierzy, samemu nie zmieniwszy pracy od dekad, bo profesjonalne politykierstwo to bardzo intratny zawód.

A nam pozostaje żyć w tym wypaczonym piekle, w którym osoby trans nadal zmuszone są pozywać rodziców, by przeprowadzić uzgodnienie płci (a temat dla adminatu istotny od pewnego czasu, więc wiemy).

Trzymajcie się tam w tej Polszy.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Banki. Banki nigdy się nie zmieniają – no, może poza tym, że w przeciwieństwie d

Sztuczne Chwasty:


Banki. Banki nigdy się nie zmieniają – no, może poza tym, że w przeciwieństwie do takich Medyceuszy, nie są mecenasami sztuki na wielką skalę, a po prostu pijawkami przyczepionymi do ludzkiej cywilizacji. A banki w Polsce to już absolutna ekstraklasa, szczególnie ze względu na głośny ostatnio WIBOR, czyli tzw. Warsaw Interbank Offer Rate – ustalane przez banki oprocentowanie pożyczek dla innych banków, które stanowi najczęstszą podstawę dla wyliczania oprocentowania kredytów, szczególnie hipoteczny.

Rekordowe podniesienie stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, w ramach „walki z inflacją”. Dla nietrzymających ręki na pulsie, dwa lata temu stopa referencyjna miała rekordowo niski wskaźnik 0.1%. Jeszcze w październiku ubiegłego roku miała wysokość 0.5%. Obecnie ma wysokość 5.25%, co oznacza skok pięćdziesięciokrotny w ciągu ostatnich dwóch lat i dziesięciokrotny w ciągu ostatnich 9 miesięcy. Ma to bezpośrednie przełożenie na wskaźnik WIBOR, który już osiągnął 6.62% (sześciomiesięczny), który ostatnio notowaliśmy w okolicach 2008 roku.

A co miało wtedy miejsce? That’s right, światowy kryzys finansowy, spowodowany między innymi przez banki i ich działania.

Efekty już widać i znajdujemy się w środku kolejnego kryzysu, który tym razem dotyka nas bezpośrednio. Ci z nas, którzy mają kredyty z oprocentowaniem zmiennym już odczuli skoki rat – szczególnie hipoteczne, których wysokość wzrosła o bagatela kilkadziesiąt procent, w ekstremalnych sytuacjach nawet o 90%, jeśli mieli pecha i podpisali umowę w okresie rekordowo niskich stóp procentowych – a jeśli nie wykazali się przezornością i zakredytowali się pod sam korek, to najprawdopodobniej właśnie kalkulują, którą nerkę oddać, by mieć na pół roku spłacania kredytu.

Dalsze efekty to między innymi spadek zdolności kredytowej Polaków o – szacunkowo – połowę, a jeśli stopy procentowe dalej będą skakać, dzięki opartej zapewne o metodę rzutek polityce pieniężnej, to prognozujemy dalszy spadek zdolności kredytowej i zwyczajnie pauperyzację społeczeństwa w najohydniejszy sposób, czyli transferowanie pieniędzy z kieszeni obywateli na konta bankowe.

I to w sposób całkowicie legalny, praworządny i zwyczajnie lichwiarski. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której spłacasz kredyt na mieszkanie, w ramach którego płacisz 200 PLN raty kapitałowej i ponad 1000 PLN odsetek? Jest to kuriozum w ramach cywilizowanego świata (poza Stanami Zjednoczonymi), gdzie regułą jest raczej niskie oprocentowanie pożyczek mieszkaniowych i stabilne raty, a nie to, co odwala się właśnie w Polszy.

Oczywiście, już zaczęło się ronienie łez przez ekonomistów i bankierów, że to niezwykle trudna dla nich sytuacja, no i nie mają na to właściwie wpływu, a w szczególności ten nieszczęsny WIBOR, który jest wypadkową oprocentowania pożyczek międzybankowych, które ustalają między sobą banki. Chlipią, ocierając sobie łezki banknotami z Zygmuntem Starym, odpalając sobie Jagiełłami cygara na poprawę humoru.

A następnie bankierzy patrzą sobie na prognozy zysków i śmieją się w kułak. Dzięki gigantycznemu skokowi stóp procentowych sektor bankowy wypracuje w tym roku najwyższy zysk netto w historii, w okolicach 25 miliardów PLN. Gdyby nie podatek od aktywów finansowych, to zysk byłby jeszcze większy i wyniósł 30 miliardów PLN – co stanowi ponad jedną czwartą budżetu NFZ na rok 2022.

I jest to rekord historyczny, o połowę wyższy od dotychczasowego rekordu sprzed ośmiu lat, gdy polski sektor bankowy wykazał 15.9 miliarda PLN zysku.

Zaiste, niezwykle trudna sytuacja dla banków, co zrobić z taką ilością kasy?

Oczywiście, dalece trudniejsza jest sytuacja Polaków, którzy w skrajnych przypadkach będą musieli wydawać połowę pensji na pokrycie kosztów kredytu (i premii dla prezesów banków), ale jak to w Polsce bywa, nikt nie przejmuje się losem maluczkich. Najmniej przejmują się tym losem bogaci i potężni, którzy już ruszyli niczym Rejtan bronić WIBORu, jako wspaniałego, jasnego i totalnie obiektywnego wskaźnika. Tutaj bryluje Hanna Gronkiewicz-Waltz, milionerka parająca się polityką (szczególnie rabunkową prywatyzacją Warszawy), której podniesienie stóp procentowych przyniosło ulgę. Nie wnikamy i nie robimy kinkshamingu, ALE…

Ale ma tez drugie oblicze, czyli typowego już chóru ekonomistów (czy wręcz ekonomów), którzy już sięgają po środki ostateczne, czyli porównania do PRL, wuwuzeli, komunisocjalizmu i czterech biliardów ofiar – dlatego, że Solidarność domaga się natychmiastowej likwidacji WIBORu i wsparcia dla kredytobiorców, a rząd zaczął przebąkiwać, że może, ewentualnie, coś tam zrobi.

Oczywiście, mamy wątpliwości, że premier-bankier obróci się przeciw swoim kolegom po fachu i odbierze im możliwość okradzenia Polaków na masową skalę. Prawdopodobnie skończy się jak z Polskim Ładem, który może i wyglądał ładnie w wyobraźni, przypominał skleconą po pijaku wyklejankę po przelaniu na papier, a ostatecznie… No, nie będziemy przeklinać, ale nazwanie tego badziewiem byłoby komplementem.

Warto jednak zwrócić uwagę na to, że cała sytuacja pokazuje, jak bardzo diametralnie różne są reguły gry dla nas, szeregowych Polaków, i dla najbogatszych oraz korporacji, w szczególności banków – a w szczególności jak patologiczna i ustawiona jest gra o najbardziej podstawową rzecz w życiu człowieka, czyli schronienie: Banki nie ponoszą tutaj w sumie żadnego ryzyka, bo albo zyskują stabilny dochód na dziesiątki lat – z bonusem w postaci wzrostu stóp procentowych i zarabiania kroci na lichwie – albo nieruchomość, którą następnie z zyskiem sprzedadzą funduszom inwestycyjnym albo wrzucą sobie w koszta działalności jako stratę.

Bank dosłownie nie może na kredycie przegrać w obecnej sytuacji, podczas gdy my, szeregowi Polacy, jesteśmy często o ratę albo dwie od wylecenia na bruk i doświadczenia miłosierdzia gminy.

Że też nie wspomnimy o bogatych. Nie chce nam się wierzyć, że milionerzy jak Waltz, czy miliarderzy jak Kulczyk, zadłużają się na takich samych zasadach, jak przeciętny Kaczmarek chcący kupić sobie własne miejsce, a nie płacić porównywalne stawki bieda-kapitaliście za mieszkanie gdzieś na peryferiach.

Chciałoby się jednego w tej sytuacji: Islandii. W momencie kryzysu, zamiast przerzucać koszty kryzysu na społeczeństwo w ramach polityki austerity (którą należałoby uznać za zbrodnię przeciwko ludzkości), wyspiarze złapali banki za mordę i skończył się dzień bankstera.

Czego i wam i sobie życzymy.

Obraz: Śmierć i kredyty, Jan Provoost, p. poł. XVI wieku


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Minęło 77 lat od historycznego zwycięstwa nad faszyzmem (a przynajmniej jego głó

Sztuczne Chwasty:


Minęło 77 lat od historycznego zwycięstwa nad faszyzmem (a przynajmniej jego głównymi postaciami w Niemczech, Włoszech, Rumunii, Węgrzech, i reszcie Europy, nie wyłączając Francji czy Norwegii. Szkoda tylko, że to zwycięstwo zostało właściwie zmarnowane i brunatne ścierwo znowu wybiło – i to w Rosji, która straciła prawie czternaście milionów ludzi wskutek II wojny światowej, i która w obłędzie rzuciła się na Ukrainę, która w czasie wojny straciła siedem milionów.

Wymownym komentarzem do sytuacji jest pucha farby, która wylądowała na głowie rosyjskiego ambasadora w Warszawie. Wydaje się protest perfekcyjny, w końcu upokarza przedstawiciela wrogiego mocarstwa na naszym terytorium, nie robiąc mu większej krzywdy (poza rachunkiem za nowy garnitur) – chociaż z naszej strony użylibyśmy raczej mlecznego szejka albo tortu, z sentymentu do tego, jak ongi potraktowano Mengelego polskiej gospodarki.

Konsternację budzą jednak protesty – oczywiście ze strony tzw. usual suspects – że to niedopuszczalne, że przecież ambasador święty, że prawo stanowi X, Y, Z, i że w ogóle, kto to widział w debacie publicznej.

No, kto to widział, by przedstawiciel obcego, zbrodniczego mocarstwa miał do czynienia z bezpośrednim sprzeciwem wobec polityki państwa, które reprezentuje?

Przypomina nam się, jak zwykle, Martin Luther King i list z więzienia Birmingham. Parafrazując:

Największą przeszkodą, jaka człowiekowi staje na drodze ku wolności, nie jest żołdak z Zetką i karabinem czy faszysta, ale umiarkowany centrysta, który jest bardziej oddany „porządkowi” niż sprawiedliwości; kto woli pokój negatywny, czyli brak napięcia, od pokoju pozytywnego, jakim jest obecność sprawiedliwości; który ciągle mówi: „Zgadzam się z twoimi celami, ale nie mogę zgodzić się z twoimi metodami bezpośredniego działania”; któremu arogancko wydaje się, że może decydować, kiedy innemu człowiekowi przyznać wolność; który żyje mitem czasu i który nieustannie radzi ofiarom, aby czekały na „dogodniejszą porę”.

Płytkie zrozumienie ze strony ludzi dobrej woli jest bardziej frustrujące niż absolutne niezrozumienie ze strony ludzi złej woli. Pozorna akceptacja jest o wiele bardziej dezorientująca, niż całkowite odrzucenie.

Nie jest to, oczywiście, domena wyłącznie polskich libków. Spontaniczne protesty pod domem jednego z Trumpowych sędziów powołanych do Sądu Najwyższego USA, Bretta Kavanaugha, także spotkały się z potępieniem ze strony amerykańskich libków. Bo jak to tak, przeszkadzać szujom, które lada moment zdecydują o losie setek milionów obywateli, odbierając im prawa obywatelskie?

Pytanie: Czy doktryny panujące w demolibach aż tak wyprały tudzież wybiły z ludzi jakąkolwiek wolę oporu, narzucając gnuśne gnicie końca historii?

Grafika: VINTAGE’owa reklama farb!


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Jak tam koniec historii? W ojczyźnie twórcy tego bon motu wielkości książki właś

Sztuczne Chwasty:


Jak tam koniec historii? W ojczyźnie twórcy tego bon motu wielkości książki właśnie zaczyna się początek końca praw obywatelskich, w związku z decyzją Sądu Najwyższego, by obalić sprawę Roe vs. Wade, która od z górą pół wieku gwarantuje kobietom prawo do przerwania ciąży na terytorium całych Stanów Zjednoczonych. Szkic opinii prawnej tudzież uzasadnienia, napisany w stylu nieco bardziej okrzesanej Krystyny Pawłowicz, opiera się fundamentalnie na stwierdzeniu, że skoro z Konstytucji Stanów Zjednoczonych sprzed ponad 230 lat nie wynika jasno prawo do aborcji, to w sprawie Roe vs. Wade zdecydowano źle, a stany mogą to sobie regulować dowolnie, w tym zakazywać.

Taka opinia powinna ucieszyć naszych rodzimych zwolenników KONSTYTUCJI, praworządności, tudzież wolnych sądów, w końcu wszystko jest konstytucyjne, tak praworządne, że aż dedekowy paladyn wydaje się przy tym frywolnym łotrzykiem, a Sąd Najwyższy jest najwolniejszym z wolnych sądów – w końcu sędziowie zasiadają w nim dożywotnio i odpowiadają tylko przed bogiem (jeśli takowy istnieje).

Ale dość sarkazmu. To, co stanie się w Stanach jest przykładem tego, jak fetysz legalizmu i praworządności prowadzi na manowce. To, co zrobi Sąd Najwyższy – który nawiasem mówiąc już teraz przygotowuje się na oblężenie i zostanie otoczony płotem – jest najzupełniej legalne i praworządne. Podobnie legalne i praworządne były działania wszystkich właściwie imperiów w historii, od Niemiec pod rządami Austriaka o zamiłowaniu do specyficznego zarostu, poprzez lubiącego obfity zarost Gruzina, po imperium nad którym słońce nie zachodziło i właśnie obecne państwo pod wodzą geriatryka.

Praktycznie z dnia na dzień w Stanach zapanuje wolna amerykanka, jeśli chodzi o możliwość zakazywania ciąży. Wiadomo już, że amerykańska partia faszystowska – republikanie – zacznie przepychać gdzie tylko może delegalizację aborcji, kryminalizację pomocnictwa, a gdzie się nie da, uniemożliwiać działanie lekarzom i upadlać kobiety jak tylko będą mogli, kierowani bzdurami o tradycyjnych modelach rodziny, czy ochronie życia poczętego (o ochronie życia już narodzonego, a przypadkiem posiadającego macicę mówić się nie będzie, bo jak wiadomo, gdy płód przestaje być płodem, to kobieta przestaje być świętą matką, a puszczalską itd., by zacytować obrońców ludzkości i życia).

Co gorsze, atak na prawa reprodukcyjne będzie tylko początkiem rozpieprzania praw obywatelskich w drobny mak. Kryminalizacja przerywania ciąży, a to nastąpi na sto procent w kontrolowanych przez GOPystów stanach (nawet dwudziestu z 50!), oznaczać będzie także umożliwienie służbom inwigilowania obywateli oraz dostęp do ich danych, np. z aplikacji śledzących cykle miesięczne. Brzmi groteskowo? Ano tak, ale przypominamy, że żyjemy w świecie post-2021.

Nie istnieje nic tak groteskowego, że nie może się wydarzyć.

Warto też zauważyć, że logika obecnego Sądu Najwyższego w Stanach jest wyjątkowo niebezpieczna. Konstytucja była pisana przez białych bogaczy parających się niewolnictwem i nie miała wiele wspólnego z demokracją w obecnym jej rozumieniu (jak chociażby powszechne prawo wyborcze czy wzmiankowane niewolnictwo), i wiele z najbardziej znaczących osiągnięć ruchów praw obywatelskich w XX wieku opierało się na reinterpretacji zapisów Konstytucji. Adaptowano ją do zmieniającego się – czasami gwałtownie – landszaftu społecznego USA. Z Konstytucji podobnie nie wynikają bezpośrednio jakiekolwiek prawa wyborcze kobiet (sufrażystki, anyone?), prawo do zawierania małżeństw mieszanych, czy właściwie jakiekolwiek prawa mniejszości seksualnych.

Ta decyzja otwierać będzie drogę do kolejnych i cofania Stanów jako państwa o całe dekady. Najpierw o pół wieku, do 1973 roku, a potem… Kto wie? 1861? 1812? 1789?

Rolą rządu federalnego – każdego właściwie rządu – jest dbanie o obywateli i ochrona ich praw, także przeciwko innym obywatelom. A cofnięcie Roe vs. Wade będzie oznaczało odebranie rządowi federalnemu możliwości działania przeciw GOPystowskim politykom, którym po nocach marzy się zapewne inwigilowanie każdej macicy na terenie trzystu milionowego państwa.

Jednocześnie cała sprawa pokazuje, jak bardzo chybionym działaniem jest fetyszyzowanie sądów, sędziów, czy praworządności samej w sobie. Sędziowie to ludzie, a sądy to zwyczajne instytucje publiczne, które podlegają ocenie, krytyce i nadzorowi. Jest to narzędzie, a nie żaden święty synod, czy inna rada królów-filozofów.

Tutaj warto wspomnieć, że Sąd Najwyższy, jak wiele innych sądów, ma inne wątpliwej jakości orzeczenia w swojej historii. Ot, na początku XX wieku przyklepał rasistowską segregację w południowych Stanach – de facto legitymizując wieloletnią kampanię terrorystyczną południowców po przegranej wojnie, która obróciła klęskę w zwycięstwo – a w 1944 uznał, że zsyłanie Amerykanów japońskiego pochodzenia i imigrantów do obozów koncentracyjnych w czasie drugiej wojny światowej jest jak najbardziej cacy i zgodne z Konstytucją.

I wszystko pod hasłem KONSTYTUCJA, PRAWORZĄDNOŚĆ, (DO)WOLNE SĄDY.

I dlatego, kochani, musimy wszyscy pamiętać, że prawa człowieka są kwestią podstawową dla lewicy i lewaków. To nie jest żaden idpol, a rzeczywiste, bezpośrednie zagrożenie dla społeczeństwa.

Tutaj przebiega linia frontu. I nie, nie oznacza to, że jest to wyłączny problem: Kwestie socjalne czy pracownicze nie wykluczają się z prawami człowieka, a traktowanie ich po macoszemu oznacza oddanie tematów skrajnej prawicy, co widać w Polsce czy we Francji.

A, i jeszcze jedno: Wszelkim libkom bełkoczącym, że „każdy może wierzyć w co chce” (bezmyślny pseudo-liberalizm; polecamy Karla Poppera i paradoks tolerancji), zaprawdę, załóżcie te opaski i idźcie hajlować sobie na Kremlu. To właśnie poddanie kwestii ideologicznych i zrezygnowanie z walki o prawa człowieka – w imię arogancji i zachłyśnięcia się końcem historii – doprowadziło nas do obecnego kryzysu i oddało pole oszalałemu z nienawiści prawactwu.

Podobnie pseudo-lewakom szukającym idpolu w puszce z herbatą.

Prawa człowieka to nie idpol.

Obraz: Morning Sun, Edward Hopper, 1952


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Rocznica umiarkowanego postępu w granicach prawa! W 1791 roku grupa radykalnego

Sztuczne Chwasty:


Rocznica umiarkowanego postępu w granicach prawa! W 1791 roku grupa radykalnego lewactwa – przynajmniej z perspektywy oligarchów kontrolujących truchło I RP – ze wsparciem wojska spróbowała dokonać niemożliwego: Postawić się rzeczonej magnaterii, wprowadzić reformy reprezentujące umiarkowany postęp w granicach prawa, zamieniający Rzeczpospolitą w nieco rozsądniejsze państwo (a na pewno bardziej stabilne, bez liberum veto), no i próbujący oprzeć się grupie, o której nie wolno było mówić, że są ekstremistami opłacanymi przez carat.

Można się spierać, czy owa Konstytucja była pierwsza, druga, trzecia, albo półtorna. Można się zastanawiać nad tym, czy reprezentowała rewolucję, czy ewolucję. Ale faktem pozostaje, że próbowała zreformować ten dziwaczny, parademokratyczny eksperyment zwany Rzeczpospolitą Obojga Narodów, oraz zlikwidować lub zmodyfikować instytucje, które mając gwarantować poszanowanie prawa, ostatecznie posłużyły jego niszczeniu.

Ot, chociażby liberum veto, mające na celu zagwarantowanie każdemu szlachcicowi możliwości zerwania obrad i anulowania wszelkich ustaleń, by ochronić prawa i wolności szlacheckie. Ostatecznie stało się narzędziem destabilizacji w rękach ówczesnych Kulczyków, zamrażające Rzeczpospolitą na takim etapie, na którym było im najwygodniej.

Podobnie eliminacja gołoty (nie, nie mamy na myśli jednostki czasu oznaczającej 53 sekundy) z uczestnictwa w sejmie. Z jednej strony, zawężająca grono parlamentariuszy, czyli mniej demokratyczna. Z drugiej, eliminująca ubogą szlachtę, która wyróżniała się głównie gotowością do sprzedania się magnaterii lub obcym interesom, w celu utrzymania Polskolitwy jako peryferyjnego, byłego imperium.

Można zastanawiać się tak dalej, między innymi nad klasowym charakterem Rzeczpospolitej, który Konstytucja zmieniała marginalnie, czy utrzymaniu zbrodniczej instytucji pańszczyzny (czytaj, sankcjonowanego niewolnictwa). Ale w kontekście czasów, w których normą były monarchie absolutne, tortury jako metoda wyciągania i weryfikacji zeznań, oraz palenie bluźnierców, czy przywileje szlacheckie, stanowiła postęp.

Umiarkowany i w granicach prawa, ale jednak postęp – co dla zacofanego, totalitarnego państwa opartego na niewolniczej pracy chłopów było krokiem nieomal jak lądowanie na Księżycu.

Przy czym warto zaznaczyć, że dla zafiksowanych na punkcie formalistycznym „praworządnościowców” tudzież Konstytucja 3 Maja jest raczej obrzydlistwem. Została uchwalona z rażącym naruszeniem procedur, bez obecności wielu posłów, na naprędce zwołanych obradach mających uniemożliwić im uczestnictwo, oraz z de facto przymuszeniem Stanisława Augusta Poniatowskiego do złożenia przysięgi. Naruszenie procedur było tak znaczące, że ówcześni pundici nie zostawili na Konstytucji suchej nitki.

Ba, ówcześni pundici poszli dalej, zwołując konfederację targowicką. Ta, w imię ojczyzny, narodu, wolności i niepodległości, przy zbrojnym wsparciu imperium rosyjskiego, wszczęła wojnę domową, byleby utrzymać się u koryta. Ostatecznie doprowadziło to do trzeciego rozbioru Polski w 1795 roku, pomimo kapitulacji na nowo zaprzysiężonego króla i rządu oraz powieszenia znacznej części przywództwa Targowicy w czasie insurekcji kościuszkowskiej.

Wszelkie zbieżności są przypadkowe, chociaż nie można oprzeć się wrażeniu, że historia powtarza się.

Raz jako tragedia.

Drugi raz jako farsa.

Obraz: No chyba wiecie 🙂


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Witamy was w kolejne święto ludzi pracy, 1 Maja, 133 lata po jego uchwaleniu prz

Sztuczne Chwasty:


Witamy was w kolejne święto ludzi pracy, 1 Maja, 133 lata po jego uchwaleniu przez Marksistowski Międzynarodowy Kongres Socjalistyczny. Chociaż minęło ponad sto lat, a dzięki wysiłkom lewicy ludzkość wyszła z mroków dziewiętnastego wieku i leseferystycznego kapitalizmu, nadal wiele pozostaje do zrobienia i osiągnięcia, by ludzkość nie pożarła siebie samej, ale przetrwała na tyle długo, by Star Trek stał się dla nas rzeczywistością (jezukomunizm.jpeg!).

Chociaż może wydawać, że nic się nie zmienia, jedyną stałą jest zmiana. Dzieją się rzeczy zgoła niespodziewane, jak założenie związków zawodowych w Amazonie czy Starbucksie, minimalne podatki dla korporacji w Unii Europejskiej (przynajmniej dopóki Polska nie zaczyna blokować inicjatywy), czy przebicie się narracji antykapitalistycznej do mainstreamu. Rzeczy, które jeszcze dekadę temu wydawały się nie do pomyślenia (inna sprawa, wtedy bawiliśmy się w Apokalipsę wg. Źle Zrozumianych Majów).

Bo historia się nie zatrzymała, nie skończyła i działa i ewoluuje dalej.

I tak, przyszłość jest socjalistyczna. Pozwolimy sobie przytoczyć słowa 33. genseka jakże komunistycznych Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Harry’ego Trumana, (Syracuse, 1952):

Socjalizm to straszak, rzucany przeciwko każdemu krokowi naprzód, jakiego dokonali ludzie w ciągu ostatnich 20 lat.

Socjalizmem jest władza ludu. Socjalizmem są ubezpieczenia społeczne.

Socjalizmem jest kontrola cen produktów rolnych.

Socjalizmem są ubezpieczenia depozytów bankowych.

Socjalizmem są wolne i niezależne związki zawodowe.

Socjalizmem nazywają prawie wszystko, co pomaga wszystkim ludziom [a nie tylko elitom].

Wesołego Pierwszego Maja!

A teraz odrobina historii:

Pierwotnym celem święta 1 maja było upamiętnienie robotników zamordowanych przez Stany Zjednoczone po aferze Haymarket z 1886 roku, gdy strajk generalny rozpoczęty w celu wymuszenia ośmiogodzinnego dnia pracy zakończył się masakrą na placu Haymarket w Chicago.

Pokojowy wiec zwołany po tym, jak policja zabiła robotnika i raniła kolejnych dzień wcześniej skończył się przemocą. Nieznany sprawca rzucił laskę dynamitu w zebranych na placu policjantów obecnych ze względu na wiec, po czym rozpoczęło się pandemonium. Zginęło łącznie dwanaście osób i ponad 130 zostało rannych.

Po szybkim śledztwie i aresztowaniu ponad stu podejrzanych miał miejsce równie błyskawiczny proces i egzekucje. Ostatecznie ośmiu anarchistów stanęło przed sądem. Żadnemu nie udowodniono tego, że rzucił dynamit w kierunku policji, a sześciu nie było nawet na placu Haymarket. Więc oczywiście, siedmiu zostało skazanych na śmierć przez powieszenie, a jeden na 15 lat więzienia. Czterech zostało zamordowanych, jeden popełnił samobójstwo, dwóm gubernator zamienił karę śmierci na dożywotnie pozbawienie wolności.

Ostatecznie w 1893 roku nowy gubernator Illinois ułaskawił trzech przetrwańców amerykańskiego systemu sprawiedliwości, a iście Kafkowy proces stał się jedną z najbardziej niechlubnych kart w historii amerykańskiego sądownictwa.

I jednocześnie symbolem walki ludzi pracy o lepsze jutro – pomimo zbrodni w majestacie prawa, ruch pracowniczy rozwinął skrzydła i tylko nabrał rozpędu – a jego, czy raczej, naszym symbolem stał się właśnie 1 Maja.

Grafika: Takie tam, lewicowe, 1919, Kirchbaum


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Z okazji 77. rocznicy głupiego Austriaka strzelającego sobie w swój równie głupi

Sztuczne Chwasty:


Z okazji 77. rocznicy głupiego Austriaka strzelającego sobie w swój równie głupi łeb życzymy wam wszystkiego najlepszego i antyfaszystowskiego – a w świecie, w którym libkowy marazm prowadzi faszystów do władzy za rączkę dedykujemy wam Woody’ego Guthrie, z czasów, gdy wydawało się, iż wyprowadzeni do władzy faszyści rzeczywiście utworzą swoje tysiącletnie potworności:

I’m gonna tell you fascists
You may be surprised
The people in this world
Are getting organized

You’re bound to lose
You fascists bound to lose
Race hatred cannot stop us
This one thing we know

Your poll tax and Jim Crow
And greed has got to go

You’re bound to lose
You fascists bound to lose.

All of you fascists bound to lose:
I said, all of you fascists bound to lose:
Yes sir, all of you fascists bound to lose:

You’re bound to lose! You fascists:
Bound to lose!

People of every color
Marching side to side
Marching 'cross these fields
Where a million fascists dies

You’re bound to lose
You fascists bound to lose!

I’m going into this battle
And take my union gun
We’ll end this world of slavery
Before this battle’s won

You’re bound to lose
You fascists bound to lose!

W końcu nawet cyniczny Rok 1984 Orwella miał happy end – aneks o Nowomowie napisany w czasie przeszłym.

Grafika: Ilustracja do Foreign Military Weapons and Equipment, Vol. III, Infantry Weapons, Pamphlet No. 30-7-4, 1954


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Definicją szaleństwa jest powtarzanie w kółko tego samego, oczekując odmiennych

Sztuczne Chwasty:


Definicją szaleństwa jest powtarzanie w kółko tego samego, oczekując odmiennych rezultatów. W przypadku libków jest to chyba już jednostka chorobowa, bo w siódmym roku rządów PiSu, po niezliczonych aferach, potknięciach, Sasinach, wprowadzeniu Tuska i rozwinięciu kultu jednostki zbudowanego wokół Słońca Tatr i jedynego, najwspanialszego przywódcy całego świata… PiS nadal komfortowo wygrywa wybory – bez większości konstytucyjnej, ale pozostaje największą partią w Sejmie.

Gdzie leży problem?

Naszym zdaniem w samych libkach, które uwierzyły w narrację kreowaną przez nich od 2015 roku i która wiedzie ich od jednych przegranych wyborów do kolejnych. I zgodnie z zasadą szaleństwa, gdy tylko rzeczy idą nie po ich myśli, zaraz rzucają się powtarzać stare błędy, z których kardynalnym jest atakowanie wyborców PiSu dlatego, że wybierają PiS – bez zastanowienia się, dlaczego ten PiS wybierają, a właściwie dlaczego Platforma i jej przystawki są dla nich nieatrakcyjne, pomimo ogromnego wsparcia nieformalnych partyjnych mediów, jak Gazeta Wyborcza czy TVN.

Może rzeczywiście wierzą w to, że Polska przed 2015 rokiem była krainą mlekiem i miodem płynącą, uświęconą uśmiechem polityków Platformy, których samo spojrzenie sprawiało, że drzewa szybciej rosły, a kwiaty piękniej kwitły?

Z perspektywy bonzów partyjnych i ich mocodawców wyrosłych na gruncie brutalnego, neoliberalnego turbokapitalizmu zapewne był. Nie podziela tego zdania ogromna część Polaków, która od siedmiu lat wyraźnie sobie nie życzy powrotu do tego, co już było – a że większość z nas jest cynicznymi wyborcami, uważającymi polityków za złodziei, to raczej trudno, żeby proponowany przez PiS model państwa kulawego, pseudo-autorytarnego i narzucającego cuchnące stęchlizną narodowo-katolickie dogmaty był atrakcyjny.

Nie, wydaje się nam, że to prosty rachunek zysków i strat opierający się na doświadczeniu życia w Polsce, stworzonej przez Boga, by ćwiczyć wiernych.

Wystarczy potraktować wyborców PiSu nie jak jakąś masę, tłuszczę, czy ciemnogród (co jest chyba najbardziej toksycznym dziedzictwem okresu rządów PO, zdyskontowanym przez PiS), tylko Polaków ze swoimi interesami i celami. Owszem, znajdzie się jakaś część ideowców, którym podoba się taki Janusz Kowalski czy Zbigniew Ziobro, ale większość z nich będzie cynikami, dla których PiS jest zwyczajnie najmniej złą opcją – bo jest im faktycznie lepiej pod ich rządami.

I tutaj wytrawny polityk wziąłby to pod uwagę, spróbował sformułować problem, stworzyć odpowiedź i dotrzeć z tym przekazem do mas. Problemy mieszkaniowe? No, to jak w Austrii, ambitny publiczny program budownictwa tanich mieszkań na wynajem, zamiast skompromitowanego systemu dotacji dla banków. Problemy z płynnością finansową albo plaga lichwiarstwa? No, to regulujemy rynek jak w cywilizowanych krajach. Rozpasanie zatrudniających? Wysyłamy PIP do implantologa i dostaje z powrotem wybite jej przez neoliberałów zęby.

Brzmi fajnie, nie?

Jednak problem z libkami jest taki, że takie podejście wymagałoby wyjścia poza uprzedzenia i swoje schematy myślowe. Zamiast zadumy mamy zajadłość i powracanie co rusz do narracji z 2015 roku i różnych bzdur o ciemnogrodzie, dawcach i biorcach, powtarzanie mitu o polskim rozbuchanym socjalu (którego nikt, kto z niego korzystał, nie nazwałby rozbuchanym), czy nasze ulubione, postulowania ograniczenia praw obywatelskich głosującym na PiS (czyli w domyśle biedocie).

Ten postulat w środowiskach demokratycznych i praworządnych pojawia się coraz częściej, przyjmując różne wyrafinowane formy. Naszą ulubioną jest postulowanie przez towarzystwo skupione wokół frazy KONSTYTUCJA, by znieść głosowanie tajne, zróżnicować wartość głosów, czy wprowadzić testy kompetencji – co byłoby wbrew KONSTYTUCJI.

Nie posądzamy libków, oczywiście, o rzeczy tak przyziemne jak czytanie Konstytucji.

Posądzamy ich o to, iż są piątą kolumną autokracji w Polsce. Wahający się wyborca PiSu zagłosuje ponownie na tą partię – wystarczy bowiem chwila ekspozycji na dowolnego libka, który wyzwie, obsobaczy, nazwie pasożytem, a następnie stwierdzi, że takich to najlepiej pozbawiać praw wyborczych – bo w końcu demokracja jest tylko wtedy, gdy rządzą Nasi.

Obraz: ?


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Elon Musk kupujący Twittera za czterdzieści pięć miliardów, zamiast wydać ułamek

Sztuczne Chwasty:


Elon Musk kupujący Twittera za czterdzieści pięć miliardów, zamiast wydać ułamek tej kasy na rozwiązanie problemu głodu na świecie to chyba najwymowniejszy komentarz do jakości tego naszego cyberpunka. Następna będzie, nie wiemy, kolonizacja Marsa na modłę stygmatów Palmera Eldritcha?

I co gorsza, nie jest to postać na miarę Tony’ego Starka, Eldona Tyrella/Rosena, czy nawet Lexa Luthora, a, cóż, Musk. Koleś, który wyzywa ryzykujących życie ratowników od pedofili, anuluje zamówienia na Tesle, jeśli ktoś go obrazi, jednocześnie kultywując medialny obraz kolegi nerda (na który, niestety, wiele autentycznych nerdów się łapie).

A teraz, dla beki wykupuje jedną z najważniejszych platform społecznościowych, oficjalnie w imię „wolności słowa”. Co to oznacza nie trzeba się wiele domyślać, w końcu najgłośniej cieszą się faszyści, antysemici i pobratymcy intelektualni talibów – w Polsce reprezentowani przez Konfabulację, dla której naczelnego finansisty skupienie kontroli nad Twitterem w ręku oligarchy to „zwycięstwo wolności”.

W sumie nie dziwi, biorąc pod uwagę wzdychanie faszystów z Konfy do Kremla.

Oligarchowie obecnie kontrolują większość sfery medialnej. Niektórzy oficjalnie, inni mniej, ale faktem pozostaje, że Internet wszedł w etap karteli i baronów, idąc śladem potwornego, XIX wieku i ery baronów. Wykupywanie przez oligarchów całych mediów powinno budzić jeszcze większy strach i niechęć, niż Orlen wykupujący Polska Press: Bezos kupił sobie Washington Post, przekonujący od tego momentu, że podatki dla bogatych są be, a latanie przez nich w kosmos cacy. Facebook jest… no, Facebookiem, podległym Zuckerowi, którego woskowa podobizna bardziej przypomina człowieka, niż on sam. Google jest kontrolowany przez garstkę technokratów, a teraz Twitter przypada w udziale Muskowi.

Oczywiście, oligopolizacja i monopolizacja nie są niczym nowym. W sferze mediów oczywisty jest przykład Disneya, powoli asymilującego marki filmowe i serialowe, czy Microsoftu, wchłaniającego coraz to nowe studia deweloperskie i całe wydawnictwa. W rozwoju ekonomicznym cofnęliśmy się właściwie do XIX wieku, gdy pojedynczy ludzie potrafili trzymać w garści całe krajowe gałęzie przemysłu.

Była to epoka, która miała swojego Elona Muska, w postaci Jaya Goulda, który w pewnym momencie kontrolował 90% telegrafu w Stanach Zjednoczonych, a w zachowaniu był podobnym trollem jak południowoafrykańczyk.

Najgorsze jest jednak to, że cała ta kasa mogła pójść na inny cel. Zamiast na przejęcie Twittera i danie głosu faszystom – bo o to w tym wszystkim chodzi – Musk mógł zrealizować swoją deklarację pokrycia kosztów wyeliminowania głodu na świecie. ONZ miał przedstawić plan, przedstawił i… Cicho, sza. Kasy nagle nie ma.

Mógłby na przykład zakupioną przez siebie spółkę Tesla (warto przypomnieć, że Musk jej nie założył, a wykupił i zażądał, by nazywano go założycielem) zmusić do faktycznego ujawniania, jakie kroki podejmuje w celu walki ze zmianami klimatu, czy szukać alternatywnych źródeł zaopatrzenia dla litu i kobaltu (pozyskiwanych z Południowej Ameryki, gdzie wydobycie dewastuje środowisko na niespotykaną skalę, oraz Demokratycznej Republiki Konga, stojącej przemocą i pracą dzieci).

Mógłby zrobić wiele pozytywnych rzeczy.

Ale woli shitposting na wykupionym na własność Twitterze, gdy przyszłość ludzkości stoi pod znakiem zapytania.*

Znak czasów.

Obraz: Iwan Władimirow, ~1917

* – nie planety, planeta sobie poradzi długo po nas


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Mieliśmy przerwę ze względów przyjacielsko-lewicowych (jak się okazuje, przy emi

Sztuczne Chwasty:


Mieliśmy przerwę ze względów przyjacielsko-lewicowych (jak się okazuje, przy emigracji z Rosji to Rosja jest akurat najmniejszym problemem, więc pojechaliśmy pomóc), więc pozwolimy sobie rozpocząć nowy tydzień od grafik, które od miesięcy próbujemy jakoś wykorzystać, ale nijak nie pasują.

Jak się okazuje, propaganda północnokoreańska to tak srogie grzyby, że nawet nas przerastają.

(twórczość z wystawy Beautiful Future, przedstawiającej Chiny przyszłości, okiem artystów z Pjongjangu)






Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Z okazji Dnia Ziemi, tradycyjnie obchodzonego od pół wieku 22 kwietnia, pozwolim

Sztuczne Chwasty:


Z okazji Dnia Ziemi, tradycyjnie obchodzonego od pół wieku 22 kwietnia, pozwolimy sobie przypomnieć, że najbogatsze 10% ludzkości (jakieś 700 milionów), w większości z bogatej północy, odpowiada za 50% emisji gazów cieplarnianych, a najuboższe 50% ludzkości (3.5 miliarda) za zaledwie 10%. Najwięcej zatruwają środowisko najbogatsi z 1% – statystycznie emitują 3000% więcej, niż najuboższe 50% ludzkości oraz 17500% więcej, niż najuboższe 10 procent.

Jednocześnie to najubożsi poniosą bezpośrednie koszta kryzysu klimatycznego, czego przedsmak mieliśmy w ubiegłym roku, gdy setki ludzi zginęły wskutek gigantycznych fal gorąca czy powodzi i osuwisk. A dzięki temu, że najbogatsi, beneficjenci neoliberalnego systemu, mają nieproporcjonalnie wielki wpływ na nasze systemy polityczne (dlatego opieramy się nazywaniu współczesnych demolibów faktycznymi demokracjami), to faktyczne zmiany ograniczają się do wypowiedzi publicznych i pustych gestów, jak zasadzenie drzewka, czy przejechanie się zbiorkomem raz na rok.

Rozwiązanie jest jedno: Obalić kapitalizm, a wraz z nim bogaczy, którzy wolą bawić się swoimi drogimi zabawkami, a nie działać na rzecz przyszłości. Po nich choćby potop – chociaż wszystko wskazuje na to, że także i z nimi.

Obraz: Portret pani Sinclair, Sir William Orpen R.A., R.H.A, 1930


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

I nie mamy tutaj na myśli wyłącznie zapachu spowodowanego tarciem wartości rubla

Sztuczne Chwasty:


I nie mamy tutaj na myśli wyłącznie zapachu spowodowanego tarciem wartości rubla o dno (najniższy kurs od 25 lat, jeśli nie w historii). Petunia niby nie omlet*, ale trudno nie zauważyć, że te same osoby/konta/strony, które kiedyś szczuły na osoby LGBT, straszyły Unią, a następnie promowały antyszczepionkowe dyrdymały teraz w pocie czoła pracują nad tym, by zohydzić Ukrainę i uchodźców.

Trudno nie poczuć tutaj zapachu rubelków przelewanych z Kremla. Ot, „rozsądny konserwatyzm” proponowany przez Putina, mający stanowić przeciwwagę dla „neomarksizmu”. Oczywiście, przyjmuje to różne formy. Banda fundamentalistów opłacana przez Putina, czyli Ordo Szuris, ubiera swoje szczucie w formy prawne. Konfabulacja woli totalitarne państwo wyznaniowe, osłaniane przez jakże chwytliwe hasełka o niskich podatkach. No i jest Korwin, który nie bawi się w subtelności i otwarcie głosi, że Rosja pany i w ogóle to powinniśmy rzucać się z ozorem do Putinowych… Stóp, powiedzmy, bo co powyżej to zarezerwowane dla JKM.

Ale krotochwila krotochwilą, ale warto się zastanowić nad tym, jak łatwo Putinowi było wykorzystać konserwatystów w naszym pięknym kraju na Zachodzie i budować wielką, reakcyjną koalicję z Salvinim, Le Pen, Kaczyńskim i Orbanem – i osiągać sukcesy. Bezradni w obliczu przyspieszających zmian społecznych, rzucili się do współpracy z kremlowskim pariasem, a rakiem zaczęli wycofywać się z tego dopiero po inwazji na Ukrainę.

Jednak nawet po demonstracyjnej wolcie turbokonserw pozostaje armia anonimowych kont, stron i pseudo-ekspertów, gotowych do szczucia na zawołanie – czy to na LGBT, czy to na Unię, czy uchodźców, niezależnie od ich koloru skóry.

Przynajmniej teraz wiadomo, skąd się ci konserwatyści biorą i kto ich opłaca.

Obraz: Odpowiedź kozaków, Ilja Repin, XIX wiek

* – Tak, wiemy, pecunia non olet.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty

Oprócz mało seksownych, ale (mamy nadzieję) efektywnych sankcji nałożonych na Fe

Sztuczne Chwasty:


Oprócz mało seksownych, ale (mamy nadzieję) efektywnych sankcji nałożonych na Federację Rosyjską i otoczenie Władimira Putina do mediów przebijają się także newsy pokazujące skalę wypaczeń późnego kapitalizmu – nie tylko w Rosji.

Szczerze mówiąc, „wypaczenia” to eufemizm. Jak inaczej nazwać fakt, że rosyjscy oligarchowie zamawiają sobie luksusowe jachty za dziesiątki, jeśli nie setki milionów dolarów, podczas gdy przeciętny Rosjanin ma szczęście, jeśli w ciągu roku zarobi 20 000 dolarów brutto (oczywiście, przed rozpętaniem wojny przez Putina i spektakularną implozją rubla).

I nie mówimy tutaj o marginalnych kwotach. Aliszer Usmanow, oficjalnie najbogatszy Rosjanin*, jest posiadaczem jachtu Dilbar, wycenianego na – bagatela – 600 milionów dolarów. To mniej więcej ekwiwalent jednej dziesiątej rocznego budżetu Warszawy. Roman Abramowicz, właściciel Chelsea London – tak, w kapitalizmie jednostka może być właścicielem klubu sportowego z drugiego końca świata – ma nie jeden, a dwa jachty, Solaris i Eclipse, warte 600 i 700 milionów dolarów każde. Władimir Putin ma także swój prywatny, prawie stumetrowy jact, obok gigantycznej ilości posiadłości, samochodów i gigantycznej ilości zegarków.

Według logiki libków te bogactwa nie powinny być postrzegane jako wypaczenia, ale jako słuszna nagroda za trudy ich pracy. W końcu wszyscy wiemy, że taki Usmanow osobiście wydobywa każdą grudkę rudy, którą kontrolowany przezeń Metalloinwest przerabia na stal (nie zapomnijmy o tym, że także osobiście wytapia stal, wręcz walcuje ją swoim drugim podbródkiem, taki z niego gieroj rossijskiej federacji), podobnie jak Władimir Potanin, właściciel megajachtów Nirvana i Barbara, osobiście wykopuje nikiel na Syberii, ręcznie produkuje leki z własnoręcznie wyhodowanych roślin i syntetyzowanych związków organochemicznych, oraz personalnie obsługuje każdego gościa w swoim kompleksie wypoczynkowym (nie mówiąc już o konserwacji urządzeń).

Oczywiście, tak nie jest. Obsceniczne bogactwa oligarchów są zdobywane kosztem pracowników, którzy harują po to, by taki Rasznikow czy Deripaska mógł popłynąć sobie w luksusowy rejs przez pół świata. Gospodarka kapitalistyczna jest w końcu grą o sumie zerowej, w której żeby kapitalista zarobił więcej, pracownik musi zarobić mniej.

I nie jest to fenomen wyłącznie rosyjski. O ile – słusznie – sankcje biorą na cel oligarchów z Federacji Rosyjskiej, mechanizmy pozwalające im na gromadzenie miliardów są powszechne dla każdego kraju w globalnej gospodarce kapitalistycznej. Nie można krytykować Abramowicza czy Usmanowa, jednocześnie ignorując Muska, Bezosa, czy Tego-Którego-Nazwiska-Nie-Można-Wymawiać-Bo-Filtry-Fejsa-Dobiorą-Nam-Się-Do-Dupy. Nie da się krytykować Potanina czy Deripaski bez krytykowania Kulczyków czy Rafała Brzoski.

Oligarcha to oligarcha.

I dopóki na świecie będzie panował głód, a wojny w imię kapitalistycznych interesów* będą trwać, a katastrofa klimatyczna zagrażała naszemu przetrwaniu, sam fakt, iż ktoś może zgromadzić miliard dolarów w bogactwie – a co dopiero dziesięć, albo sto! – będzie nie wypaczeniem, nadużyciem, czy skandalem…

A czystej wody kurestwem. Niezależnie od tego, czy to Musk, Abramowicz, czy Kulczyk.

Obraz: Młodzież, Jacob Maris, 1867

PS: Tak a propos asteriska – według niektórych szacunków najbogatszym człowiekiem świata jest właśnie Władimir Putin, który może kontrolować nawet 200 miliardów dolarów w osobistym bogactwie (i to zanim weźmiemy pod uwagę Federację Rosyjską, której PKB w 2021 r. wyniósł 1.7 biliona dolarów). I w tym kontekście należy też rozpatrywać inwazję i przypominać, że każdy broniący agresji rosyjskiej na Ukrainę stoi w jednym szeregu z jednym z najpotworniejszych kapitalistów świata.


Źródło: Sztuczne Chwasty
Więcej w kategorii: Sztuczne Chwasty